Z brytyjskich doświadczeń wynika, że z psychicznymi skutkami pandemii i izolacji znacznie lepiej poradziły sobie osoby religijne. Nie miało zaś znaczenia, które to konkretnie wyznanie.
Wielka Brytania jest jednym z niewielu krajów na świecie, które na poważnie postawiły przebadać skutki pandemii na wielu płaszczyznach życia, by móc wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Naukowcy od dawna alarmują, że pandemia Covid-19 nie będzie ostatnią, bo w przyrodzie zaczęło się roić od wirusów, które dla ludzkości są potencjalnie śmiertelnie groźne. Jedną z przyczyn są zmiany klimatyczne, które prowadząc do szybkiego topnienia lodowców uwalniają zamrożone tam od tysięcy lat patogeny.
Wielka Brytania bada pandemię
Pandemia i związane z nią blokady doprowadziły do gwałtownego wzrostu problemów psychicznych i psychologicznych na całym świecie. Brytyjska Fundacja Zdrowia Psychicznego szacuje w swoim raporcie, że problemy ze zdrowiem psychicznym kosztują Wielką Brytanię równowartość około 5 proc. PKB.
To ma bezpośrednie przełożenie na gospodarkę – liczba osób w wieku produkcyjnym biernych zawodowo wzrosła z powodu długotrwałej choroby wzrosła do 2,8 mln na koniec 2023 r. To zbiegło się także ze wzrostem liczby osób pobierających renty (z 2,5 mln w 2019 r. do 3,1 mln w 2023 r.). Jak wylicza Office for Budget Responsibility, połowa osób, które zgłosiły długotrwałą chorobę podała, że ich głównym lub wtórnym stanem jest depresja, problemy z nerwami lub stany lękowe.
Religijność poprawiła dobrostan psychiczny
W ramach szeroko zakrojonego badania skutków Covid-19 badacze z Uniwersytetu Cambridge sprawdzili, jak na stan emocjonalny w czasie lockdownu wpłynęła religijność Brytyjczyków.
Stwierdzili, że osoby religijne radziły sobie znacznie lepiej niż osoby niewierzące. Bardzo ciekawe jest także to, że większego znaczenia nie miało samo wyznanie – to w co, kogo się wierzy. Ale jednak znaczenie miało to, czy wyznawana religia wymaga uczestnictwa w cotygodniowych nabożeństwach – chrześcijanie i muzułmanie lockdown odczuli bardziej dotkliwie niż hinduiści.
– Wiemy, że w czasie pandemii nastąpił wzrost liczby modlitw, ale czy przełożyło się to na lepsze radzenie sobie? Jeśli chodzi o mechanizmy łączące religię i religijność z poprawą zdrowia psychicznego w czasach kryzysu, zidentyfikowano dwa główne kanały. Po pierwsze, religia może sprzyjać poczuciu przynależności, co prowadzi do rozwoju kapitału społecznego i sieci społecznych. Mogą one z kolei zapewnić wsparcie osobom, które borykają się ze stresem i trudnościami. Drugie – że religijność może działać jako sposób radzenia sobie z przeciwnościami losu, zapewniając nadzieję, pocieszenie i sens – piszą ekonomiści z Cambridge w pracy opublikowanej w CEPR.
Podkreślają jednoznaczność wyników swoich badań:
– Odkryliśmy, że zarówno ci, którzy wyznawali jakąś religię, jak i byli religijni, radzili sobie lepiej podczas izolacji. Odkryliśmy niewielkie różnice w radzeniu sobie w różnych religiach; przy czym wyniki dla chrześcijan, muzułmanów i hinduistów są zasadniczo podobne. Jednakże znaleźliśmy pewne różnice w obrębie wyznań chrześcijańskich, przy czym „inni chrześcijanie” (należący głównie do kościołów protestanckich innych niż Kościół anglikański) radzą sobie stosunkowo gorzej wśród wyznawców danej religii.
Ekonomiści zwracają też uwagę na element, który sami uznali za jeden z najciekawszych – intensywność religijności. Nie wystarczyło wierzyć lub być otwartym na religię. To, na ile ludzie byli naprawdę zaangażowani w swoja religię miało znaczenie dla ich dobrostanu psychicznego.
– Ci, dla których religia powoduje „pewną lub dużą różnicę” w ich życiu, doświadczyli tylko około połowy wzrostu nieszczęścia obserwowanego u tych, dla których religia ma niewielkie lub żadne znaczenie. Oznacza to, że nie tylko bycie religijnym, ale także intensywność religijności wydaje się ważna – piszą naukowcy z Uniwersytetu Cambridge.
Walka ze stresem się opłaca
Badania z Wielkiej Brytanii nikogo nie przekonają oczywiście do głębszej duchowości w rozumieniu religijnym, ale dość uniwersalnie pokazują siłę i wagę odpowiedniego wsparcia w czasie natężonego stresu i borykania się z problemami, na które mamy niewielki wpływ.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
W 27 państwach UE i Wielkiej Brytanii całkowity koszt problemów zdrowia psychicznego wynosi dziś ponad 4,2 proc. PKB, czyli ponad 600 mld euro. Ponad jedna trzecia tych kosztów jest napędzana przez niższe wskaźniki zatrudnienia i niższą produktywność w pracy.
Sugeruje to, że znacząca część kosztów związanych z problemami zdrowia psychicznego jest powiązana z negatywnym wpływem zaburzeń i chorób psychicznych na gospodarkę.
Światowe Forum Ekonomiczne prognozuje, że do 2030 r. zaburzenia psychiczne będą stanowić ponad połowę globalnego obciążenia ekonomicznego spowodowanego chorobami niezakaźnymi, szacowanego na około 6 bln dolarów rocznie.
Każdy 1 dolar zainwestowany w leczenie depresji i lęków zwraca 4 dolary jako efekt w postaci lepszego zdrowia i zwiększonej zdolności do pracy. Według WHO bardziej kompleksowa opieka zdrowotna i efektywne interwencje w obszarze zdrowia psychicznego przynoszą również istotne korzyści ekonomiczne.
Polecamy też:
- Polacy podupadają na zdrowiu psychicznym. W 2023 lekarze wystawili 1,4 mln zaświadczeń
- Aktywność fizyczna nastolatków, a zdrowie psychiczne. Jest nowy raport
- Co trzeci dorosły Niemiec cierpi z powodu chorób psychicznych. Stan gospodarki nie pomaga
- Sytuacja finansowa a problemy zdrowia psychicznego. Aż 35% Polaków widzi tu zależność
- Brak mieszkania to nie tylko problem ekonomiczny. Ucierpieć może też zdrowie psychiczne