Pomimo wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej i inflacji znacznie większej od rządowych prognoz, nie ma podstaw, by zmieniać plan dochodów budżetowych na przyszły rok – uważa Ministerstwo Finansów.
Budżetowy plan na przyszły rok jest następujący:
- dochody mają wynieść 481,4 mld zł;
- wydatki sięgną 512,4 mld zł;
- budżet ma mieć 30,9 mld zł deficytu.
Projekt ustawy budżetowej, nad którym właśnie pracują sejmowe komisje, napisano przy założeniu, że inflacja średnio w przyszłym roku wyniesie 3,3 proc., a PKB wzrośnie o 4,6 proc.
Jednak już dziś z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że przynajmniej część tego planu jest nieaktualna. Główny powód to wysoka inflacja i jej konsekwencje.
10 mld zł na tarczę
Przede wszystkim rząd zamierza wprowadzić tzw. tarczę antyinflacyjną, której koszt oszacował na 10 mld zł. Tarcza to główne obniżka podatków pośrednich (akcyzy i VAT-u) od najbardziej dziś inflacjogennych towarów, czyli energii i gazu, a także paliw. To musi bezpośrednio przekładać się na wielość wpływów z tych podatków.
Znamy tarczę antyinflacyjną rządu. Jest okresowe obniżenie VAT i akcyzy
Co prawda częściowo ma to być powetowane oszczędnościami, które są szacowane na 3-5 mld zł – ale tylko niektóre z nich dotyczą bezpośrednio budżetu. Charakter tych oszczędności też jest niecodzienny – to w zasadzie brak wzrostu wydatków, bo chyba tak należy rozumieć plan nie tworzenia nowych etatów w administracji i blokadę wydatków funduszy celowych (które są zresztą poza centralnym budżetem).
Zapytaliśmy Ministerstwo Finansów, czy w związku z tarczą będzie składało autopoprawkę do projektu budżetu.
„Projekt ustawy budżetowej został przekazany do Sejmu i na tym etapie prac zmiany do budżetu mogą być wprowadzane przez parlament” – odpowiada MF.
Niedoszacowana inflacja
Ministerstwo nie zamierza też korygować swoich założeń makroekonomicznych, które przyjęło pisząc budżet na przyszły rok. Chodzi przede wszystkim o prognozę przyszłorocznej inflacji, która według MF ma wynieść średnio 3,3 proc.
Tymczasem według ostatniej projekcji przygotowanej przez Narodowy Bank Polski, ceny w przyszłym roku mają rosnąć o 5,8 proc. Dużo wyżej od ministerialnej są też prognozy rynkowe.
Tak, jak obniżenie podatków pośrednich będzie zmniejszać dochody, tak wyższy od zakładanego wzrost cen je zwiększy ponad obecnie szacowany poziom. Jak to działa widać już w tym roku. Samo MF ocenia, że dzięki wyższej inflacji ma w kasie dodatkowe 9 mld zł więcej.
Wysoka inflacja to nie zawsze zła wiadomość. Tak budżet państwa może na niej zyskać
MF tłumaczy, że przygotowując latem projekt ustawy budżetowej na 2022 rok, oparło się na najbardziej wówczas aktualnych inflacyjnych prognozach. Według resortu trudno w tej chwili dokładnie przewidzieć, jak naprawdę będzie wyglądał w przyszłym roku wzrost cen, bo będzie to zależeć m.in. od sytuacji na rynkach światowych, działań po stronie polityki monetarnej prowadzonej przez NBP oraz Radę Polityki Pieniężnej, a także „ewentualnych, dalszych działań podejmowanych przez rząd w zakresie polityki fiskalnej, mających na celu amortyzację wzrostu cen paliw, energii i żywności”.
„Z uwagi na to, że prognoza inflacji obarczona jest dużą niepewnością w zakresie jej faktycznej realizacji, a także mając na uwadze to, że wysokość dochodów budżetu państwa, w tym dochodów podatkowych (…) stanowi prognozę ich wielkości, nie stanowi ona samoistnej podstawy do zmiany podstawowych parametrów budżetowych zapisanych w projekcie ustawy budżetowej na 2022 rok” – napisało nam biuro prasowe MF w odpowiedzi na nasze pytania w tej sprawie.
Przeniesienie wydatków
To nie wszystko – na przyszłoroczny wynik budżetu wpływ będzie miała wielkość tzw. wydatków niewygasających z tego roku.
W normalnym trybie wydatki, które nie zostaną zrealizowane do końca grudnia – przepadają. Ale rząd ma furtkę: może wydać rozporządzenie, że część z nich jednak nie przepadnie i będzie można ich dokonać w roku przyszłym. Efekt będzie taki, że zostaną one zaksięgowane tak, jakby dokonano ich w 2021 r. – czyli obciążą tegoroczny wynik – ale fizycznie zostaną dokonane w roku następnym.
Jak to zatem wpłynie na przyszłoroczny budżet? Dysponując pieniędzmi z poprzedniego roku rząd nie będzie musiał realizować bieżącego planu wydatków. I dzięki temu będzie mógł – na przykład – zmniejszyć bieżący deficyt w kasie państwa.
Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia teraz: przy dochodach dużo wyższych niż zaplanowano (m.in. dzięki podwyższonej inflacji), wydatki idą „zgodnie z rozkładem”. Bo, co przyznaje samo ministerstwo, właśnie teraz realizowane są wydatki niewygasające z 2020 r. W efekcie budżet ma rekordowe niemal 52 mld zł nadwyżki.
Oczywiście wydatki niewygasające nie są uwzględnione w projekcie na 2022 r. Choćby dlatego, że MF, na miesiąc przed końcem roku, nie wie, jakie one będą.
„Aktualnie dysponenci składają do Ministerstwa Finansów wnioski w tej sprawie, które następnie zostaną poddane analizie. Na obecną chwilę nie można oszacować kwoty wydatków, która zostanie ujęta w tym rozporządzeniu. Wydatki ujęte we wspomnianym rozporządzeniu Rady Ministrów, będą mogły być dokonywane – zgodnie z ustawą – nie później niż do 30 listopada 2022 r.” – informuje resort.