Kolejne ujawnione dokumenty potwierdzają, że w Chinach znajdują się największe od czasów II Wojny Światowej obozy do internowania ludzi ze względu na przynależność narodową.
Amerykański dziennik New York Times opublikował w zeszłym tygodniu transkrypcję kilku nieznanych wcześniej przemówień chińskiego lidera partii Xi Jinpinga na temat obozów w Sinkiang.
Natomiast najnowszy wyciek poufnych dokumentów z Partii Komunistycznej dostarcza teraz niezbitych i szczegółowych dowodów na to, jak rząd internuje setki tysięcy Ujgurów – przedstawicieli grupy etnicznej pochodzenia tureckiego, jednej z 55 mniejszości uznanych oficjalnie w Chińskiej Republice Ludowej, podaje m.in. niemiecki dziennik Süddeutsche Zeitung.
Zakład niedaleko Kaszgaru, na dalekim zachodzie Chin. 18 budynków na ogromnym terenie: ponad 360 m długości i 280 m szerokości. Rząd chiński jest zdeterminowany, by ukryć przed światową opinią publiczną to, co się tu dzieje.
Widziane z góry, mogą przypominać budynki fabryczne. Bliższe spojrzenie odsłania ściany i wieże strażnicze. Baza wojskowa? Baraki? Obrońcy praw człowieka są pewni: mniejszości muzułmańskie są tu więzione, głównie bez należytego procesu sądowego, są ściśle strzeżone i poddawane państwowemu praniu mózgów.
Obóz w Kaszgarze jest tylko jednym z wielu. Naukowcy i działacze w regionie Sinkiang zidentyfikowali na zdjęciach satelitarnych dziesiątki takich miejsc, które uważane są za obozy internowania, zwłaszcza dla Ujgurów.
Naukowcy szacują, że ponad milion osób jest obecnie internowanych w obozach Xinjiang.
Eksperci mówią, że jest to jedno z największych naruszeń praw człowieka naszych czasów, „kulturowe ludobójstwo” mające na celu wymazanie kultury Ujgurów i innych mniejszości muzułmańskich w Chinach.
Rząd pekiński oficjalnie nazywa obozy „zawodowymi i szkoleniowymi”, ale byli więźniowie mówią o przymusie, torturach i gwałtach.
Dokumenty potwierdzają, że obozy nie są w żadnym wypadku czystymi „obozami zawodowymi i szkoleniowymi”, lecz zamkniętymi, ściśle strzeżonymi i specjalnie indoktrynowanymi obozami.
Z reguły władze internują tutaj obywateli, którzy nie są oskarżeni o żadne oczywiste przestępstwa i nie są sądzeni. W tym kontekście Ambasada Chin w Berlinie odnosi się do środków „zwalczania terroryzmu i deradykalizacji, jak również kształcenia zawodowego i dokształcania”.
Ambasada Chin w Londynie stwierdziła, że dokumenty są „czystym fałszerstwem”. Kilku niezależnych ekspertów zaklasyfikowało jednak wyciek jako autentyczny – pisze The Guardian.
Dokumenty zostały ujawnione wczoraj przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ) – organizację, która stała za m. in. takimi projektami, jak Panama Papers.
ICIJ udostępnił te dokumenty 17 mediom na całym świecie (w tym New York Times, brytyjski Guardian, francuski
>>> Czytaj też: Szpitale są biologiczną bombą zegarową, a łapówki codziennością – tak wygląda służba zdrowia w Rumunii