Stanom Zjednoczonym może udać się zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych do 2030 roku aż o 40 proc. Wszystko dzięki wartemu miliardy dolarów rządowemu pakietowi reform, przyjętemu przez Senat USA. To przyspieszy osiągnięcie neutralności klimatycznej przez Stany – ale nie wystarczy, by osiągnąć ten cel.
W niedzielę Senat USA przyjął ustawę o redukcji inflacji (ang. Inflation Reduction Act). Jednym z filarów reformy jest przyspieszenie zielonej transformacji. Przejście na OZE i dalszy rozwój atomu ma pomóc Amerykanom zmniejszyć rachunki za prąd.
Ale wielki pakiet reform opracowany przez administrację prezydenta Joe Bidena będzie miał też znaczący wpływ na klimat. Niezależny think tank badawczy Rhodium Group szacuje, że dzięki zielonym inwestycjom Stany przybliżą się do celów redukcji emisji.
USA i cel zero emisji
Obecnie Stany Zjednoczone są drugim największym emitentem gazów cieplarnianych na świecie. W samym 2020 roku wyemitowały do atmosfery ponad 5,2 mld ton ekwiwalentu CO2. A był to przecież rok pandemii, gdy emisje spadły z powodu licznych lockdownów i przestojów w światowej gospodarce.
Jak szacuje Rhodium Group, wielkość emisji w Stanach odnotowała zresztą szybsze odbicie po pandemii niż amerykański PKB. Wzrost gospodarczy USA w 2021 roku, według kwietniowych szacunków Międzynarodowego Funduszu Walutowego, wyniósł 6,7 proc. Emisje w tym samym roku wzrosły natomiast o 6,2 proc. w porównaniu z pierwszym rokiem pandemii. Ale nadal pozostawały 5 proc. niższe niż poziom z 2019 roku.
Biorąc pod uwagę te dane oraz kondycję światowej i amerykańskiej gospodarki na początku 2022 roku, Rhodium szacowało, że Stany Zjednoczone są na dobrej drodze do zmniejszenia do 2030 roku emisji o 24 do 35 proc. poniżej poziomów z 2005 roku.
To właśnie ten rok jest punktem odniesienia dla części celów klimatycznych związanych z emisjami. Według przyjętego w 2015 roku porozumienia paryskiego, Stany Zjednoczone zobowiązały się zmniejszyć do 2030 roku poziom emisji względem 2005 roku aż o połowę.
Spadek emisji o 24-35 proc. nie jest więc wystarczający, by osiągnąć ten cel. Ale zgodnie z szacunkami przedstawionymi przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) na Forum Ekonomicznym w Davos, Stany i tak dążyły do celu szybciej niż największy światowy emitent, czyli Chiny. Według danych zebranych przez PIE, zapowiedziane reformy i inwestycje – jeszcze przed nową reformą – sugerowały, że Stany osiągną neutralność klimatyczną w 2060 roku. 4 lata później, niż Unia Europejska i 11 lat szybciej niż Państwo Środka.
Niższa inflacja, niższe emisje
Ustawa o redukcji inflacji ma szansę przyspieszyć ten proces. Zgodnie z nowymi wyliczeniami Rhodium, do 2030 roku Stanom powinno się udać dzięki niej zmniejszyć emisje o od 31 do 44 procent.
Scenariuszem bazowym – uznanym za najbardziej prawdopodobnym – jest przy tym redukcja emisji o dokładnie 40 procent. A więc nad 10 punktów procentowych poniżej celu z porozumienia paryskiego.
Mimo wszystko, analitycy think tanku uważają reformę za przełomowy krok dla klimatu.
– Zakres planowanych działań odzwierciedla niepewność dotyczącą przyszłych cen paliw kopalnych, wzrostu gospodarczego i kosztów technologii. Zmiany mają obniżyć koszty energii dla konsumentów i zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne USA (…). Dalsze kroki na innych szczeblach rządowych nadal są niezbędne, aby obniżyć emisje o 50-52 proc. poniżej poziomów z 2005 r., ale pakiet przyjęty przez Senat stanowi ważny i historyczny krok naprzód – piszą w swojej analizie.
Miliardy dolarów na inwestycje
Jakie rozwiązania zakłada senacki pakiet? To z jednej strony transfery społeczne dla Ameryków i wsparcie zielonych inwestycji. Z drugiej – wprowadzenie finansowego mechanizmu kontroli poziomu emisji metanu. To drugi najczęściej emitowany gaz cieplarniany, mający olbrzymi wpływ na globalne ocieplenie. Od 2024 roku przedsiębiorcy będą musieli płacić 900 dolarów za każdą tonę metanu wyemitowaną ponad normę. A od 2026 roku będzie to już 1500 dolarów.
Czytaj też: Redukcja emisji metanu może powstrzymać katastrofalne zmiany klimatyczne. Co ustalono na COP26?
Rządowe wydatki na inwestycje publiczne i transfery społeczne, związane z energetyką i klimatem, obejmą:
- 30 mld dolarów dla firm na inwestycje w odnawialne źródła energii oraz energetykę atomową;
- 27 mld dolarów pójdzie na finansowanie zielonych inwestycji w mniej rozwiniętych regionach USA za pośrednictwem specjalnego „zielonego banku inwestycyjnego”;
- 20 mld dolarów na zmniejszanie emisyjności w rolnictwie;
- 10 mld dolarów na inwestycje w transformację przemysłu motoryzacyjnego;
- 10 mld dolarów na program wsparcia do termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła;
- ulgi podatkowe w wysokości do 7500 dolarów na gospodarstwo domowe na zakup pojazdu elektrycznego;
- 60 mld dolarów na inwestycje związane z energetyką i transportem w społecznościach podatnych na wykluczenie.
Niedzielne głosowanie w Senacie to jednak dopiero początek procesu legislacyjnego. Ale poparcie Senatu ma olbrzymie znaczenie, gdyż w izbie tej połowę głosów mają opozycyjni Republikanie, a połowę Demokraci, z których wywodzi się Joe Biden. Bez poparcia Senatu nie można byłoby uchwalić ustawy.
Teraz ustawa trafi do drugiej izby amerykańskiego Kongresu. Przewodnicząca Izby Reprezentantów, Nancy Pelosi (także Demokratka) zapowiedziała jednak, że prace w niższej izbie Kongresu „odbędą się sprawnie”, aby ustawa mogła szybko trafić do podpisu Joe Bidena.
Polecamy też:
- Ze wzrostem temperatury będzie spadać PKB. Zielona transformacja to więc inwestycja, nie koszt
- Instytucje finansowe są zgodne, że musimy osiągnąć neutralność klimatyczną. Ale jak ją zdefiniować, to już inny problem
- (Nie)sprawiedliwość klimatyczna. Jak Afrykańczycy płacą za beztroskie emitowanie CO2 w Europie i USA?
- Budżet już nie zarabia na uprawnieniach do emisji CO2 tyle, co rok temu. Mamy nowe dane
- Ursula von der Leyen ogłasza w Polsce przyjęcie KPO. „Ale nie jesteśmy na końcu drogi, jeśli chodzi o praworządność”\
- Chiny mają teraz taki sam poziom emisji gazów cieplarnianych na osobę, jak kraje zachodnie w 1885 r.