Nowa polityka energetyczna Polski to rozsądny kompromis między zewnętrzną presją, by kraj odszedł od węgla, a złożonością takiego kroku w państwie, gdzie 100 000 miejsc pracy zależy od sektora wydobycia tego surowca – powiedział analityk mBanku Kamil Kliszcz w komentarzu dla Financial Times.
Polityka energetyczna Polski do 2040 roku (PEP2040) – o której 300Gospodarka szczegółowo pisze tutaj – to dokument, który uwzględnia dominujące trendy i regulacje unijne. I jednocześnie uwzględnia złożoność polskiej energetyki – dodał Kamil Kliszcz w komentarzu dla Financial Times.
Plan przewiduje, że do 2030 roku udział węgla w miksie energetycznym Polski zmniejszy się do poziomu między 37 a 56 proc. Do 2040 roku ma to być między 11 a 28 proc. Wcześniejsze projekty rządu zakładały, że w 2030 roku będzie to 56 proc., a w 2040 roku – 28 proc. – odnotował brytyjski dziennik.
Czytaj też: Największy polski bank wyjaśnił, jak podchodzi do finansowania węgla i energii odnawialnej
Financial Times przytacza także głosy działaczy Greenpeace. Nowy PEP2040 to ich zdaniem raczej “niebezpieczne fantazje niż strategia energetyczna”.
Podkreślają też, że dokument nadal nie określa daty odejścia Polski od węgla, a progresywny wydaje się tylko w kontekście wcześniejszych deklaracji rządu o odejściu od węgla przez Polskę najwcześniej w latach 60-tych XXI wieku.
