17,7 mld euro, które Polska wydała na import surowców energetycznych wystarczyłoby na zwiększenie o połowę rocznych wydatków państwa na zdrowie, finansowanie polskiej armii przez ponad rok, 2 lata programu 500+, wypłatę 13 i 14 emerytury przez 3,5 roku albo pompy ciepła dla 1,7 mln gospodarstw. Takim wyliczeniem ekonomiści WiseEuropa przekonują w swoim raporcie do szybszej transformacji energetycznej Polski z paliw kopalnych na odnawialne źródła.
Od rosyjskiego szantażu gazowego, a później wybuchu wojny na Ukrainie paliwa kopalne z importu dla wszystkich, nawet dla tych, którzy wcześniej mocno za nimi obstawali, stały się towarem podwyższonego ryzyka. Na razie import węgla z Rosji został zamieniony na import węgla skąd się tylko da, co – jak pokazuje przykład uszkodzonego bloku w elektrowni Jaworzno (jak przekonuje wykonawca inwestycji, winny jest węgiel słabej jakości) – przynosi tyle dobrego, co złego.
Dlatego ekonomiści WiseEuropa w swoim najnowszym raporcie „Zielona autonomia strategiczna” stawiają twardą tezę, że tylko energia wytwarzana z OZE może i powinna być postrzegana jako bardziej pewna gwarancja bezpieczeństwa dostaw energii niż importowanie surowców energetycznych spoza UE.
Ich zdaniem „dekarbonizacja nie tylko nie stoi w sprzeczności z celami bezpieczeństwa energetycznego, ale w obecnych warunkach technologicznych, ekonomicznych i geopolitycznych stanowi środek prowadzący do jego osiągnięcia.”
Ekonomiści WISE przekonują, że już sama energia wytwarzana z dwóch najbardziej rozpowszechnionych nośników – wiatru i słońca – ma charakter uzupełniający się w ujęciu sezonowym (w połączeniu ze środkami zarządzania zużyciem), co pozwoli pokryć zapotrzebowanie na energię w krajowym systemie bez konieczności dalszego uzależniania się od importu surowców.
– Dla zagwarantowania bezpieczeństwa dostaw energii wytwarzanej z OZE konieczne jest zapewnienie bilansowania systemu za pomocą różnych technologii (DSR, wodór, atom, biogaz, inteligentne sieci, magazyny energii) – rekomendują autorzy raportu.
Restrykcyjne prawo blokujące OZE musi się zmienić
Na import energetycznych surowców kopalnych Polska wydała w 2021 r. 17,7 mld euro.
– Polski nie stać na wydawanie 3,1 proc. PKB rocznie na import surowców i dalsze stanie z boku transformacji energetycznej – apeluje WISE.
Zwłaszcza że z ogromnym importem wiążą się też – poza uzależnieniem od dostawców zewnętrznych – bardzo duże emisje CO2. Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii, wśród wszystkich członków to Polska jest wciąż 4. najbardziej intensywną pod względem emisyjności gazów cieplarnianych gospodarką w przeliczeniu CO2 na PKB. Dlatego właśnie Komisja Europejska w zaleceniach krajowych w ramach Semestru Europejskiego podkreśla, że „przyspieszenie rozwoju OZE jest kluczowe dla obniżenia zależności Polski od importu paliw kopalnych i redukcji emisji gazów”.
Dla nas, piszą ekonomiści WISE, oznacza to konieczność zmiany restrykcyjnych regulacji ograniczających rozwój OZE.
Co należy poprawić? Usprawnić regulacje dla społeczności energetycznych, procedury pozwoleniowe, ustawę odległościową, regulacje dotyczące opodatkowania energii i procedury przyłączania do sieci. Bezwzględnie należy też inwestować w rozwój sieci przesyłowych i dystrybucyjnych.
Na co lepiej wydać 17 miliardów euro?
Aby zobrazować, jak duże środki Polska wydaje na import surowców, który mógłby być zastąpiony własną odnawialną energią produkowaną lokalnie, eksperci WISE wyliczają, na co mogłyby pójść zaoszczędzone w ten sposób pieniądze: na zdrowie, obronę, programy socjalne.
17,7 mld euro stanowi ponad połowę rocznych wydatków państwa na służbę zdrowia – piszą.
– Na obronność i wojsko Polska wydaje 2,2 proc. PKB, a więc kwota 17,7 mld euro umożliwiłaby finansowanie polskiej armii przez prawie 1,5 roku. W najbliższych latach wydatki te mają wzrosnąć do 3 proc. PKB, a w następnych o 0,1 punkt procentowy rocznie więcej. Nawet przy zwiększonych ambicjach, kwota, którą rocznie Polska przeznacza na import produktów energetycznych powinna wystarczyć, aby zaspokoić w pełni roczne wydatki w tym obszarze – oceniają ekonomiści WISE.
Dalej liczą, jak długo można by za tę kwotę utrzymywać wsparcie dla rodzin i emerytów:
– Byłby to ciekawy substytut finansowania pomocy społecznej państwa – za tą kwotę można sfinansować 2 lata programu „Rodzina 500+” lub zaspokoić potrzeby wynikające z wypłaty świadczeń 13 i 14 emerytury przez najbliższe 3,5 roku – piszą w raporcie.
Te środki można by tez zainwestować w samym obszarze energetyki.
– Taka kwota z pewnością przyspieszyłaby transformację polskiej gospodarki w stronę zeroemisyjności. Za kwotę 17,7 mld euro można wybudować na Morzu Bałtyckim farmę wiatrową o mocy 11-12 GW. To także ponad 80 proc. wartości programu „Czyste powietrze”, a więc roczne koszty importu produktów energetycznych są w stanie prawie w całości pokryć koszty programu trwającego 7 lat, który stanowi istotny element w procesie ograniczenia emisji – wyliczają autorzy raportu.
Gdyby zaś środki miały trafić do obywateli, to mogłyby sfinansować pompy ciepła dla ok. 1,7 mln gospodarstw domowych.
Obecny koszt alternatywny importu surowców powinien stać się kosztem inwestycyjnym w OZE – rekomendują ekonomiści WISE. Ich zdaniem, do grupy kosztów, które mogłyby zasilić inwestycje zaliczają się tez środki, jakie zostaną wydane na dopłaty do węgla dla osób prywatnych.
– Środki przeznaczane na subsydia dla osób ogrzewających domy węglem oraz środki przeznaczane na import surowców (w tym wciąż z Rosji i innych państw o autorytarnym charakterze) mogłyby zaspokoić istotną część potrzeb finansowych związanych z energetyką (farmy offshore), inwestycjami w efektywność energetyczną (“Czyste Powietrze” czy instalacja pomp ciepła) czy dekarbonizacją przemysłu – przekonuje WISE.
Autorzy raportu podkreślają, że „obecna trudna sytuacja związana z nadchodzącą zimą nie może stać się wymówką dla osłabiania bezpieczeństwa energetycznego i braku realizacji długofalowych i trwałych działań uniezależniających polską gospodarkę i polskie społeczeństwo od wahań cen surowców i spekulacji.”
Polecamy także
- Na co Polska wydaje pieniądze ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2? Na energetykę niewiele
- Powrót do węgla. Polski premier apeluje do UE
- Tak Putin dyktuje ceny prądu w Europie. Drogo jest też tam, gdzie króluje OZE
- URE chce wyjaśnień w sprawie awarii bloku w elektrowni Jaworzno