Największe polskie firmy z branży odzieżowej i obuwniczej – LPP i CCC – zamierzają skupić się na ekspansji w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, podczas gdy międzynarodowi rywale koncentrują się na intensyfikacji aktywności na rodzimych rynkach – informuje Reuters.
Polskie spółki zamierzają powiększyć liczbę sklepów stacjonarnych w krajach regionu, natomiast konkurencja z Europy Zachodniej (jak H&M czy Zara) planuje rozwijać segmenty e-commerce w swoich rodzimych krajach.
Kierunek wschód
Jak podaje Reuters, LPP widzi lepsze perspektywy sprzedażowe w swoim regionie, ponieważ kraje Europy Środkowo-Wschodniej znoszą kryzys wywołany pandemią lepiej niż gospodarki zachodnie.
„Nasze podejście do ekspansji zmieniło się z powodu epidemii. Liczymy, że od przyszłego roku wrócimy do otwierania nowych sklepów stacjonarnych, ale głównie na rynkach wschodnich” – powiedział Reutersowi wiceprezes LPP Przemysław Lutkiewicz.
Analitycy twierdzą, że w czasach pandemii przedstawiciele wspomnianych branż z Europy Zachodniej powinni koncentrować się na swoich rodzimych rynkach, co z kolei otwiera nowe możliwości przed polskimi markami. I właśnie tę sytuację chce wykorzystać LPP.
A przykładem kurczenia się globalnego zasięgu jest francuski detalista odzieżowy Camaieu, który po zamknięciu już 25 sklepów w Polsce przymierza się do podobnego ruchu w Czechach.
Z kolei Inditex (właściciel Zary) zamierza zamknąć w sumie ponad 1000 sklepów stacjonarnych w ciągu najbliższych dwóch lat, w tym część właśnie w Europie Środkowo-Wschodniej. Hiszpański holding chce skupić się na sprzedaży w kanałach online i rozwoju dużych sklepów w najlepszych dzielnicach handlowych.
CCC, jeden z największych producentów obuwia w Europie, również zamierza w przyszłym roku poczynić nowe inwestycje w Europie Wschodniej.
„Zamierzamy otworzyć sklepy w Rumunii czy w Rosji, bo na tych rynkach widzimy spory potencjał” – powiedział Reutersowi Marcin Czyczerski, prezes CCC.
Rozwój e-commerce na wschodzie potrzebuje czasu
LPP i CCC zakładają, że konsumenci na wschodzie nadal wolą kupować w sklepie niż online.
Jak podaje Reuters, udział handlu elektronicznego w Polsce, Rumunii i Rosji w 2019 roku wahał się między 13-14 proc. w porównaniu z 25 proc. w Niemczech i 27 proc. w Wielkiej Brytanii.
LPP twierdzi, że rozwój sprzedaży internetowej wciąż jest priorytetem, jednak według spółki segment e-commerce w Europie Wschodniej będzie się rozwijać dopiero stopniowo.
Z powodu pandemii także CCC odnotowało gwałtowny wzrost sprzedaży w kanale online, ale widzi szansę na przejęcie części udziału w rynku lokalnym od rywali w regionie po stosunkowo niskich kosztach.
„Jest wiele podmiotów, które mają w swoich portfelach kilkanaście lub kilkadziesiąt sklepów, które zbankrutują lub zakończą działalność, a tym samym pozwolą innym przejąć te udziały bez konieczności inwestowania w sklepy lub bez dodatkowych nakładów” – powiedział prezes Czyczerski.
Niepewne czasy wymagają zmian
Należąca do LPP marka Reserved ma sklepy w 25 krajach, a w Niemczech, gdzie ma 19 sklepów, została szczególnie mocno dotknięta wysokimi kosztami i niską sprzedażą.
Między innymi w związku z powyższym spółka spodziewa się, że jej całkowite przychody w bieżącym roku spadną nawet o 30 proc., dlatego planuje w przyszłym roku zwiększyć powierzchnię handlową o ponad 10 proc., głównie w Europie Wschodniej.
Według danych Euromonitor International rynek odzieży i obuwia w Polsce, Rumunii i Rosji w ubiegłym roku osiągnął wartość około 55 mld euro w 2019 roku, co stanowiło mniej niż połowę łącznej wielkości tego rynku w Wielkiej Brytanii i Niemczech.
O kłopotach wyżej wymienionych firm spowodowanych pandemią świadczą ich wyceny giełdowe. Wartość akcji CCC od początku roku spadła prawie 55 proc., w przypadku LPP kurs spadł o 20 proc. Obie spółki wchodzą w skład indeksu WIG20.
Czytaj także:
PKO BP może skupić swoje akcje z rynku. „Taka operacja będzie możliwa najwcześniej w 2021 roku”
I super. Niech ten spółki się dalej prężnie rozwijają na rynkach zagranicznych, będzie z nich dużo dobrego.
LPP ma wyrobiona markę na wschodzie wiec ich sklepy, ile by ich nie było, na pewno dobrze się przyjmą.