Flotylla amerykańskich tankowców z gazem LNG popłynęła do Europy nie dlatego, że wujek Sam postanowił pomóc staremu kuzynowi. A dlatego, że zaczęło mu się to opłacać bardziej, niż wysyłanie towaru do Azji, która do tej pory licytowała najwyżej.
Wybuch pandemii Covid-19 spowodował głęboki spadek cen surowców energetycznych na całym świecie. Ropa, czy gaz taniały do nienotowanych dawno poziomów. Świat stanął w obliczu globalnej recesji, a więc spadku popytu na energię.
Tak było też z LNG. Wiosną i latem 2020 roku płacono 2 dolary za milion metrycznych brytyjskich jednostek cieplnych (mmBtu –jednostka miary stosowana w obrocie gazem LNG). Cena ta spadła z 4-9 dolarów, które płacono za mmBtu w 2019 roku (Dla porównania, w ostatnim tygodniu grudnia cena LNG z lutową dostawą do Azji Północno-Wschodniej wynosiła 33,8 dolarów za mmBtu, jak podaje Agencja Reutera).
Niski popyt i związany z tym spadek cen sprawiły, że produkcja przestała się opłacać. W związku z tym główni producenci LNG – Stany Zjednoczone, Katar i Australia – ją ograniczyły.
Ale świat po pierwszym pandemicznym uderzeniu bardzo szybko zaczął wstawać z kolan. Prym wiodły gospodarki azjatyckie, w tym chińska. Popyt gwałtownie wzrósł, na co dostawcy w pierwszej fazie nie byli gotowi. Tak zaczęła się walka o LNG.
Azja brała wszystko…
Między 2020 a 2022 rokiem Azja odpowiadała za 95 proc. globalnego wzrostu zapotrzebowania na skroplony gaz ziemny (LNG). W pierwszej połowie 2021 roku Chiny prześcignęły wręcz Japonię, dotychczas pierwszego importera LNG na świecie, zwiększając swój import w pierwszej połowie roku o 26,5 proc. w porównaniu z poprzednim. Japonia przyjęła 28,89 mln ton, a Chiny – 39,78 mln ton LNG.
Dlaczego Azja importowała tak dużo LNG? Odbijające się po pandemii azjatyckie gospodarki od 2020 roku zwiększyły zapotrzebowanie na ten surowiec. A same go nie produkują.
Na to nałożyły się inne czynniki, jak mroźna zima na półkuli północnej, a potem upalne lato, przez które skurczyły się zapasy surowca. W efekcie magazyny w Europie i Azji opustoszały, a rynki te – razem odpowiadające za 94 proc. światowego importu LNG i jedną trzecią jego konsumpcji – zaczęły rywalizować o zabezpieczenie zapasów.
Wzrost popytu powodowały też coraz bardziej pro-gazowe polityki energetyczne gospodarek Azji nastawione na odchodzenie od węgla. Przykładem tego może być fakt, że chińska gospodarka mierzyła się w ostatnim czasie z niedoborami energii wskutek ograniczania jej produkcji z węgla. Ale także np. sektor energetyczny Korei Południowej nastawia się na wzrost udziału gazu w miksie energetycznym kosztem węgla.
…ale jest już pełna
Teraz jednak chiński popyt na LNG słabnie. Chińscy nabywcy LNG wycofują się z natychmiastowych zakupów surowca, ponieważ ceny pozostają wysokie, a kraj nadrobił swoje zapasy. Chiński rząd miał także zwiększyć akceptację dla spalania węgla, co także zmniejszyło zainteresowanie gazem.
Ponadto według przewidywań ekonomistów, surowa chińska polityka walki z pandemią, zakładająca wstrzymywanie działalności gospodarczej, by zapobiegać najmniejszym nawet wybuchom Covid-19, także może sprawić, że odbicie azjatyckiej potęgi gospodarczej będzie wolniejsze.
Również Japonia zgromadziła duże zapasy LNG – są dziś o 42 proc. wyższe niż zwykle.
W efekcie gospodarki azjatyckie zaczynają być gotowe nawet do odsprzedaży swoich zasobów, a dostawy LNG od eksporterów zaczynają płynąć do Europy, gdzie ceny gazu pobiły rekordy.
Europa prosi o gaz
Gaz LNG to zamiennik surowca, które Stary Kontynent pozyskuje z Rosji przez sieć gazociągów. Rosja od wielu tygodni ogranicza dostawy. Pisaliśmy o tym ostatnio w tym tekście.
Zdaniem ekspertów Rosja chce w ten sposób wywrzeć presję na Unii Europejskiej w sprawie certyfikacji Nord Stream 2.
Rosyjskie władze najpierw utrzymywały, że muszą zapełnić własne magazyny gazu, a spadek dostaw jest przejściowy. Potem zaś zaczęły twierdzić, że dostarczają tyle surowca, ile zamawiają kontrahenci.
Fakt jest taki, że według danych Refinitiv, do sierpnia dostawy gazu do Europy spadły o 18 proc. względem tego okresu w 2020 roku, a potrzeby Europy nadal są duże. Z informacji Bloomberga wynika, że zapełnienie europejskich magazynów wciąż jest o około 23 procent poniżej pięcioletniej średniej o tej porze roku. Stąd wysokie ceny gazu, które w ciągu roku wzrosły w Europie o ponad 400 proc.
Będzie taniej, ale nadal drogo
Spadek azjatyckiego popytu i horrendalny wzrost cen gazu na Starym Kontynencie spowodowały zmianę kierunku eksportu LNG od jego głównym dostawców, zwłaszcza USA. W ostatnim tygodniu 2021 r. z amerykańskich portów ruszyło do Europy ponad 20 ładunków z gazem LNG, które wcześniej wysyłano do Azji. W czwartek 30 grudnia do Polski również przypłynęła dostawa LNG z USA.
Sama informacja o wypłynięciu tej flotylli spowodowała spadek cen gazu, choć być może jedynie krótkotrwały. Wiadomość o dostawach LNG z USA sprawiła, że europejskie ceny gazu spadały przez cały świąteczno-noworoczny tydzień – to najdłuższy spadek od ponad roku.
Większa produkcja energii wiatrowej i łagodniejsze warunki pogodowe także pomogły zmniejszyć zapotrzebowanie na paliwo gazowe do wytwarzania energii elektrycznej i ogrzewania. Mimo to, ceny gazu w Europie nadal są ponad pięć razy wyższe niż 5-letnia średnia.
USA nowym hegemonem eksportu LNG
Największym zwycięzcą zamieszania na rynku gazu okażą się najprawdopodobniej Stany Zjednoczone. To one mają stać się największym na świecie eksporterem skroplonego gazu ziemnego w 2022 roku.
Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej przewiduje, że eksport amerykańskiego LNG osiągnie 11,5 miliarda stóp sześciennych dziennie w 2022 roku. To około 22 proc. przewidywanego światowego zapotrzebowania na LNG.
Wyprzedzą tym samym Katar i Australię, a palmę pierwszeństwa mogą wedle przewidywań utrzymać co najmniej do 2025 roku, gdy Katar rozszerzy swoją produkcję gazu.
Hegemonię Stany Zjednoczone budowały od 2015 roku, odpowiadając rosnącym eksportem na rosnące zapotrzebowanie na LNG na świecie. Jednak dziś to wysokie ceny w Europie wspierają wzrost potęgi USA. Stany zarabiają właśnie na eksporcie do Europy, gdzie ceny gazu pozostają 11 razy wyższe niż w kraju.
Gazoport w Świnoujściu odebrał pierwszą dostawę LNG w tym roku. Tym razem z Kataru