Czeka nas seria strajków i utrudnień na lotniskach w Europie. Protesty już zapowiedzieli pracownicy linii Ryanair. Ale to dopiero początek serii.
Opóźnione i odwoływane loty to ostatnio norma na europejskich lotniskach. To efekt braków kadrowych w liniach lotniczych i obsłudze lotnisk. Ale też protestów, jakie wybuchają u przewoźników i wśród personelu obsługi naziemnej. Przed nami gorące lato w branży lotniczej i turystycznej.
W Ryanair protestują
Strajki wstrząsają właśnie jedną z największych tanich linii lotniczych, czyli Ryanair. Już w sobotę 2 lipca Ryanair tylko w Hiszpanii odwołał z tego powodu 10 lotów.
Ale to nie wszystko. Hiszpańskie załogi pokładowe Ryanaira planują strajk przez 12 dni w tym miesiącu. Protesty mają odbywać się systematycznie co kilka dni 12-15, 18-21 oraz 25-28 lipca na 10 lotniskach w Hiszpanii, na których operuje przewoźnik.
Polecamy: Samoloty trują coraz bardziej. Emisje CO2 z lotnictwa szybko rosną
Pracownicy domagają się lepszych warunków pracy w tym trudnym sezonie turystycznym, kiedy liczba personelu pokładowego jest dodatkowo mniejsza niż zazwyczaj. Apelują również o „zmianę nastawienia linii lotniczych”, wzywając przewoźnika do wznowienia negocjacji w newralgicznych kwestiach, w tym wypłaty płacy minimalnej.
Związki zawodowe wezwały również rząd Hiszpanii, aby „nie pozwalał Ryanairowi na naruszanie prawa pracy i praw konstytucyjnych, takich jak prawo do strajku” – podaje agencja Reuters.
Jak komentują to linie lotnicze? W niedawno opublikowanym oświadczeniu przewoźnik utrzymuje, że spodziewa się zakłóceń minimalnych – o ile jakichkolwiek – w lipcowym rozkładzie lotów. Jako przyczyny wymieniono „drobne strajki pracownicze” i, już jak mantrę powtarzane przez całą branżę lotniczą – niedobory kadr na lotniskach w całej Europie.
Czytaj także: To będzie lato paraliżu na lotniskach w całej Europie. Wyjaśniamy, dlaczego
Protesty dotyczą jednak nie tylko Hiszpanii. W ostatnich dniach strajki podjęły związki zawodowe personelu pokładowego Ryanair w Belgii, Portugalii, Francji i Włoszech.
W innych liniach też wrze
Ale strajk w Ryanair to jedynie jeden z wielu protestów, w obliczu których stanęły linie lotnicze w całej Europie.
W lipcu strajkować będą również hiszpańskie załogi nisko kosztowej linii easyJet. Pierwsze protesty odbyły się na początku miesiąca, następne przewidziane są na 15-17 oraz 29-31 lipca.
O godne warunki pracy walczą piloci skandynawskich linii SAS, o czym pisaliśmy tutaj. Zgodzili się oni swoje negocjacje z liniami lotniczymi przedłużyć do poniedziałku 11 lipca. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, strajkiem może zostać objętych nawet tysiąc pilotów z Danii, Szwecji i Norwegii. Oznacza to, że zagrożone są loty prawie 30 tys. osób.
Także narodowe linie British Airways zapowiedziały odwołanie 1500 lotów w lipcu z największych londyńskich lotnisk: Heathrow i Gatwick. Zakłóceniami może zostać objętych nawet 100 tys. ludzi.
Z kolei ponad 2 tys. lotów odwoła w tym miesiącu niemiecka Lufthansa.
O kolejnych odwołanych lotach, również z Polski, systematycznie informuje kolejny tani przewoźnik, węgierski Wizz Air.
Paraliż na lotniskach
Protesty jeszcze na dobre się nie zaczęły, a już to, co dzieje się w wielu portach lotniczych w Europie można określić mianem paraliżu.
Jako pierwsi musieli sprostać temu Brytyjczycy. Zatory na lotniskach, pasażerowie koczujący w terminalach i awarie systemu bagażowego to coś, z czym zmagali się już na przełomie maja i czerwca – pisaliśmy o tym w tym tekście. Swoje loty odwoływały wówczas linie easyJet oraz British Airways.
Z kolei największy port lotniczy Francji, paryskie lotnisko Charles de Gaulle, 30 czerwca odwołało ok. 10 proc. swoich lotów.
Chaos w lotnictwie trwa. Strajki, odwołane loty, rezygnuje jeden z szefów easyJet