„Europa wierzy w siłę rozumu i traktatów. Ale już dawno obserwujemy niebezpieczną przepaść ideologiczną między Pekinem a Brukselą” – pisze Stefan Kornelius, szef działu zagranicznego w niemieckim dzienniku Süddeutsche Zeitung.
„Jeśli chcesz poznać polityczne kierunki działania Chin, wystarczy przeczytać ich dokumenty strategiczne, plany pięcioletnie, slogany i odezwy. Odzwierciedlają one z niezwykłą otwartością wnioski, jakie Chiny czerpią z trendów w geopolityce i jak zamierzają wdrażać te trendy z korzyścią dla własnego kraju i utrzymania władzy” – wskazuje Kornelius.
„Wystarczy spojrzeć na najważniejsze zasady, które towarzyszą każdej oficjalnej proklamacji w Chinach: jeden kraj, jedna strona, pod jednym kierownictwem. Ideologia państwa i programowanie gospodarcze są ze sobą ściślej powiązane niż za czasów Mao” – zauważa.
Co robi w tym czasie Europa? Słabnie gospodarczo i pobłażliwie traktuje chiński totalitaryzm.
„Pewność siebie Europy nie wynika z dodania 27 narodowych ego. Nawet jeśli ostatnio 27 państw jednogłośnie szepcze o ‚strategicznym rywalu’, UE kultywuje fałszywy, być może naiwny i z pewnością zbyt pobłażliwy wizerunek Chin” – kwituje Kornelius.
Zdaniem redaktora Xi Jinping wyznaczył standard i ceni sobie zalety systemu jednopartyjnego w „robieniu wielkich rzeczy”.
Chiny opracowały misję strategiczną, która – jak piszą doradcy ds. polityki zagranicznej amerykańskiego kandydata na prezydenta Joe Bidena – okaże się „największym wyzwaniem ideologicznym od czasów sowieckich”.
W odróżnieniu od Europy, za którą idzie ego, za nową linią Chin kryją się raczej twarde interesy związane z dominacją rynkową, sferami wpływów, wyższością technologiczną i „niedoścignieniem”.
Chiny kopiują niemiecki model eksportowy i postawiły sobie za cel zakończenie swojej zależności od innych krajów.
Dlaczego Polska ma gospodarczy problem z Chinami? Nowy raport wskazuje odpowiedzi