Ceny w sklepach rosną. W październiku br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 4,1 proc. rok do roku. We wrześniu ogólny wzrost cen w skali roku wyniósł 4,9 proc., a w sierpniu – 5,1 proc. To jeden z wniosków płynących z raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”. Autorzy przeanalizowali ponad 101 tys. cen z blisko 48 tys. sklepów.
Z danych wynika, że ceny samej żywności poszły w górę o 3,6 proc. w skali roku. We wrześniu zwiększyły się o 4,1 proc., natomiast w sierpniu – o 4,3 proc. Zatem i tu widać spadek dynamiki wzrostu. Eksperci zwracają uwagę na to, że ceny w sklepach wciąż są na większym plusie niż sama inflacja. To cisza przed burzą, bo wkrótce dynamika podwyżek może nieco przyspieszyć.
Z najnowszego raportu pt. „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych”, autorstwa UCE Research i Uniwersytetów WSB Merito, wynika, że w październiku br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 4,1 proc. rok do roku. Dotyczyło to cen 17 kategorii produktów, m.in. żywności, napojów bezalkoholowych i alkoholowych, chemii gospodarczej i artykułów dla dzieci. Analizą objęto ponad 101 tys. cen detalicznych z blisko 48 tys. sklepów. We wrześniu wzrost w ujęciu rocznym wyniósł 4,9 proc., z kolei w sierpniu – 5,1 proc.
Ceny rosną wolniej, ale na obniżki nie ma szans
Dr Agnieszka Gawlik z Uniwersytetu WSB Merito zwraca uwagę na to, że choć obserwujemy wolniejsze tempo wzrostu cen, to jednak w grudniu i styczniu można spodziewać się ponownych podwyżek. To przez sezonowy wzrost popytu świąteczno-noworocznego. Na to nałożą się rosnące koszty stałe producentów i sprzedawców.
– Na tę sytuację szczególnie wpłynie wzrost cen energii elektrycznej i paliw, który zwiększy koszty produkcji i transportu. Do tego planowane podniesienie akcyzy na alkohol bezpośrednio przełoży się na ceny napojów wysokoprocentowych. Podwyżka podatku cukrowego zwiększy koszty napojów słodzonych i części produktów spożywczych. Wyższe składki ZUS i składka zdrowotna dla przedsiębiorców też podniosą ceny w sklepach. Wszystkie te czynniki razem sprawiają, że mimo spowolnienia inflacji, presja na podwyżki cenowe utrzyma się także na początku 2026 roku – wyjaśnia dr Agnieszka Gawlik.
Z kolei dr inż. Anna Motylska-Kuźma z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu uważa, że obserwowany spadek tempa wzrostu cen jest wynikiem przede wszystkim tańszej ropy na rynkach światowych oraz mocnego kursu złotego wobec głównych walut. Nie bez znaczenia są również bardzo dobre warunki pogodowe, które przyczyniły się do zwiększonych zbiorów. W efekcie ceny na sklepowych półkach nie rosną w takim tempie, jak rok temu.
– Rynek nie dostarcza impulsów do zwiększonej presji cenowej w obszarze żywności. Dobre warunki pogodowe, w miarę niskie ceny energii i paliw oraz silna wartość złotego stanowią istotne atuty antyinflacyjne. Poza tym warto zauważyć, że w ostatnim czasie zmniejszyła się presja na wynagrodzenia. Rosną one teraz w sposób umiarkowany, co nie jest bez znaczenia w przypadku obserwowanych cen w sklepach – wyjaśnia dr inż. Anna Motylska-Kuźma.
Za co płacimy najwięcej?
Do tego z raportu wynika, że ceny samej żywności w październiku poszły w górę o 3,6 proc. w skali roku. We wrześniu wzrost rok do roku wyniósł 4,1 proc., a w sierpniu – 4,3 proc. Widać tu wyraźny spadek dynamiki wzrostu cen. W całym zestawieniu widoczna jest różnica pomiędzy wszystkimi kategoriami a samą żywnością.
Dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku, zwraca uwagę na fakt, że ceny żywności rosną wolniej niż cały koszyk. Zdaniem eksperta, to pokazuje, że do utrzymania wyższego poziomu inflacji w sklepach przyczyniają się kategorie, które wykraczają poza jedzenie (np. używki i art. chemii gospodarczej). Produkty nieżywnościowe drożeją mocniej. Natomiast Grzegorz Ogonek, ekonomista z Departamentu Analiz Ekonomicznych Santander Bank Polska, podkreśla, że światowe ceny żywności, mierzone np. indeksem FAO, wyraźnie wyhamowały w I półroczu bieżącego roku
– We wrześniu indeks FAO, wyrażony w złotym polskim, spadł o 2,6 proc. rok do roku. Oznacza to brak presji z zewnątrz na podnoszenie cen żywności w Polsce. Do tego trzeba dodać zaskakująco dobrą podaż krajowych owoców i warzyw w roku. A zaczynał się on przecież ostrzeżeniami o niezwykle niskich opadach, co miało się odbić na tegorocznych zbiorach – dodaje Grzegorz Ogonek.
Ceny rosną szybciej niż inflacja
Omawiane tendencje prowokują też pytanie o to, dlaczego ceny w sklepach wciąż utrzymują się na większym plusie niż sama inflacja. Dr Agnieszka Gawlik tłumaczy, że handel detaliczny często reaguje z opóźnieniem na zmiany w otoczeniu gospodarczym. Nawet w warunkach spadającej inflacji sklepy mogą utrzymywać podwyższone ceny, starając się zrekompensować wcześniejsze wzrosty kosztów zakupu, energii, transportu czy wynagrodzeń.
– Dodatkowo część producentów i detalistów nadal przenosi na konsumentów skutki wcześniejszych podwyżek cen surowców i usług logistycznych. Zjawisko to jest widoczne m.in. w utrzymywaniu wysokich marż, a także w praktykach takich, jak zmniejszanie gramatury produktów przy zachowaniu ich dotychczasowej ceny – uzupełnia ekspertka z Uniwersytetu WSB Merito.
Ponadto dr inż. Anna Motylska-Kuźma przypomina, że przy obliczaniu inflacji uwzględnia się nie tylko ceny żywności i produktów kupowanych przez gospodarstwa domowe, ale także towarów i usług, które ostatnio nie doznały wysokiej presji inflacyjnej. Ekspertka zastrzega przy tym, że ceny paliw w ostatnim czasie znajdują się pod mocnym wpływem słabego dolara i sytuacji międzynarodowej.
– Na ceny samej żywności w dalszym ciągu wpływają utrzymujące się wysokie koszty produkcji. Tym samym presja na obniżenie ich również maleje. Obserwowana pozorna równowaga powinna doprowadzić do tego, że wzrosty cen w listopadzie i grudniu będą dalej wyhamowywać, co nie oznacza, że produkty będą tańsze. Będą po prostu drożeć w tempie, które jest zdrowe dla gospodarki, a więc zgodnie z założonym celem inflacyjnym NBP – 2,5 proc. – stwierdza ekspertka z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW we Wrocławiu.
Po danych widać też, że w październiku ceny czterech kategorii zmalały rok do roku. We wrześniu trzy grupy towarów były na minusie, natomiast w sierpniu – cztery. Dr Piotr Arak z VeloBanku uważa, że o ile nie pojawią się nowe gwałtowne szoki, np. podażowe lub kosztowe, trend spowolnienia dynamiki wzrostu cen powinien się utrzymać. Oczywiście pojedyncze kategorie mogą dalej szybko drożeć.
Polecamy również:
- Nowe dane o inflacji mogą skłonić RPP do obniżki stóp procentowych
- Samozbiory wracają do łask. Co jesienna akcja rolników mówi o stanie polskiego rolnictwa?
- Ekstremalne zjawiska pogodowe coraz mocniej uderzają w rolników. Obowiązkowe polisy już nie wystarczają
- Spory o WIBOR nabierają tempa. Konsekwencje może odczuć cały rynek