W Polsce zaczął się kolejny kryzys demograficzny i może mieć on już stały charakter. Najgorzej jest z liczbą urodzeń, która jest najniższa od II wojny światowej.
Kryzys, a właściwie kolejną jego fazę, ogłosił właśnie GUS przedstawiając najnowsze dane o sytuacji demograficznej w Polsce za rok 2022. Autorzy opracowania podkreślają, że postawienie tezy o kryzysie ma mocne podstawy w informacjach o liczbie urodzeń, umieralności, trwaniu życia, zawieraniu i rozpadaniu się małżeństw oraz migracji.
Najmniej urodzeń od wojny
GUS niepokoją zwłaszcza dane o urodzeniach. Jak zwracają uwagę autorzy raportu aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci,
Tymczasem obecnie liczba urodzeń na 100 kobiet to około 126.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
– Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z odkładania na później przez młodych ludzi decyzji o założeniu rodziny (proces ten został zapoczątkowany w latach 90. XX wieku), a następnie o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu – podkreśla GUS.
Z danych zbieranych przez urząd wynika, że tzw. stan depresji urodzeniowej trwa już prawie 30 lat: od 1990 r. wielkość współczynnika dzietności kształtuje się poniżej 2, czyli nie gwarantuje prostej zastępowalności pokoleń.
Skalę zapaści demograficznej pokazuje ten wykres z opracowania GUS:
– Z roku na rok zmniejsza się liczba urodzeń, a od 1998 r. nie osiąga 400 tys. (z wyjątkiem lat 2008–2010 oraz 2017 r. kiedy nastąpiły jej wzrosty). W roku 2021 r. zarejestrowano 332 tys., natomiast w 2022 r. liczba urodzeń żywych zmniejszyła się w stosunku do poprzedniego roku o ok. 27 tys. i wyniosła 305 tys. Jest to najniższa liczba urodzeń odnotowana w całym okresie powojennym – podaje GUS.
Spada liczba małżeństw
GUS zwraca uwagę, że wpływ na poziom dzietności ma liczba zawieranych małżeństw i ich trwało. A tu, w obu przypadkach, też mamy spadki.
Z danych GUS wynika, że choć rośnie liczba urodzeń w związkach nieformalnych, to jednak nadal większość dzieci (ok. 70 proc.) rodzi się w małżeństwach.
Tymczasem liczba nowo zawieranych małżeństw pozostaje od 2013 r. na poziomie poniżej 200 tys., a w 2022 r. zarejestrowano 155,8 tys. nowych związków.
– Po raz drugi w całym okresie powojennym odnotowano tak niską liczbę małżeństw (w 2020 r. z powodu restrykcji
związanych z pandemią COVID–19, zawarto jedynie 145 tys. małżeństw) – podaje GUS.
Równocześnie utrzymuje się duża liczba rozwodów. GUS wskazuje, że w latach 2005–2019 orzekanych było – średnio – ok. 65 tys. rozwodów (po szczycie w 2006 r., kiedy było ich prawie 72 tys.). Co prawda w 2020 r. z powodu pandemii i ograniczonej pracy sądów liczba rozwodów spadła do 51 tys., ale znów szybko rośnie i w 2022 roku orzeczono ich ponad 60 tysięcy.
Perspektywy raczej marne
Według GUS nie zanosi się na szybką poprawę sytuacji demograficznej w Polsce. W kolejnych latach przyjdzie nam zapłacić cenę za to, że od tylu lat spada liczba urodzeń i pogarsza się dzietność.
– Niski od ponad ćwierćwiecza poziom dzietności będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, ze względu na zdecydowanie mniejszą w przyszłości liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Z drugiej strony będzie powodować – przy stosunkowo długim trwaniu życia – zmniejszanie podaży pracy oraz coraz szybsze starzenie się społeczeństwa poprzez przede wszystkim wzrost liczby i udziału w ogólnej populacji ludności w najstarszych rocznikach wieku – podaje GUS w opracowaniu.
Jak się zmieniała i zmieni w przyszłości tzw. piramida wieku polskiego społeczeństwa pokazuje ta grafika od GUS:
Autorzy opracowania zwracają też uwagę, że według najnowszej prognozy liczby ludności do 2060 r. liczba mieszkańców Polski zmniejszy się o 6,8 mln osób. Głównie przez zwiększoną umieralność, GUS zakłada, że w 2060 r. liczba zgonów sięgnie blisko 490 tysięcy. Dla porównania w 2022 roku było to 448 tysięcy.
– Będzie to konsekwencją między innymi tego, że w wiek największej umieralności systematycznie będą wchodzić roczniki należące do wyżu demograficznego z lat 80 XX wieku – czyli obecni około 40–latkowie. Natomiast wiek emerytalny zaczną osiągać obecni 20–latkowie. Mediana wieku ludności wyniesie ponad 50, 25 lata, czyli o ok. 8 lat więcej niż w 2022 r., co oznacza, że połowa mieszkańców Polski będzie miała ponad 50 lat – podaje GUS.
Polecamy:
- Rodzi się coraz mniej dzieci i zapaść demograficzna się pogłębia. Alarmujące dane
- Polskie wsie zwijają się. Demograficznie i rozwojowo
- Dzień Ojca po polsku. Urlopy na dzieci są, ale blisko 40 proc. uprawnionych i tak z nich nie korzysta
- Wychowanie dzieci w Polsce kosztuje coraz więcej. To skutek wysokiej inflacji
Ta piramida wieku na 2023 jest nieaktualna. Patrząc na Polskę w liczbach, kwestia ludzi w wieku miedzy 20, a 40 r życia to liczba kobiet gwałtownie spada, by około 45 lat rosnąć, a tu na piramidzie wieku pokazuje się, że jest więcej mężczyzn. I tu dochodzimy do prawdziwej przyczyny zapaści demograficznej, czyli braku kobiet w wieku rozrodczym w Polsce.