Z danych na temat efektywności energetycznej różnych źródeł energii na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że energia jądrowa totalnie przegrywa konkurencję z OZE. Pytamy eksperta, czy tak jest w rzeczywistości.
W tym artykule 300Gospodarka przytoczyła analizy ekonomistów Banku PKO BP dotyczące perspektyw polskiej transformacji energetycznej.
Jeden z wykresów pokazywał, że w wieloletniej perspektywie nowe technologie wytwarzające energię odnawialną są o wiele tańsze nie tylko od węgla czy gazu, ale także od energii atomowej.
Ten wykres przedstawia uśredniony koszt wytwarzania energii dla nowych projektów i obejmuje budowę, eksploatację i utrzymanie elektrowni w określonym okresie.
Wynika z niego, że te wszystkie koszty drastycznie spadły w ciągu ostatnich lat dla energii wiatrowej czy słonecznej. Przez 10 lat dla energii z energetyki wiatrowej o 70 proc., a dla fotowoltaiki o 90 proc.
Czy OZE wyprze atom?
Wydawałoby się więc, że technologie te są już w stanie z dużym powodzeniem konkurować z nowymi projektami elektrowni węglowych, gazowych czy z elektrowniami jądrowymi. Być może w ogóle nie opłaca nam się budowa jakichkolwiek innych źródeł energii niż OZE. Ale czy rzeczywiście tak jest?
“Nie do końca. Te dane, które przywołuje PKO BP z analizy Lazarda to dobre źródło informacji. Ale ono dotyczy bardzo konkretnego wskaźnika – uśrednionych kosztów produkcji energii. Natomiast trzeba wziąć pod uwagę zróżnicowany charakter tych źródeł, konieczność analizowania kosztów na poziomie całego systemu i jego stabilność” – powiedział 300Gospodarce Aleksander Śniegocki, kierownik programu Energia, Klimat i Środowisko w think tanku WiseEuropa.
“Proste stwierdzenie, że ponieważ średnio koszt produkcji energii z danego źródła jest niższy, to ono zawsze będzie lepsze niż źródło droższe, jest zbyt dużym uproszczeniem” – dodał.
Problem polega na tym, że dobrze skonstruowany system energetyczny nie może składać się wyłącznie ze źródeł tanich, ale dostarczających energię w nieprzewidywalny, bo zależny od pogody, sposób.
“Źródła odnawialne średnio produkują energię taniej od innych, ale nie są w stanie zapewnić stabilnej podaży i pokrycia popytu. To znaczy, że nie możemy je porównywać do źródeł, które mają bardziej sterowalny charakter bez uwzględnienia kosztów magazynowania oraz integracji z systemem” – powiedział ekspert.
Zeroemisyjny miks energetyczny
Dziś wiemy, że przyszły system energetyczny będzie musiał składać się z dwóch elementów. Większość będą stanowić instalacje produkujące tanią energię z wiatru i słońca. Resztę – droższe technologie, które będą „domykały” system, zapewniając stabilną podaż energii w okresach, gdy wiatr nie wieje, a słońce nie świeci.
“Obecnie panuje względny konsensus co do tego, że 60-70 proc. miksu energetycznego możemy pokryć wprost wykorzystując energię słońca i wiatru, i będzie to efektywne kosztowo. Natomiast to, jak będzie wyglądała ⅓ systemu, która pozostaje, będzie zależało od ewolucji poszczególnych technologii i akceptacji społecznej” – powiedział Śniegocki.
Dlatego dla elektrowni jądrowych nadal może być miejsce w zeroemisyjnym systemie energetycznym. Mimo, że przegrywają z OZE w konkursie na to, które źródło jest tańsze.
Atom kontra wodór i CCS
“Elektrownie jądrowe nie konkurują więc wprost z wiatrakami i fotowoltaiką, lecz ze źródłami które mogą domykać system, takimi jak instalacje wodorowe zasilane OZE czy konwencjonalne elektrownie z CCS (wychwytywanie dwutlenku węgla ze spalin i magazynowanie, zwane też sekwestracją dwutlenku węgla – przyp.red.)” – stwierdził nasz rozmówca.
“Oceniając, czy warto budować elektrownie jądrową, musimy rozważyć, jak mógłby wyglądać system bez tej technologii i w jaki sposób moglibyśmy zapewnić zeroemisyjną podaż energii elektrycznej przez 365 dni w roku 24h na dobę” – dodał.
Jakie alternatywy wobec atomu mamy zatem wśród nowych technologii?
“Pierwszą jest wielkoskalowa produkcja zielonego wodoru, by ustabilizować system”– powiedział Śniegocki.
Pojawia się tu jednak problem strat energii, koszty konwersji, transportu i magazynowania zielonego wodoru. To z kolei wymaga znacznej rozbudowy OZE, które wykorzystuje się do uzyskiwania zielonego wodoru.
“Inną opcją są instalacje CCS, które też generują dodatkowe koszty i potrzeby infrastrukturalne, mogą jednak pozwolić np. elektrowniom gazowym nadal pracować jako uzupełnienie systemu OZE” – dodał.
Pieśń przyszłości
“Nie mamy jeszcze pewności, która z opcji zintegrowania całego systemu zeroemisyjnego wygra w długiej perspektywie. Obecnie na poziomie unijnym preferowaną wizją wydaje się domknięcie systemu przez technologie wodorowe (magazynowanie średnio- i długoterminowe) oraz baterie (magazynowanie krótkoterminowe)” – powiedział Aleksander Śniegocki.
Antoni Macierewicz mówi, że w Bełchatowie powstanie elektrownia atomowa. Resort klimatu zaprzecza