Skala zwolnień grupowych w przedsiębiorstwach, o której tak często w ostatnim czasie rozpisywały się media, nie jest większa niż średnia z ostatnich lat. Co więcej, jest nawet mniejsza niż średnia długoterminowa, przekonują ekonomiści banku CitiHandlowy w swoim najnowszym opracowaniu.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
Według ekspertów banku, obawy o możliwe tąpnięcie na rynku pracy wydają się być przesadzone, mimo doniesień o masowych zwolnieniach w polskich firmach oraz spadku zatrudnienia na początku tego roku. Dane pokazują, że spadek zatrudnienia może być bardziej związany z brakiem wykwalifikowanych pracowników niż z niedoborem popytu.
Zwolnienia poniżej średniej
Według ekspertów CitiHandlowy, liczba planowanych zwolnień grupowych nie przekracza „normalnych” poziomów historycznych. W stosunku do całkowitej liczby zatrudnionych, planowane zwolnienia są wręcz niższe niż długoterminowa średnia.
– Z kolei spadki zatrudnienia mają prawdopodobnie więcej wspólnego ze słabością strony podażowej (brak wykwalifikowanych pracowników) niż z rozczarowującym popytem – piszą ekonomiści banku w swoim nowym raporcie. I zwracają uwagę, że coroczny ubytek osób w wieku produkcyjnym w wysokości około 200-250 tysięcy był częściowo kompensowany przez imigrantów z Ukrainy. Jednak ostatnie miesiące przyniosły spadek napływu nowych pracowników oraz zmniejszenie udzielanych pozwoleń na pracę po wrześniu 2023 roku, co może prowadzić do niedoborów na rynku pracy.
Płace rosną w dobrym tempie
Ekonomiści CitiHandlowego podkreślają także, że nie można doszukiwać się objawów tąpnięcia na rynku pracy w danych dotyczących wynagrodzeń. Aktualne tempo wzrostu wynagrodzeń to około 0,7 proc. miesięcznie, co jest niższe niż w poprzednich latach, jednak nadal utrzymuje się w relatywnie szybkim tempie. To może być spowodowane spadkiem oczekiwań inflacyjnych.
– Samo obniżenie się inflacji w ciągu roku z poziomów przekraczających 15 proc. do około 2,5 proc. uzasadniałoby nawet głębsze hamowanie płac. Fakt, że mimo to wynagrodzenia wciąż rosną w szybkim tempie wydaje się zaprzeczać tezom o znacznym osłabieniu aktywności – oceniają.
Z punktu widzenia stóp procentowych i inflacji, sytuacja na rynku pracy jest istotna. Choć rynek ten powoli się schładza, to tempo tego procesu nie jest na tyle szybkie, aby budzić poważne obawy. W najbardziej prawdopodobnym scenariuszu, jeśli obecny trend utrzyma się, to pod koniec roku członkowie Rady Polityki Pieniężnej mogliby zacząć rozważać obniżki stóp procentowych, choć, jak piszą ekonomiści CitiHandlowego, nie ma z tym pośpiechu.
Polecamy:
- Krótszy tydzień pracy w zamian za mniej urlopu? Duża część Polaków jest na „tak”
- Najem mieszkań coraz mniej opłacalny. Ceny za metr rosną szybciej, niż czynsz
- Kłótnia o handel w niedzielę, a kto teraz pracuje w weekendy? Te dane to pokazują [GRAFIKA, WYKRESY]
- Kredyt na start pod znakiem zapytania. Wiceprezes związku banków: i tak popyt na hipoteki stopniowo rośnie