Na co zwracać uwagę w deweloperskich ogłoszeniach? Czy bloki budowane w latach 70. i 80. lada dzień runą? Na czym polega dzika reprywatyzacja i co może ją ukrócić? Czy i dlaczego potrzebujemy podatku katastralnego? Odpowiedzi m.in. na te pytania znajdziemy w książce “Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce” autorstwa Łukasza Drozdy.
Posiadanie własnych czterech ścian to priorytet dla wielu z nas. Mieszkanie czy dom zapewniają nam bezpieczeństwo, pozwalają na rozwój osobisty. To dlatego zadłużamy się w bankach na 20 czy 25 lat.
Niestety, kiedy my w pocie czoła pracujemy na własne “M”, patodeweloperzy “robią interesy”. Budują klitki, proponują ciemne kuchnie, czarują detalami, które ukrywają np. źle wykonaną wentylację. Wszystko w biały dzień, w świetle prawa.
Problem tzw. patodeweloperki wziął na tapetę Łukasz Drozda. W swojej książce “Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”, wymienia największe grzechy firm deweloperskich, które w pogoni za zyskiem potrafią się posunąć bardzo daleko.
Największe przewinienia? Standardowe to takie, że sprzedają dziury w ziemi i przedstawiają jedynie wizualizacje. A z tymi wiadomo jak jest. Wystarczą odpowiedni kąt, oświetlenie itd. i cyk powstaje super zdjęcie. Później natomiast okazuje się, że nie jesteśmy w stanie dopasować mebli do wymiarów pomieszczenia.
Do tego dochodzą ogrodzone place zabaw wielkości góra dwóch miejsc parkingowych z wyjściem prowadzącym wprost pod koła zaparkowanych aut. A przecież źle zaadaptowana i zorganizowana przestrzeń wpływa na jakość ludzkiego życia, na psychikę każdego z nas.
Zobacz też: Kredyt 2% na pierwsze mieszkanie podbije ceny za metr? Rząd sam ma takie obawy
Takich “kwiatków” opisanych w książce znajdziemy znacznie więcej.
Ale urbanista pisze również o Śrubie – słynnym czyścicielu kamienic, obnaża nieprawidłowości, jakich dopuścili się deweloperzy w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, ale też w Żorach i Siewierzu. Porusza wątek demolowania przyrody i zabytków, odnosi się do dzikiej reprywatyzacji. Sporo miejsca poświęca również relacji biznes-polityka, kiedy przedstawia sylwetki właścicieli największych firm deweloperskich i wskazuje, którzy politycy z nimi współpracowali.
Wszystko to w spójnej i przystępnej dla czytelnika formie. Nie są to wyłącznie przemyślenia Łukasza Drozdy. W książce znajdziemy również opinie specjalistów, którzy w sposób naukowy zajmują się szeroko pojętym mieszkalnictwem.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
Każdy powinien chociaż pobieżnie zapoznać się z tematem patodeweloperki, aby zrozumieć skalę, przyczyny i przede wszystkim konsekwencje tego zjawiska. Szczególnie, że to, co aktualnie dzieje się w mieszkaniówce, nie pozostanie bez wpływu na kolejne pokolenia.
To obowiązkowa lektura dla osób, które myślą o kupnie własnego mieszkania. W publikacji znajdziemy szereg podpowiedzi, na co powinniśmy zwracać uwagę przeglądając deweloperskie oferty.
Polecamy również:
- NBP krytykuje „Pierwsze mieszkanie”: Kredyt 2% osłabi efekt podwyżek stóp
- Rząd przyjął kredyt 2% na pierwsze mieszkanie. Na czym polega program? [EXPLAINER]
- Mieszkanie w Warszawie za kredyt 2 procent? Załapie się nawet 60% ofert
- Mieszkanie chętnie kupię, ale nie od razu. Rośnie liczba rezerwacji u deweloperów