Strajki i braki kadrowe zmuszają linie lotnicze do anulowania tysięcy lotów i powodują wielogodzinne kolejki na głównych lotniskach. Oto, co dzieje się obecnie u najważniejszych przewoźników w Europie.
Linie lotnicze i lotniska zmagają się ze zwiększonym popytem na podróże lotnicze po pandemii. Jednocześnie nie mogą na to wzmożone zainteresowanie odpowiedzieć pozytywnie, gdyż brakuje im pracowników – zarówno na pokładach samolotów, jak i w obsłudze naziemnej. W czasie pandemii z branży lotniczej w Europie mogło odejść nawet 600 tys. osób.
Hiszpanie strajkują
W poniedziałek rozpoczął się strajk w tanich liniach lotniczych Ryanair. O tym, że załogi hiszpańskie będą protestować przez prawie połowę miesiąca, pisaliśmy tutaj. Strajkiem będzie objętych 10 lotnisk w Hiszpanii.
Hiszpańska załoga pokładowa easyJet planuje w lipcu strajkować przez dziewięć dni, żądając 40-proc. podwyżki ich wynagrodzenia podstawowego. Obecnie jest ono znacznie niższe niż w krajach takich jak Francja i Niemcy – wynika z informacji podanych przez związki zawodowe.
Czytaj także: To będzie lato paraliżu na lotniskach w całej Europie. Wyjaśniamy, dlaczego
Linie dochodzą do porozumienia
Na szczęście nie u każdego przewoźnika sytuacja jest na ostrzu noża. Na 3,7-proc. podwyżkę dla pilotów zgodził się w czerwcu Norwegian Air.
Z kolei skandynawskie linie SAS i związki zawodowe pilotów osiągnęły porozumienie płacowe 19 lipca, kończąc 15-dniowy strajk. Na skutek protestu odwołano 3700 lotów, krzyżując plany ponad 380 tys. podróżnym. Linie lotnicze oszacowały, że akcja protestacyjna kosztowała je ponad 145 mln dol (141 mln euro).
Także holenderski oddział linii Air France-KLM zawarł w połowie lipca układ zbiorowy ze związkami zawodowymi. Umowa obejmuje dwustopniową podwyżkę wynagrodzenia w wysokości 4 proc. dla załogi naziemnej z minimalną miesięczną podwyżką w wysokości 80 euro.
Tymczasem niemiecki związek reprezentujący personel naziemny Lufthansy domaga się co najmniej 350 euro miesięcznie przez ponad 12 miesięcy. Podwyżka ma na celu złagodzenie skutków gwałtownej inflacji – podaje agencja Reuters. W liście do rady nadzorczej, do którego dotarła agencja, związki zawodowe podkreślały, że obecna sytuacja jest winą samego przewoźnika, który w czasie pandemii zwolnił zbyt wielu pracowników.
Ryanair, którego załogi pokładowe strajkują w Hiszpanii, poinformował 21 lipca, że osiągnął pięcioletnie porozumienie ze związkami zawodowymi reprezentującymi pilotów we Francji i właśnie na Półwyspie Iberyjskim. Umowy obejmują powrót do wynagrodzeń sprzed COVID i „pozwalają na poprawę płac i inne korzyści poza pełnym zwrotem wynagrodzeń pilotom Ryanair z siedzibą we Francji i Hiszpanii” – podała linia lotnicza w oświadczeniu.
Kolejne wielkie lotnisko ogranicza loty. Nie radzi sobie z liczbą pasażerów