To, co się teraz dzieje, to metoda odwetowa, czysto polityczna. Podpisując ustawę o „nacjonalizacji” samolotów, Putin nie myślał o kwestiach ekonomicznych – mówi 300Gospodarce Sebastian Mikosz, wiceprezes Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) i były prezes LOT-u.
W poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin podpisał ustawę, która umożliwia rosyjskim liniom lotniczym zatrzymanie floty zagranicznych samolotów, niezależnie od sankcji nałożonych na Rosję. Przypomnijmy, że w ramach restrykcji rosyjskie linie lotnicze są zmuszone oddać zagranicznym leasingodawcom dzierżawione od nich samoloty. Termin wykonania tego zadania upływa 28 marca. Wiadomo już jednak, że „na mocy podpisanej ustawy” samoloty nie zostaną zwrócone.
– Decyzja o „nacjonalizacji” samolotów jest kompletnie niemożliwa – komentuje w rozmowie z 300Gospodarką Sebastian Mikosz, wiceprezes IATA oraz prezes PLL LOT w latach 2009-2010 i 2013-2015. – To, co się teraz dzieje, to metoda odwetowa, czysto polityczna. Podpisując tę ustawę, nie myślano o kwestiach ekonomicznych – mówi.
Zdaniem Mikosza, gest Putina jest bardzo polityczny – Rosja odpowiada symetrycznie na działania sankcyjne innych państw, na przykład zamyka swoją przestrzeń powietrzną po tym, gdy zamknięto ją dla niej.
Ekspert podkreśla, że ustawa podpisana przez Putina nie jest wiążąca dla reszty branży lotniczej. – Ustawa obowiązuje przecież wyłącznie na terenie Rosji. Leasingodawcy, do których odrzutowce nie zostaną zwrócone, wystąpią na drogę sądową, więc wylądowanie gdzieś tej maszyny po zakończonym konflikcie będzie równoznaczne z jej zajęciem – zaznacza.
Sebastian Mikosz dodaje, że takie posunięcie Władimira Putina będzie miało fatalne skutki dla rosyjskich podmiotów lotniczych. Przede wszystkim zamyka to rosyjskim przewoźnikom drogę do leasingu jakichkolwiek samolotów aktualnie i w przyszłości. Do tego dochodzi kwestia serwisowania, obecnie zablokowanego dla odrzutowców, które w Rosji pozostały – w większości to Airbusy i Boeingi zachodniej produkcji.
Podobnie trudna może być odbudowa niezależności rosyjskich linii lotniczych, która, jak mówi wiceprezes IATA, może zająć lata, a obecną sytuację określa jako „skrajną nieufność” wobec przewoźników z Rosji.
– Leasingodawca ma swojego kredytodawcę i to oni w tym momencie tracą, dlatego być może w przyszłości dojdzie konieczność wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń. Za wcześnie jest jednak, by o tym mówić – ocenia.
Nie jest jednak tajemnicą, że ruch Władimira Putina tylko przypieczętuje coraz gorszą sytuację lotnictwa cywilnego w Rosji.
– Floty rosyjskich linii lotniczych rozwinęły się bardzo mocno w ostatnim czasie, ale dopóki nie będą mogły funkcjonować na globalnym rynku, są całkowicie wyłączone. Dodatkowo umowy wypowiedziały Sabre i Amadeus, wyłączając rosyjskie linie z możliwości sprzedaży biletów, a odłączenie od SWIFT to brak możliwości płatności kartą – komentuje.
Więcej na temat rosyjskiego lotnictwa cywilnego w czasie wojny w Ukrainie piszemy tutaj:
- Rosja znacjonalizuje zagraniczne samoloty. Putin podpisał ustawę
- Dni rosyjskiego lotnictwa cywilnego są policzone? „To dowód na to, że sankcje działają”
- Aerofłot zawiesza zagraniczne loty „wszędzie za wyjątkiem Białorusi” – podają rosyjskie media
- Rosja nie zwróci Europie samolotów Aerofłotu? Rosyjskie źródła: rozważana jest nacjonalizacja
- Świat zamyka niebo dla Rosji. Ekspert: Ekonomicznie stracimy, politycznie – wygramy