Strona główna NEWS Susza najgorsza od czterech dekad. Afryka drastycznie odczuwa zmiany klimatu [WYWIAD]

Susza najgorsza od czterech dekad. Afryka drastycznie odczuwa zmiany klimatu [WYWIAD]

przez Katarzyna Mokrzycka
Somalijscy uchodźcy w kolejce po wodę w obozie Dadaab, na północy Kenii. (fot. shutterstock)

Ludzie w Somalii żyją z dnia na dzień, ale coraz częściej nawet taki stan nie jest już możliwy do utrzymania i porzucają to, co mają. Głównym kierunkiem wędrówki ludów wcale nie jest Europa, tylko kraje ościenne – mówi Dalia Mikulska, koordynatorka Polskiej Akcji Humanitarnej w Rogu Afryki.

Katarzyna Mokrzycka, 300Gospodarka: Wróciła pani niedawno z Rogu Afryki – to region ośmiu krajów, w różnych kryzysach, ale ostatnio obok tych złych pojawiły się stamtąd także dobre doniesienia. W Etiopii doszło do zawieszenia broni w wojnie z Tigrajem, później także Etiopia poinformowała o nowych złożach ropy w dorzeczu Nilu. Obserwujecie zapewne cały region, bo ruchy migracyjne ludzi nie ograniczają się nigdy do jednego kraju. Czy pozytywne informacje z jednego rejonu mogą oznaczać względny koniec problemów w tamtej części świata?

Dalia Mikulska, PAH: Nie powiedziałabym, żeby był to koniec problemów. Akurat w Etiopii PAH nie jest jeszcze obecny, myślimy o tym. Już działamy w Somalii, Sudanie Południowym i w Kenii. Ten region dotknęła potężna, tragiczna w skutkach susza. Mówi się często, że jest ona najpoważniejsza od 40 lat, ale być może jest to tak naprawdę najpoważniejsza susza w historii. Wcześniej nie było po prostu takich metod badawczych, jakie teraz się rozwinęły, by to stwierdzić. Do niedawna uważano, że najpoważniejsza w XXI wieku była susza, która zaczęła się w 2011 roku, kiedy PAH pojawił się w Somalii. Spowodowała ona śmierć około 258 tysięcy osób, głównie dzieci. W tym momencie sytuacja jest znacznie poważniejsza, zarówno jeżeli chodzi o kryzys klimatyczny, jak i działania zbrojne.

Ma pani na myśli, to że susza jest ekstremalna dla tego regionu czy generalnie, w skali świata?

Dla tego regionu, ale jest również jedną z najpoważniejszych w skali świata. Susza w Rogu Afryki wciąż trwa, więc za wcześnie na podsumowania. Już teraz widzimy jednak kolejne sygnały ostrzegające nas przed skutkami tej suszy – czyli głodem, migracjami, czy konfliktami, np. o kurczące się zasoby.

Róg Afryki to 8 krajów. Gdzie panują teraz najtrudniejsze warunki, gdzie się dziś żyje najtrudniej?

Zarówno w Somalii, jak i Sudanie Południowym potrzeby są ogromne. W Somalii, której populacja liczy około 15 milionów osób, pomocy humanitarnej potrzebuje ponad 8 milionów, a więc ponad połowa społeczeństwa, w tym ponad 5 milionów dzieci. Te liczby wciąż rosną, sytuacja drastycznie się pogorszyła w ubiegłym roku.

Większy wpływ mają na to konflikty zbrojne czy susza?

To region bardzo trudny pod kątem klimatu i to tam najbardziej widać skutki zachodzących zmian klimatycznych. Na to nakłada się kilka czynników. Somalia ze względów historycznych jest bardzo słabym państwem. To zaś powoduje, że w sytuacjach, w których rząd powinien reagować – np. w odpowiedzi na kataklizmy – w Somalii jest to bardzo utrudnione. Raz, że jest to kraj bardzo ubogi, dwa, że państwo nie ma kontroli nad całym terenem. To nie ułatwia sprawy również organizacjom humanitarnym; kryzys się pogłębia. Ale trzeba przyznać, że rząd Somalii ma na tyle trudną sytuację w kraju, że niejedno bogatsze państwo miałoby problem żeby sobie z nią poradzić.                                                                     

Gdy pada pytanie o wpływ konfliktów, to zwykle myśli się wyłącznie o konfliktach lokalnych, a globalne zależności też mają znaczenie. Przecież skutkiem konfliktu w Ukrainie jest to, że wzrosły ceny żywności. W wielu miejscach w Afryce to oznacza głód. Nawet jeśli jedzenie jest dostępne, to często ludzi nie stać na jego zakup.

Dokładnie rok temu ONZ alarmowała, że nawet 13 mln osób cierpi głód w Rogu Afryki. Jak się zmieniła sytuacja w ciągu tych 12 miesięcy?

Dane, do których mamy dostęp, raporty przygotowywane przez agendy ONZ, pokazują, że sytuacja dramatycznie się pogarsza. Niektóre szacunki mówią nawet o ponad 20 milionach osób stojących w obliczu głodu. Trudno mi jest mówić o liczbach, bo w miejscach w których panują konflikty, trudniej się zbiera dane. Opieramy się m.in. na analizie naukowej, na danych ilościowych, takich jak Klasyfikacja Zintegrowanych Faz Bezpieczeństwa Żywnościowego (Integrated Food Security Phase Classification, IPC), która decyduje o tym, czy w ogóle mówimy o głodzie, czy np. poważnym braku bezpieczeństwa żywnościowego. To jest bardzo techniczne, bardzo naukowe. I z jednej strony musimy się do tego odnosić, aby mieć jakieś dane, aby nasza wiedza o miejscach, w których działamy, była oparta na badaniach, a nie na tym, co nam się wydaje. Nie możemy udzielać pomocy uznaniowo. Ale z drugiej strony, te suche techniczne dane nie oddają dobrze problemu, nie pokazują w pełni, z czym się mierzymy. Bo dane nie są pełne, trudno je pozyskiwać w miejscach, w których panują konflikty, a dostęp do ludności jest bardzo utrudniony. W miejscach, w których działamy sytuacja jest bardzo trudna, czasami ekstremalnie trudna.

W samej Somalii w ciągu jednego roku ok. 1,5 miliona osób, które mierzyły się z poważnym brakiem bezpieczeństwa żywnościowego „przeszło” do kategorii: katastrofalny brak bezpieczeństwa żywnościowego. Ponad milion osób z 15-milionowej Somalii zostało zmuszonych do przemieszczenia się. Ludzie uciekają ze swojego miejsca zamieszkania, a to oznacza, że w miejscu, w którym dotąd żyli po prostu już żyć się nie da. Zostawiają większość rzeczy, biorą niewielki bagaż i uciekają. Pieszo. By przez wiele dni wędrować przez pustynię.

Gdzie w pierwszej kolejności chcą uciekać ci ludzie do sąsiednich krajów czy do Europy?

Najpierw przemieszczają się we własnym kraju i stąd tam jest ogromna ilość osób wewnętrznie przesiedlonych. Takie obozy są rozsiane po całej Somalii, już teraz gromadzą się w nich tysiące ludzi, na przykład pod Mogadiszu. Bardzo często brakuje tam najbardziej podstawowych rzeczy. PAH w Somalii skupia się właśnie na pracy w takich miejscach.

W drugiej kolejności ludzie migrują w regionie. Próba przedostania się na inny kontynent to ostateczność. To, co się wydarzyło w 2015 r., kiedy Europa usłyszała o tak zwanym kryzysie uchodźczym, było już skutkiem procesów od dawna w Afryce trwających; do nas dotarły z opóźnieniem.

Syryjczycy, których tysiące dotarło do Europy w 2015 roku najpierw masowo migrowali do krajów ościennych, wokół Syrii, głównie do Turcji. Podobnie Somalijczycy najpierw trafiają do obozów dla uchodźców w Kenii czy w Etiopii. To wcale nie jest nowy problem – od lat na północy Kenii istnieje jeden z największych na świecie obozów dla uchodźców Dadaab, w którym żyją m.in. Somalijczycy. Opisał go w swojej książce „Miasto cierni” Ben Rawlence.

Pomoc jakiego rodzaju jest w tej chwili najbardziej potrzebna?

Pomoc jest potrzebna w wielu sektorach – najważniejsze to zapewnienie dostępu do wody, żywności, opieki zdrowotnej. My, PAH, najbardziej kładziemy nacisk na wodę – to od wody zależy przeżycie. Bez wody umierają zwierzęta i ludzie, nie jest też możliwa uprawa roślin. Bez dostępu do czystej wody ludzie zmuszeni są pić zanieczyszczoną, co błyskawicznie skutkuje chorobami, które w takich warunkach mogą przyczynić się do śmierci. Woda jest niezbędna do uprawy, a to są społeczeństwa rolnicze, więc bez wody nie ma szans na zapewnienie sobie chociaż podstawowego pożywienia.

W porozumieniu z właścicielami ziemi wiercimy studnie, doprowadzamy wodę, budujemy kioski wodne, z których ludzie mogą pobierać wodę. Bardzo często brakuje miejsc, gdzie można się wykąpać. To bardzo ważne, szczególnie w muzułmańskim kraju, by kobiety miały własną przestrzeń do godnego zapewniania potrzeb higienicznych więc staramy się to robić. Równolegle staramy się rozszerzyć nasze działania w kierunku wsparcia żywieniowego dzieci, bo to one najbardziej narażone są na śmierć z wygłodzenia.

W zeszłym roku na spotkaniu klimatycznym COP państwa Południa wystąpiły z pomysłem, by kraje Zachodu utworzyły nowy fundusz na rzecz zachowania różnorodności biologicznej. Generalnie chodzi o to, by Zachód wziął na siebie odpowiedzialność za zniszczenia klimatyczne i pomógł biednym krajom Afryki sfinansować obronę przed dramatycznymi skutkami tych zniszczeń. To dobry plan?

Trudno się dziwić, że ci, których skutki zmian klimatu dotykają w największym stopniu wyszli z taka propozycją do państw uprzemysłowionych. Ministerstwo Zmian Klimatycznych Somalii policzyło, że Somalia odpowiada za 0,003 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych, a należy do tych krajów, które najbardziej na tym cierpią.

Czy gdyby taki fundusz powstał to Afryka z naprawami skutków zmian klimatu poradzi sobie sama? Jakie rozwiązania byłyby najbardziej efektywne?

Trudno jest dawać gotowe rozwiązania. Ale mam wrażenie, że pomoc humanitarna jest w Europie dość stereotypowo postrzegana: niektórym wydaje się pewnie, że pomoc polega na tym, że biali ludzie, jadą ratować mieszkańców Afryki. W rzeczywistości to wygląda inaczej. W praktyce, współpracujemy z tamtejszymi rządami, z ludnością danego regionu, z lokalnymi firmami. Na przykład jeżeli zajmujemy się zapewnianiem wody, to zatrudniamy lokalne firmy, które budują studnie głębinowe. W Somalii zatrudniamy na miejscu ponad dwadzieścia osób, które zarządzają projektami. Nie patrzyłabym więc na to w ten sposób, że to Zachód będzie musiał rozwiązać wszystkie problemy. Jednak do problemu zmian klimatycznych przyczyniły się w największym stopniu kraje uprzemysłowione, a dziś stało się to bardzo poważnym wyzwaniem, dlatego uważam, że powinna to być praca zespołowa. I nie powinniśmy tego zadania odkładać na później.

W Europie, w krajach zachodnich, to nie jest takie oczywiste. Widzimy anomalie, ale ich skutki jeszcze odczuwamy znacznie mniej drastycznie. Ale Somalia już się mierzy z tym problemem i już nie może udawać, że go nie ma. Pory deszczowe zawodzą, od dwóch lat nie spada wystarczająco dużo deszczu. A kiedy deszcz się pojawia, dochodzi do niszczycielskich powodzi, bo wysuszona gleba nie jest w stanie wchłonąć wody.

Na ile problemy wszystkich krajów w Rogu Afryki są ze sobą powiązane? Czy wszędzie sytuacja jest równie zła?

Cały region jest mocno powiązany, granice są trochę sztuczne i nie zawsze są szczelne. Somalijczycy to lud przemieszczający się już od dawna, jak mówiłam wcześniej w czasie suszy z 2011 roku uciekali także do Etiopii czy do Kenii. Bo Kenia jest krajem bardziej rozwiniętym niż Somalia. To nie znaczy, że jest pozbawiona problemów, bo tam też głodują ludzie, zwłaszcza w regionach takich jak Turkana. W Kenii żyje się jednak trochę łatwiej, to kraj, w którym można uwierzyć, że Afryka może stanąć na nogi. Programy, które PAH tam prowadzi są nieco inne niż w Somalii, bardziej rozwojowe. W Somalii bardzo często pomoc polega na ratowaniu życia, w Kenii z kolei wspieramy rozwój rolnictwa, przez co pomagamy ludności generować dochód i produkować żywność. Planujemy m.in. wprowadzenie upraw hydroponicznych, które zmniejszą zależność rolników od kaprysów klimatu.

Czy możemy się spodziewać wkrótce nowej fali migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu?

Nie powiedziałabym, żeby masowa migracja do Europy miała nastąpić w perspektywie najbliższych miesięcy. Nadal głównym kierunkiem wędrówki ludów będą kraje ościenne. Jednak już lata temu Ryszard Kapuściński pisał, że czekają nas wielkie migracje klimatyczne. Dlatego w tym momencie bardzo ważne jest podejmowanie odpowiednich działań, tak żeby ludzie nie byli zmuszeni do opuszczania własnych domów.

Woda zatrzyma ich w domu?

Tak, wydaje mi się, że pomoc tam, na miejscu, może powstrzymać ludzi przed ucieczką. Są oczywiście tacy, którzy marzą o lepszym życiu w Europie, ale zdecydowana większość z nich wcale nie chce wyjeżdżać. Mają swój dom, zwierzęta, uprawy, swoje życie, do którego przywykli.

Ludzie w Somalii żyją z dnia na dzień, ale niestety coraz częściej nawet taki stan nie jest już dłużej możliwy do utrzymania i porzucają to, co mają. To nie jest żadna przygoda, albo wybór łatwiejszej drogi. Wędrówka przez spustoszony biedny kraj to ogromne ryzyko. To jest bardzo desperacka, dramatyczna decyzja.


Polecamy także: 

Powiązane artykuły