Najwięksi handlarze surowcami energonośnymi na świecie obstawiają, że w przyszłym roku cena ropy naftowej dalej będzie spadać, wywierając presję na Opec, kartel państw eksportujących ten surowiec, i jego sojuszników. Będą oni musieli się jeszcze bardziej postarać, aby „podnieść” cenę – pisze Financial Times.
Szefowie firm traderskich: duńskiej Vitol, holenderskiej Trafigura i szwajcarskiej Gunvor – łącznie to trio firm obsługuje około 15 proc. światowych dostaw ropy dziennie, czyli 14 mln baryłek – powiedzieli wczoraj na konferencji, że spodziewają się, że w ciągu 12 miesięcy ropa będzie „chodzić” poniżej 60 dol. za baryłkę.
Ich zdaniem podaż wciąż rośnie, a wzrost popytu widzą w czarnych barwach, mając na względzie osłabienie światowej gospodarki.
Szef Vitol Russell Hardy powiedział, że napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami utrudnią wzrost cen.
„Bez rozwiązania wojny handlowej trend pozostanie spadkowy”, powiedział Hardy na konferencji Oil & Money w Londynie. Jego zdaniem za rok za baryłkę ropy będziemy płacić 50 dol.
Szef Trafigura Jeremy Weir powiedział, że trudno jest znaleźć powód dla ożywienia cen przed czwartym kwartałem przyszłego roku. Mówił, że ceny będą „niższe niż teraz” w ciągu najbliższych 12 miesięcy.
Ropa brent kosztowała w środę około 59 dol. za baryłkę, co oznacza spadek o około 16 proc. w stosunku do ostatniego szczytu, kiedy wyceniana była powyżej 70 dol. za baryłkę w następstwie ataków na infrastrukturę naftową w Arabii Saudyjskiej.
Ostatni spadek cen wywołał spekulacje, że Opec i Rosja będą musiały dokonać dalszych cięć produkcyjnych, aby ustabilizować ceny.
Ta informacja pojawiła się dziś rano w skrzynkach odbiorczych subskrybentów naszego codziennego newslettera 300SEKUND. Jeśli chcesz się na niego zapisać, kliknij tutaj.
>>> Polecamy: Czy megaprojekty pomogą Polsce wyjść z pułapki średniego rozwoju? – wywiad z prof. Bentem Flyvbjergem z Oxford University