Dopłaty do kredytów i nowe programy mieszkaniowe wyraźnie ożywiły rynek wtórny. Drugie życie dostały także mieszkania w blokach z tzw. „wielkiej płyty”, w których ceny za metr przekraczają nawet 15 tys. zł. Co ciekawe, własne „M” w blokach, które były perłą poprzedniego ustroju, posiada około jedna trzecia Polaków.
Mieszkania w „wielkiej płycie” na pierwszy rzut oka kojarzone były z niską jakością i przestarzałą infrastrukturą. Na rynku można zaobserwować, że ich popularność w ostatnim czasie rośnie, głównie ze względu na atrakcyjne ceny w stosunku do nowych inwestycji.
Czytaj także: Tanio to już było. W 2024 roku mieszkania będą drożeć skokowo
Najnowsze dane serwisu Otodom wskazują, że liczba wyszukiwań ofert mieszkań z wielkiej płyty wzrosła o 39 proc. w styczniu i lutym 2024 roku w ujęciu rocznym. Chociaż ilość ogłoszeń maleje, najwięcej ofert można znaleźć w województwach mazowieckim, dolnośląskim oraz śląskim.
– Galopujące ceny wywołane programem rządowych subsydiów sprawiły, że uwaga części osób zainteresowanych kupnem mieszkania na kredyt skupiła się nie dość, że na rynku wtórnym, to na mieszkaniach w blokach z lat 70-tych. Mimo że z roku na rok zarabiamy więcej, to ceny mieszkań rosną szybciej niż płace i spory odsetek ludzi musi poszukiwać okazji do zakupu własnego M wśród ofert lokali wybudowanych w złotym wieku wielkiej płyty – mówi Karolina Klimaszewska, starsza analityczka Otodom.
Starsze nie znaczy gorsze
Boom na budownictwo wielkopłytowe notuje się na lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte, a 75 proc. tego typu bloków powstało pomiędzy 1971 a 1988 rokiem. Inżynierowie obliczali ich funkcjonalność na 50, maksymalnie 70 lat, jednak obecnie według ekspertów czas użytkowania tych konstrukcji to najprawdopodobniej co najmniej 100-120 lat. Oznacza to, że w niezmienionym stanie powinny pozostać do 2060, a nawet 2080 roku, podaje Otodom.
W Polsce istnieje około 60 tys. bloków zbudowanych w technologii wielkopłytowej. Obejmują one ok. 4 mln mieszkań, w których mieszka blisko jedna trzecia Polaków (ok. 12 mln). Choć metraże mieszkań nie są imponujące, oferują one nadal atrakcyjne rozwiązania dla osób poszukujących niedrogiego lokum.
Należy zauważyć, że mieszkania w blokach z wielkiej płyty nie muszą być lokum o zaniżonym standardzie. Na rynku dostępne są nawet mieszkania czteropokojowe wykończone w stylu premium, oferujące nowoczesne wnętrza, bliskość udogodnień miejskich oraz terenów zielonych wokół budynku.
Obecnie, możemy zauważyć starania samorządów i władz o przywrócenie jakości w blokach z „wielkiej płyty” m.in. dzięki rewitalizacji tysięcy najstarszych budynków, czy poprawy ich termoizolacji.
– Dzięki programom termomodernizacji oraz renowacji takich budynków, mieszkania stają się coraz lepiej ocieplone i odnowione. To powolny proces i wiele zależy od decyzji zarządu spółdzielni mieszkaniowych, ale „wielka płyta” nie zawsze już kojarzy się z mieszkaniem gorszej jakości – dodaje Klimaszewska.
Programy mieszkalne napędzają wzrost cen
Popularność zmodernizowanych mieszkań z okresu PRL oraz ich atrakcyjna lokalizacja sprawiają, że zyskują one na wartości. Wzrost cen takich nieruchomości został stymulowany przez program Bezpieczny Kredyt 2 proc., a teraz oczekuje się na kolejny program preferencyjnych kredytów hipotecznych, który może dalej wpłynąć na rosnącą popularność tego typu mieszkań.
– Należy zauważyć to, co zadziało się na rynku mieszkaniowym w drugim półroczu minionego roku. We wszystkich miastach wojewódzkich nastąpił spadek liczby ogłoszeń nieruchomości w budynkach wielkopłytowych. Największa różnica dotyczy Mazowsza, gdzie w lipcu 2023 było ponad 1700 ofert na sprzedaż, a w styczniu bieżącego roku już nieco ponad 1300. Warszawa to największy i najbardziej dynamiczny rynek. Tutaj cena za metr kwadratowy wielkiej płyty jest najwyższa, bo przekracza 15 tys. zł – podkreśla Klimaszewska.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
Za mieszkanie w wielkiej płycie najwyższą cenę zapłacimy w Warszawie, jednak ceny najbardziej urosły w Krakowie (36 proc.). Aktualnie średnia cena za metr kwadratowy wynosi tam ponad 14 tys. złotych, co nadal jest o około 6 proc. niższe niż średnia cena na rynku pierwotnym w tym mieście.
Podobne dwucyfrowe wzrosty cen, przekraczające 20 proc., zanotowano także w Wrocławiu i Poznaniu. Natomiast jeśli zależy nam na znalezieniu najtańszych mieszkań, to według danych Otodom Analytics najlepszymi miejscami są Łódź (7,7 tys. zł/m2.) oraz Katowice (8 tys. zł/m2.).
Polecamy także:
- Ożywienie na rynku najmu. Oferowane mieszkania są mniejsze, ale lepiej wyposażone
- Tak, jak w Polsce, mieszkania nie drożały nigdzie. Wzrost cen najszybszy w UE
- Mieszkania wciąż drożeją. W jednym z miast ceny poszły w górę prawie o jedną trzecią