Inwestorzy cały czas się zakładają, że kredyt w Polsce zdrożeje jeszcze w tym roku. Choć nie są pewni, czy aż tak bardzo, jak się spodziewali po publikacji danych o sierpniowej inflacji.
O tym, że rynek nadal wierzy w listopadowe zaostrzenie polityki pieniężnej świadczą wyceny kontraktów na przyszłą stopę procentową (FRA). Zgodnie z nimi stopa rynkowa – czyli w tym przypadku trzymiesięczny Wibor, będący podstawą dla odsetek większości kredytów w Polsce – będzie za trzy miesiące wynosiła 0,42 proc. Dziś jest to 0,24 proc.
Niewielka podwyżka w cenach
Wibor miałby wzrosnąć po pierwszej decyzji o podniesieniu stóp, którą Rada Polityki Pieniężnej miałaby podjąć w listopadzie. Dlaczego dopiero wtedy? Bo w listopadzie będzie dysponowała nową projekcją inflacji i PKB. Analitycy obstawiają, że szczególnie prognoza dalszego wzrostu cen może przekonać większość członków Rady do takiego kroku.
„Rynek teraz wycenia, że podwyżka wyniesie nieco ponad 15 pkt bazowych. Jeszcze kilka dni temu oczekiwano 25-punktowej podwyżki. Taka była reakcja na opublikowane niedawno dane o inflacji w sierpniu i strukturze wzrostu gospodarczego w II kwartale” – mówi Mateusz Sutowicz, ekonomista Banku Millennium.
W sierpniu inflacja wzrosła do 5,4 proc., najwyższego poziomu od dwóch dekad. A wzrost PKB był generowany przede wszystkim przez konsumpcję prywatną.
Czytaj także: Inwestycje rozczarowały. Nie wsparły wzrostu gospodarczego tak, jak się spodziewano
Nastroje schłodził wywiad prezesa NBP Adama Glapińskiego, udzielony Polskiej Agencji Prasowej. Szef NBP powiedział w nim, że choć bank centralny nie zamierza dopuścić do utrwalenia się wysokiej inflacji, to jednak dziś zmiany w polityce pieniężnej byłyby przedwczesne.
Rynek wie swoje
„Rynek zareagował na tę wypowiedź, bo słowa kogoś takiego, jak prezes banku centralnego zawsze wywołują reakcję. Ale jedynie skorygował swoje wyceny, bazowego scenariusza to nie zmieniło” – zwraca uwagę Piotr Bielski, ekonomista Santander Bank Polska.
Według niego, żeby zrozumieć dlaczego tak się stało, trzeba cofnąć się do przełomu 2020 i 2021 r. Wtedy szef NBP mówił, że ryzyko wywołane przez pandemię jest tak duże, że nie można wykluczyć nawet obniżek stóp.
„Prezes to powiedział, a do obniżek nie doszło. Więc pewnie inwestorzy wyszli z założenia, że teraz też nie można powiedzieć na sto procent, że listopadowej podwyżki nie będzie” – uważa Piotr Bielski
Sam, podobnie jak ekonomiści innych banków (jak Millennium, czy Bank Pekao SA), obstawia zaostrzenie kursu przez RPP na listopadowym posiedzeniu.
„RPP musi już zacząć działać, żeby hamować oczekiwania inflacyjne. Nie wystarczą słowa, szczególnie jak się nie zbudowało odpowiednio wysokiej wiarygodności w ostatnich latach” – dodaje ekonomista.
Rada jeszcze poczeka
RPP zbiera się na swoim posiedzeniu już dzisiaj, ale nikt nie spodziewa się po niej jakichś fundamentalnych decyzji.
„Zawsze znajdzie się jakiś argument, żeby utrzymywać niskie stopy. Najpierw wskazywano na to, że inflacja utrzymuje się w pasmie dopuszczalnych odchyleń od celu. Kiedy przestała się utrzymywać, to zaczęto o konieczności przywrócenia wzrostu gospodarczego. Teraz, gdy wzrost jest wysoki stwierdza się, że inflacja nie jest ryzykowna, bo płace rosną szybciej od niej” – mówi Mateusz Sutowicz.
Jego zdaniem ton komunikatu RPP będzie podobny do tego, jaki już znamy z poprzednich posiedzeń.
„Dużo ważniejsza będzie konferencja prezesa NBP, która odbędzie się w czwartek. Bo wiadomo, że to on rozdaje karty i ma silny wpływ na radę” – ocenia Mateusz Sutowicz.
Prawie miliard złotych z opłaty cukrowej. Ale daleko do osiągnięcia celu