Kilka linii lotniczych na świecie zapowiedziało, że przyjmie na pokład swoich samolotów jedynie dorosłych pasażerów w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19. Coraz więcej przewoźników deklaruje to samo wobec swoich pracowników. Czy obowiązkowe szczepienia staną się nowym trendem w lotnictwie cywilnym?
Podróżowanie w czasach pandemii COVID-19 zostało w dużym stopniu ograniczone przez restrykcje transportowe poszczególnych państw. Niektóre z nich wymagają od przyjeżdżających dokumentu, powszechnie nazywanego „paszportem COVID-owym”, który poświadcza o przyjęciu dwukrotnej, a więc pełnej dawki (lub w przypadku szczepionki Johnson & Johnson – jednej dawki) szczepienia przeciwko koronawirusowi.
Do takich krajów należą np. Stany Zjednoczone. W przypadku wjazdu do USA, do którego loty dla obywateli Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii zostaną ponownie odblokowane w listopadzie, jednym z wymogów – poza negatywnym wynikiem testu na koronawirusa – jest pełne zaszczepienie przeciwko COVID-19. Szczepienie przy wjeździe do Stanów jest obowiązkowe i nie może go zastąpić kwarantanna na miejscu.
Obostrzenia dla podróżnych z UE i Wielkiej Brytanii wydane przez wcześniejszego prezydenta Donalda Trumpa były utrzymywane także przez Joe Bidena i trwały 18 miesięcy.
Podróżni, ale także linie lotnicze, muszą się więc stosować do wymagań rządów państw. Słyszymy jednak zapowiedzi linii lotniczych, które zupełnie niezależnie od przepisów poszczególnych krajów wymagają pełnej dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi – zarówno od potencjalnych pasażerów, jak i swoich pracowników.
Do tej pory na taki ruch zdecydowały się trzy linie lotnicze: Air New Zealand, Qantas i AirAsia Malaysia.
„Ban” dla niezaszczepionych
Australijskie linie Qantas od dłuższego czasu informowały o tym, że zabronią niezaszczepionym dorosłym pasażerom wejścia na pokłady swoich samolotów. We wrześniu potwierdziły te informacje, dodając, że wprowadzą w życie to postanowienie na trasach międzynarodowych, kiedy tylko Australia otworzy swoje granice. Nie wiadomo natomiast, czy to samo dotyczyć będzie podróżnych na lotach krajowych.
Obecnie wjazd do tego kraju nie jest możliwy – poza wyjątkami dla obywateli Australii. Dozwolony jest jedynie tranzyt do innego państwa bez opuszczania strefy lotniska.
Qantas od początku deklarował politykę propagującą szczepienia na COVID-19, prowadzi także akcję obowiązkowych szczepień wśród swoich pracowników. Załogi pokładowe, mające bezpośredni kontakt z pasażerami, muszą przyjąć dwie dawki do połowy listopada, a pracownicy biurowi – do końca marca 2022 roku.
Przewoźnik narodowy Nowej Zelandii, Air New Zealand, będzie z kolei wymagał od swoich pasażerów po 18. roku życia pełnego szczepienia na lotach począwszy od lutego przyszłego roku. Podobnie jak do Australii, wjazd do Nowej Zelandii nie jest obecnie możliwy.
Linie deklarują również, że zaszczepieni zostaną także pracownicy. „Jak ze wszystkim, będą tacy, którzy się z tym nie zgodzą. Wiemy jednak, że jest to właściwe, aby chronić naszych klientów i szerszą społeczność Nowej Zelandii” – napisały Air New Zealand w oświadczeniu. Klienci niezaszczepieni będą musieli przedstawić dowód, że szczepienie nie było dla nich możliwe ze względów medycznych.
Jedną z najbardziej restrykcyjnych polityk dotyczących szczepienia zaprezentowała ostatnio malezyjska grupa tanich linii lotniczych AirAsia Malaysia. Decyzja o tym, że wyłącznie w pełni zaszczepieni, dorośli pasażerowie będą wpuszczani na pokład, zapadła natychmiastowo. Niepełnoletni, niezaszczepieni pasażerowie będą musieli natomiast podróżować w asyście członka rodziny. Co więcej, do sierpnia tego roku zaszczepieni zostali wszyscy pracownicy malezyjskiej linii. Decyzja zacznie obowiązywać od momentu otwarcia granic – obecnie wjazd do Malezji jest zabroniony.
Praca tylko dla zaszczepionych
O tym, żeby przeciwko COVID-19 zaszczepić swoich pracowników, zdecydowały m.in. linie Emirates czy tanie linie lotnicze Wizz Air.
W USA na takie rozwiązanie naciska Biały Dom. Administracja prezydenta Joe Bidena dała liniom lotniczym czas do 8 grudnia – ostateczny termin, w którym amerykańscy przewoźnicy powinni nakazać zaszczepienie się swoim pracownikom. Dotyczy to głównie sześciu linii lotniczych: American Airlines, United, Southwest, Delta Air Lines, Alaska Airlines i JetBlue.
Związek pilotów zwraca uwagę, że takie postanowienie może spowodować niedobory kadry. Tylko Southwest Airlines w miniony weekend odwołały ponad tysiąc lotów. Branżowy portal Axios zauważył, że nastąpiło to w ślad za tym, kiedy piloci zwrócili się do sądu o zablokowanie nakazu szczepień przeciw Covid-19. Linie zaprzeczyły tym doniesieniom.
W niedzielę odwołano w Stanach Zjednoczonych ponad 25 proc. lotów – wynika z danych amerykańskiej firmy FlightAware Tracker, monitorującej m.in. ruch lotniczy,
Ryzykowny trend
I chociaż stosunkowo niewiele linii lotniczych zdecydowało się na wprowadzenie restrykcyjnej polityki szczepionkowej, można zacząć się zastanawiać czy na taki krok odważy się więcej linii lotniczych. Ekspert lotniczy Dominik Sipiński w rozmowie z 300Gospodarką nie jest co do tego przekonany.
„Linie podlegają wymogom ogólnych przepisów, które czasem wymagają szczepienia lub testu od podróżnych. Dotyczy to wprawdzie głównie lotów międzynarodowych, ale np. we Francji także krajowych. Mimo wszystko spodziewam się, że niewiele linii wprowadzi takie obostrzenia bez przymusu ze strony państwa” – komentuje ekspert.
Poniekąd potwierdza to nieco zdawkowa odpowiedź, którą otrzymaliśmy od Polskich Linii Lotniczych LOT. Narodowy przewoźnik dostosowuje się do przepisów państw, do których wykonywana jest operacja lotnicza.
„Ewentualne regulacje wewnętrze w PLL LOT będą wprowadzane zgodnie z przepisami obowiązującego prawa” – czytamy.
Czym to tłumaczyć? Dominik Sipiński uważa, że w obliczu wciąż chwiejnego popytu na konkurencyjnych rynkach, mogłoby to stać się przedmiotem rywalizacji. „Można sobie wyobrazić, że linie niewymagające szczepienia, odbierałyby pasażerów tym, które wprowadziłyby taki wymóg„.
Również nie wszystkie linie lotnicze mają taką prawną możliwość. „W Australii czy Nowej Zelandii jest to o tyle łatwiejsze, ze linie maja tam stosunkowo małą konkurencję, a mieszkańcy przyzwyczaili się i popierają bardzo surowe przepisy pandemiczne” – dodaje.