Protesty #BlackLivesMatter po zabójstwie George’a Floyda nie słabną. Dlaczego rynki finansowe bagatelizują największe zamieszki na terenie Stanów Zjednoczonych od 50 lat?
Ekonomiści Banku Pekao wskazują, że nowy tydzień na rynkach finansowych – pomimo wzrostu napięcia na linii USA-Chiny – rozpoczął się optymistycznie.
„Optymizmowi na rynkach sprzyjał brak materializacji ryzyk politycznych i zaostrzenia retoryki po obu stronach, weekend nie przyniósł żadnych decyzji w kwestii statusu Hongkongu lub innych dodatkowych sankcji, które wg doniesień medialnych rozważano” – napisali ekonomiści Banku Pekao.
Drugie z ryzyk politycznych – trwające od kilku dni protesty i zamieszki w największych miastach USA po śmierci czarnoskórego obywatela w czasie policyjnej interwencji – pozostaje kompletnie przezroczyste dla rynków.
Dlaczego temat ten jest ignorowany przez rynki?
„Po pierwsze, z uwagi na historię. Praktycznie całe lata 60 w Stanach Zjednoczonych były naznaczone przez niepokoje społeczne, protesty, manifestacje i akty przemocy na tle politycznym (których kulminacją był szereg głębokich zmian legislacyjnych). Nie da się skorelować żadnego z kluczowych wydarzeń historycznych z tamtego okresu ze zmianami indeksów giełdowych – przez cały ten okres indeksy rosły bez większych przeszkód. Po drugie, jakiekolwiek zaburzenia aktywności nikną w porównaniu z efektami social distancingu i mają mały, zaniedbywalny wręcz wpływ na gospodarkę” – uważają ekonomiści Pekao.
Dodają, że największe konsekwencje dla rynków mają wyniki wyborów, a fakt, że trwa rok wyborczy sprawia, że obecna sytuacja może być postrzegana przez pryzmat wpływu na wynik jesiennych wyborów prezydenckich w USA.
Ich zdaniem istnieją pewne argumenty, że tego rodzaju wydarzenia mogą w USA powodować przesunięcie preferencji wyborców niezdecydowanych od Demokratów (Joe Biden) do Republikanów (Donald Trump).
„Oznaczałoby to, że obecna sytuacja może sprzyjać urzędującemu prezydentowi i zwiększać jego szanse na reelekcję” – uważają ekonomiści Pekao.
Ekonomiści Pekao zwrócili jednak uwagę na bieżące sondaże, w których prezydent Trump plasuje się ok. 5-6 pkt. proc. z tyłu za swoim kontrkandydatem, co sugeruje duże problemy z reelekcją.
Czytaj także: