Mimo że w krajach należących do OECD stosowanych jest coraz mniej antybiotyków, o Polsce powiedzieć tego nie można. Znajdujemy się w pierwszej piątce państw, w których wystawia się najwięcej recept na leki tego typu.
Żeby pokazać skalę zjawiska, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) posługuje się definiowanymi dawkami dziennymi (DDD). To ustalona, średnia dawka leku, która jest uznawana za odpowiednią do stosowania w leczeniu danego schorzenia u dorosłych.
Dane OECD pokazują, że średnio w państwach, które są zrzeszone w organizacji, przepisywano 13 definiowanych dawek dziennych (DDD) antybiotyków na 1000 mieszkańców. To mniej niż 10 lat wcześniej, kiedy było to 18 DDD.
Spadku, o którym mowa, nie wypracowały jednak wszystkie kraje należące do OECD. W Polsce, ale też w Australii, Hiszpanii czy Bułgarii mamy do czynienia ze wzrostem liczby DDD antybiotyków na 1000 mieszkańców w latach 2011-2021. Największy wzrost odnotowano w Australii (o 38,8 proc.), najmniejszy w Polsce (o 5,6 proc.).
Tu mieszkańcy biorą najwięcej antybiotyków
W samym 2021 r. najwięcej antybiotyków przepisywanych było w Rumunii (24,2 definiowanych dawek dziennych antybiotyków na 1000 mieszkańców), Bułgarii (22,0 DDD) oraz Grecji (21,7 dawek).
W pierwszej piątce państw z największą ilością przepisywanych antybiotyków znalazły się jeszcze Francja (19,3 zdefiniowanych dawek dziennych antybiotyków na 1000 mieszkańców) i Polska (18,8 DDD).
Natomiast najmniej recept na antybiotyki wystawiono w Austrii (7,2 dawek dziennych antybiotyków na 1000 mieszkańców), Holandii (7,6 DDD) i Niemczech (8,1 dawek).
– Można to wyjaśnić, z jednej strony, różnicami w wytycznych i zachętach regulujących przepisywanie leków przez lekarzy pierwszego kontaktu, a z drugiej strony, różnicami w postawach i oczekiwaniach dotyczących optymalnego leczenia chorób zakaźnych. Oprócz surowszych wytycznych i zmian w praktyce medycznej, w najnowszym okresie może to być również wynikiem spadku liczby przypadków chorób zakaźnych dzięki zwiększonym środkom bezpieczeństwa związanym z pandemią COVID-19, takim jak mycie rąk, noszenie masek ochronnych i zmniejszenie ogólnej interakcji społecznej – tłumaczy OECD.
Dlaczego w Polsce nadużywa się antybiotyków?
Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej przekonuje, że powodów, dla których w Polsce nadużywa się antybiotyków jest co najmniej kilka.
– Jest wiele powodów tej sytuacji. Tylko kilka z nich to samoleczenie w receptomatach, obawa karna, czyli zbyt wczesne włączanie antybiotyku przez lekarzy w obawie przed przeoczeniem czegoś i w związku z tym w obawie przed wyrokiem sądowym czy odszkodowaniem, ale też presja pacjentów, którzy mówią „mi tylko antybiotyk pomaga, ja znam swoje ciało” – mówi 300Gospodarce Jakub Kosikowski.
– A przy odmowie wypisania antybiotyku pacjenci przepisują się do innej poradni, co przy dużym ich odpływie grozi problemami finansowymi placówki. Są też i braki edukacyjne części lekarzy, które staramy się jako samorząd uzupełniać. Problem jest wielowątkowy, ale to najczęstsze z obecnych przyczyn – dodaje.
Według rzecznika prasowego Naczelnej Izby Lekarskiej najwięcej recept na antybiotyki wypisywanych jest w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, w sytuacji, kiedy po początkowej poprawie, ponownie dochodzi do pogorszenia zdrowia pacjenta.
– Antybiotyki powinno się włączać po 10-14 dniach od wystąpienia infekcji wirusowej – informuje Jakub Kosikowski.
Również zdaniem dr hab. Anny Staniszewskiej z Katedry i Zakładu Farmakologii Doświadczalnej i Klinicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego przyczyny nadmiernego przepisywania, a co zatem idzie nadużywania antybiotyków leżą po wielu stronach.
– Po pierwsze często to sami pacjenci zgłaszają się z prośbą do lekarza o wypisanie recepty na antybiotyk. Prośba, a często wręcz wymuszanie recepty na antybiotyk w największym stopniu dotyczy lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Patrząc na błędy popełnianie przez pacjentów, należy również wskazać samodzielne stosowanie przez nich antybiotyków pozostałych po poprzedniej farmakoterapii, wtedy brakuje im kolejnej dawki, co wymusza potrzebę uzyskania ponownie recepty – tłumaczy dr hab. Anna Staniszewska.
– Po drugie także lekarze „lekką ręką” wypisują receptę na antybiotyk, często na tzw. wszelki wypadek, gdyby stan pacjenta się pogorszył i tego wymagał. Tu oczywiście należy się zastanowić czy pacjent faktycznie dostosuje się do zaleceń specjalisty i zastosuje antybiotyk, wtedy kiedy jego stan zdrowia będzie wskazywał na taką potrzebę, czy zacznie stosować antybiotyk niezwłocznie po otrzymaniu i zrealizowaniu recepty. Nie można również zapomnieć o stosowaniu leków w innych dziedzinach niż medycyna, czyli np. rolnictwo, gdzie wiele antybiotyków używanych jest do przyspieszenia wzrostu organizmów – dodaje.
OECD o skutkach ubocznych
OECD ostrzega, że „nadmierne, niedostateczne lub niewłaściwe stosowanie antybiotyków i innych leków na receptę przyczynia się do wzrostu oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe i stanowi marnotrawienie środków finansowych”.
– Wytyczne zalecają, aby antybiotyki były przepisywane tylko wtedy, gdy istnieje wyraźna potrzeba poparta dowodami, aby zmniejszyć ryzyko rozwoju opornych szczepów bakterii. Całkowita ilość przepisywanych antybiotyków to wskaźnik jakości w opiece podstawowej, w związku z rosnącym problemem zdrowia publicznego spowodowanym opornością na środki przeciwdrobnoustrojowe w krajach OECD – podsumowała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w raporcie „Health at a Glance 2023”.
To też może Cię zainteresować:
- Antybiotyki łykamy jak cukierki, ale z profilaktyką jesteśmy na bakier. Nawet połowa Polaków nie robi badań
- Rząd chce rozwijać produkcję leków w Polsce. Mimo, że nie będzie tego w KPO
- Nie tylko cukier szkodzi, słodziki też mogą. Na jeden szczególnie trzeba uważać
- Czeka nas nowa pandemia? WHO ostrzega przed odpornymi na leki bakteriami