Zadłużenie alimentacyjne w Polsce osiągnęło rekordowy poziom 16,4 mld zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. To o 20 proc. więcej niż trzy lata temu. Zdecydowaną większość tej kwoty – 15,7 mld zł – stanowią zobowiązania ojców. Eksperci alarmują: problem nie tylko się pogłębia, ale dotyczy coraz młodszych rodziców.
Coraz więcej młodych alimenciarzy
Ekspertów najbardziej niepokoi dynamicznie rosnąca liczba młodych dłużników w wieku 18-25 lat. W ciągu trzech lat ich liczba wzrosła z 160 do 868 osób. Co więcej, w 2022 roku ich zaległości sięgały 1,2 mln zł, a dziś są winni swoim dzieciom 9,8 mln zł. To oznacza siedmiokrotny wzrost wobec 2022 roku.
– To grupa młodych osób, która swoje dorosłe życie rozpoczyna ze sporym bagażem finansowym – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Średnie zaległości wśród wszystkich dłużników alimentacyjnych to obecnie 56 tys. zł. Największe mają osoby w wieku 46–55 lat (średnio 65,8 tys. zł), które łącznie są winne dzieciom aż 6,9 mld zł.
Alimentacyjna mapa Polski
Najwięcej dłużników mieszka w województwie śląskim (36,1 tys.), na Mazowszu (35,3 tys.) i na Dolnym Śląsku (27,3 tys.). Wartościowo największe zadłużenie występuje na Mazowszu – 2,1 mld zł. Najmniej zadłużonych alimenciarzy jest w województwach opolskim, podlaskim i świętokrzyskim.
W ujęciu miejskim problem najczęściej dotyczy mieszkańców miast powyżej 20 tys. osób – to 65 proc. dłużników, odpowiadających za 10,7 mld zł długu.
Problem społeczny i ekonomiczny
Z danych KRD wynika, że 60 proc. alimenciarzy ma także inne długi – wobec banków, firm pożyczkowych, operatorów telekomunikacyjnych czy dostawców usług. Ich łączne zadłużenie pozalimentacyjne to 1,9 mld zł.
– Długi alimentacyjne w świadomości wielu osób często nie są postrzegane jako zobowiązanie o realnym ciężarze ekonomicznym, lecz jako „sprawa prywatna”, efekt konfliktów rodzinnych lub „kwestia sporna między byłymi partnerami”. To prowadzi do jego bagatelizacji – zarówno przez opinię publiczną, jak i przez sektor gospodarczy. Tymczasem prawie dwie trzecie dłużników alimentacyjnych ma na swoim koncie także inne zaległości finansowe. To osoby, które żyją w chronicznym zadłużeniu i nie zamierzają podejmować prób spłaty. Dlatego też ich długi w ogromnej części, czyli 1,7 mld zł, trafiły do funduszy sekurytyzacyjnych, które są ostatnim ogniwem ściągania należności – mówi Jakub Kostecki, prezes Kaczmarski Inkasso.
Eksperci zwracają uwagę, że biznes może odegrać istotną rolę w ograniczaniu problemu. Odmawianie usług czy kredytów osobom uchylającym się od obowiązku alimentacyjnego może być elementem społecznej odpowiedzialności. Dodatkowo firmy w ten sposób chronią też swoje interesy, bo zawsze istnieje ryzyko, że taka osoba nie spłaci swoich zobowiązań finansowych.
„Na dłużników alimentacyjnych, którzy mają jednocześnie długi u innych wierzycieli, przypada aż 10,7 mld zł zaległości wobec dzieci. Tyle można by szybko odzyskać, odcinając tę grupę od kredytów i pożyczek, telewizji czy Internetu” – podano w komunikacie KRD.
Przeczytaj również:
- Nie tylko przedsiębiorcy są przedsiębiorczy. Tak myślą o sobie Polacy
- Zadłużenie jednoosobowych firm przekroczyło 5,5 mld zł. Coraz więcej JDG z problemami finansowymi
- Jak naprawdę zarządzamy swoimi pieniędzmi? Oto Portret Finansowy Polaków
- Workation na stałe w kulturze pracy? Coraz więcej firm otwiera się na elastyczne modele