Nawet jeśli program Kredyt na start nie wejdzie w życie, to nie wpłynie to negatywnie na rynek kredytów hipotecznych. Popyt na kredyty mieszkaniowe i tak się odbudowuje, wynika z wypowiedzi Agnieszki Wachnickiej, wiceprezes Związku Banków Polskich. Klienci banków liczą na spadek stóp procentowych.
Kredyt na start to nowy program dopłat do kredytów na zakup mieszkania, przygotowywany w rządzie. Pierwotnie miał on być odpowiedzią na Kredyt 2 procent, wprowadzony przez poprzednią władzę.
W ostatnich dniach pojawiły się jednak informacje, że w sprawie nowego pomysłu nie ma zgody wśród koalicjantów. Według informacji Polskiej Agencji Prasowej Kluby Lewicy i Polski 2050 obawiają się m.in., że jego wprowadzenie spowoduje wzrost cen mieszkań i zapowiadają, że nie poprą tego projektu.
Takie skutki miało właśnie wprowadzenie Kredytu 2 procent. Uruchomienie kredytu z dopłatą doprowadziło do silnego wzrostu popytu na kredyt i zwiększyło zainteresowanie zakupem mieszkań. Co w połączeniu z nienadążającą podażą doprowadziło do wzrostu cen za metr kwadratowy mieszkania. Zwłaszcza w dużych miastach.
Brak kredytu z dopłatą nic nie zmieni
Według Agnieszki Wachnickiej, wiceprezes Związku Banków Polskich, nawet jeśli Kredyt na start nie zostanie przyjęty, to nie spowoduje to istotnych zmian na rynku kredytów hipotecznych.
– Jeśli program Kredyt na start nie wejdzie w życie ,to nie spodziewamy się istotnych zmian na rynku kredytów hipotecznych. W I kwartale sprzedaż kredytów mieszkaniowych była wyjątkowo dobra, choć już nie było Bezpiecznego kredytu 2 proc. Mimo to banki sprzedały 64 tys. kredytów hipotecznych o wartości 26 mld zł i moim zdaniem w całym roku realnie mogą zawrzeć 170 tysięcy umów. Nawet bez Kredytu na start – powiedziała Wachnicka w rozmowie z 300Gospodarką w kuluarach Europejskiego Kongresu Finansowego.
Czytaj także: Podział w sprawie „kredytu 0%”. Dwie partie nie chcą poprzeć programu mieszkaniowego
Jej zdaniem nawet gdyby Kredyt na start został wprowadzony, to jego wpływ na rynek nie byłby tak znaczący jak w przypadku Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Jak mówi, nowy program w założeniach nie miał być tak atrakcyjny jak poprzedni.
– Znacznie bardziej złożony schemat, znacznie bardziej skomplikowane zasady, znacznie więcej warunków brzegowych. Bardzo trudno byłoby się nawet przeciętnemu klientowi zorientować, czy program jest dla niego korzystny, czy nie – ocenia Agnieszka Wachnicka.
Z analiz ZBP wynika również, że Kredyt na start nie wpływałby znacząco na zwiększenie zdolności kredytowej potencjalnych klientów.
– Czyli trafiłby do tych, którzy i tak dzisiaj zaciągają kredyty na warunkach komercyjnych. Jedyna różnica byłaby taka, że klienci dostaliby kredyt z dopłatą, czyli tańszy – podkreśla Wachnicka.
Kredyty o stałym oprocentowaniu dominują, ale…
Według wiceprezes ZBP sprzedaż kredytów i tak wypada dobrze, co jest wypadkową kilku czynników. Na przykład większej zdolności kredytowej klientów, która jest efektem m.in. wzrostu płac.
– Poza tym stopy procentowe co prawda pozostają wysokie, ale częściej się mówi o ich obniżkach, niż podwyżkach. Mamy spadek inflacji bardzo wyraźny, więc ten optymizm też jest większy. No i ciągle mamy deficyt mieszkań, który wcale się nie zmniejsza, czyli ludzie muszą te mieszkania kupować tak czy inaczej – mówi Wachnicka.
Oczekiwanie spadku stóp procentowych przekłada się na strukturę sprzedawanych kredytów. Coraz mniejszym zainteresowaniem cieszą się kredyty o stałym oprocentowaniu.
– W I kwartale 2024 r. udział kredytów o okresowo stałym oprocentowaniu w nowej sprzedaży wyniósł 82 proc. i jest to bardzo wysoki wynik. Częściowo jest on jeszcze efektem działania programu Kredytu 2 proc. Natomiast w przestrzeni publicznej można już słyszeć o tym, że stopy w perspektywie 1,5-2 lat zaczną spadać. To powoduje pewne wyhamowanie, jeśli chodzi o skłonność do zawierania umów z okresowo stałym oprocentowaniem – mówi Agnieszka Wachnicka.
– I tutaj znowu otwiera nam się dyskusja o tym, czy pierwsza umowa kredytowa z automatu nie powinna być zawierana na stałe oprocentowanie. Mówi o tym nadzór banków, mówi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, i niektórzy prezesi banków. Wraca pytanie, czy ten standard nie powinien być wdrożony razem z jednolitym wzorem umowy kredytu hipotecznego, nad którym organy pracują i nad którym chcemy pracować jako rynek – dodaje.
Wakacje kredytowe na nowo
Od początku czerwca klienci banków, którzy mają kredyty hipoteczne, mogą korzystać z nowych wakacji kredytowych. Nadal będzie można zawiesić spłatę czterech rat, ale wprowadzono dodatkowe warunki. Przede wszystkim wielkość kredytu nie może przekraczać 1,2 mln zł, a obciążenie ratą nie może być wyższe niż 30 proc. dochodów kredytobiorcy.
Zapytaliśmy wiceprezes ZBP, czy zmiany przekładają się na zainteresowanie klientów wakacjami kredytowymi. Według Agnieszki Wachnickiej upłynęło zbyt mało czasu, żeby to ocenić.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami, subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
– Ale to, co już teraz obserwujemy: część klientów nie doczytała lub nie zapoznała się ze zmienionymi warunkami i składa wnioski, mimo że nie spełnia de facto ustawowych przesłanek. W jednym z banków skala problemu była całkiem spora, jak nam przekazano. To problem, ponieważ klient składając oświadczenie ponosi odpowiedzialność karną za jego zgodność z prawdą. Dlatego apelujemy do klientów o ostrożność i upewnienie się, że spełniają wszystkie przesłanki przed złożeniem wniosku – powiedziała wiceprezes.
Wachnicka przypomina, że z szacunków ZBP wynika, że około 600 tys. umów może kwalifikować się do wakacji kredytowych w nowej odsłonie. To znacznie mniej niż 1,2 mln umów w poprzedniej.
– Nie spodziewamy się, by ci, którzy skorzystają z wakacji, wykorzystywali je do masowych nadpłat kredytów. Wiele osób, które skorzystały z wakacji kredytowych w poprzedniej edycji, wykorzystało je właśnie na nadpłacanie kredytów. Dla porównania w 2019 roku nadpłaty wynosiły około 18 miliardów złotych. W latach 2022-2023 wzrosły one do 83 miliardów, co stanowi około jednej piątej portfela. Nadpłaty rosły szybciej niż akcja kredytowa – mówi Agnieszka Wachnicka.
Czytaj także:
- Nie ma dopłat, nie ma chętnych. Popyt na kredyty mieszkaniowe jest coraz mniejszy
- Więcej kredytów mieszkaniowych od pośredników. Łącznie pożyczyli w I kwartale ponad 20 mld zł
- Program Kredyt na start nie zawiruje rynkiem. Tak uważa prezes AMRON
- Zdolność kredytowa się poprawia, rośnie sprzedaż kredytów. Są nowe dane BIK
Pani Agnieszka z Związku Lobbowania na rzecz Banków niech nie bredzi i nie manipuluje: w 2024 r. zawarto 64 tys. kredytów , ale tylko dlatego, że 32 tys. z nich to były kredyty 2% w stosunku do których wnioski złożono w 2023 r. Gdyby nie to i gdyby nie nagonka że ma być Kredyt na Start (zapowiedziano go w grudniu 2023 r) to w I kw. 2024 r sprzedaż hipotek byłaby na poziomie może 15 ts. kredytów max. Redakcja powinna skomentować tak oczywiste manipulacje ze strony banków a nie puszczać to