Polska jest jeszcze przed szczytem inflacji – szacuje bank BNP Paribas. Poziom wzrostu cen będzie coraz wyższy jeszcze przez kilka miesięcy.
Bank BNP Paribas przedstawił swoją prognozę makroekonomiczną na najbliższe miesiące. Zgodnie z przewidywaniami analityków banku polskie firmy czeka trudna zima. Nie mają wielu powodów do radości także konsumenci. BNP Paribas szacuje, że inflacja w Polsce jeszcze wzrośnie i wyniesie nawet 20 proc. na początku przyszłego roku.
Dwucyfrowa inflacja
Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, inflacja w Polsce w sierpniu wyniosła 16,1 procent. To najwyższy poziom nie tylko w tym roku, ale od ponad dwóch dekad. Ostatni raz ceny rosły w takim tempie w 1997 roku.
Co więcej, jak oceniają ekonomiści BNP Paribas, szczyt inflacji dopiero przed nami. Do końca 2022 roku nie przewidują oni spadków.
– Szczyt inflacji, zgodnie z naszymi prognozami, nastąpi na początku 2023 roku. Inflacja może dojść wtedy do poziomu ok. 20 proc. w ujęciu rocznym – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista banku.
– Ale mamy tutaj duże poziomy niepewności. Bardzo dużo zależy od poziomu taryf na energię elektryczną i gaz. Swoją prognozę w scenariuszu opieramy na założeniu, że od przyszłego roku taryfa na prąd wzrośnie o 60 proc., a na gaz o 180 procent w porównaniu z obecnym poziomem – zaznacza analityk.
Zgodnie z bazowym scenariuszem BNP na przyszły rok, inflacja może utrzymać się na poziomie powyżej 10 proc. aż do końcówki roku. W okolice celu inflacyjnego polskiego banku centralnego powróci dopiero w 2024 roku lub jeszcze później.
W związku z utrzymującym się wysokim poziomem inflacji, bank zakłada, że Rada Polityki Pieniężnej będzie jednak kontynuowała cykl podwyżek stóp procentowych.
Polecamy też: Duża podwyżka stóp w strefie euro. EBC walczy z inflacją
– Inflacja jest po prostu zbyt wysoka, żeby po wrześniu zakończyć cykl. Jest jeszcze przestrzeń na podwyżki o łącznie 125 punktów bazowych – mówił główny ekonomista BNP Paribas na konferencji prasowej poświęconej prezentacji prognozy makroekonomicznej na nadchodzące miesiące.
Ogółem, zdaniem analityków banku, stopy procentowe do początków 2023 roku mogą wzrosnąć jeszcze do poziomu 8 procent. Po ostatniej wrześniowej podwyżce stopa referencyjna NBP wynosi 6,75 procent. Ostatnio tak wysoka była na przełomie 2002 i 2003 roku.
– Tu też jest dużo niepewności, a ryzyko dla naszej prognozy jest jednak w dół – możliwe, że NBP zakończy podwyżki na poziomie 7-7,5 proc., co wydłuży proces dochodzenia do celu inflacyjnego – wskazują ekonomiści z BNP.
Pomimo wielu znaków zapytania jedno zdaje się raczej przesądne: polską gospodarkę czeka trudna zima. Nadchodzący okres będzie wyzwaniem, zwłaszcza dla przedsiębiorców, wskazuje Dybuła.
Energia dyktuje reguły gry
Jak dodaje Marcin Kujawski, starszy ekonomista BNP Paribas, to właśnie ceny energii zdominują nadchodzące tygodnie, jeśli chodzi o sytuację na rynkach.
Największym zagrożeniem jest rzecz jasna możliwość, że Europie zabraknie gazu. W przypadku Polski, każde 10 proc. dostępnego dla nas gazu mniej oznacza spadek PKB co najmniej o 1,6 proc. – wynika z szacunków BNP. I to tylko efekty pierwszej rundy: szok dla gospodarki może się okazać o wiele poważniejszy.
Scenariusze dla Polski w przypadku dalszego zamknięcia Nord Stream 1 i jedynie częściowego zakontraktowania przesyłu przez Baltic Pipe analitycy banku przedstawili w ubiegłotygodniowym raporcie. Omawialiśmy go w tym artykule.
– Są jednak dwa czynniki, które napawają optymizmem – wskazuje Kujawski. – Po pierwsze, nasze najnowsze ustalenia wskazują, że PGNiG udał się już zakontraktować dostawy przez Baltic Pipe na poziomie 45 proc. możliwości przesyłu. To więcej, niż zakładaliśmy w mniej optymistycznych scenariuszach dla Polski, a z nich i tak wynikało, że raczej uda się uniknąć niedoborów gazu tej zimy.
– Po drugie, już widać spadek zużycia gazu w skali UE i w skali Polski. Dla Polski dane pokazują spadek o 15 proc. zużycia gazu rok do roku i o 5 proc. w stosunku do średniej z ostatnich pięciu lat – dodaje analityk.
Jak mówi, najbezpieczniejszym poziomem byłaby jednak redukcja zużycia do poziomu o 15 proc. mniejszego niż wynosi średnia z ostatnich pięciu lat.
Inflacja: Ceny gazu LNG mogą pójść w górę. Na rynku brakuje statków do jego transportu
Kwestia wielkości zużycia gazu jest też istotna ze względu na kondycję budżetu i rezerw walutowych Polski. Jak wskazują analitycy banku BNP Paribas, w sytuacji słabnącego złotego kupowanie gazu na światowych rynkach jest mniej opłacalne. Przy wysokim kursie euro i dolara na tę samą ilość LNG i gazu ziemnego trzeba po prostu wydać w przeliczeniu na złote więcej, niż rok temu.
Stąd też, pomimo optymistycznych sygnałów dotyczących podaży i konsumpcji gazu, BNP Paribas prognozuje wyhamowanie wzrostu PKB: – Aktywność gospodarcza już hamuje. W niektórych branżach zahamowanie będzie dość istotne, a spadek aktywności będzie trwały. Dlatego też prognozujemy, że wzrost PKB w przyszłym roku wyniesie tylko 1 procent w ujęciu rocznym.
To mniej, niż szacuje rząd, który w projekcie ustawy budżetowej założył, że PKB polski wyniesie w 2023 roku 1,8 procent. Różnią się także prognozy dotyczące inflacji. Wg szacunków BNP Paribas wyniesie ona w przyszłym roku aż 13 proc. w skali roku. Zdaniem rządu będzie to „jedynie” 9,8 procent.
Polecamy też:
- Mniejszy wzrost PKB, wyższa inflacja, wzrost deficytu. Rząd przyjął projekt budżetu na 2023 r.
- Ile Polska zużywa gazu? Mniej niż rok temu, ale wielkich oszczędności na razie nie widać [WYKRESY]
- BNP Paribas: w Polsce gazu powinno wystarczyć. Ale czeka nas wielkie oszczędzanie
- Kotecki z RPP: inflacja nie spadnie poniżej 10% do końca 2024 r. Podwyżki stóp nadal potrzebne
- Nadciąga wielkie oszczędzanie energii. Jak kraje Europy szykują się do zimy