Biorąc pod uwagę UE, niedobory wody są najmnocniej odczuwalne na Cyprze, Malcie i w Rumunii. Polska jest w znacznie lepszej sytuacji. Jednak również nad Wisłą problem ten staje się coraz bardziej widoczny.
Danych dotyczących niedoborów wody dostarcza Eurostat, który powołuje się na wskaźnik eksploatacji wody plus (Water exploitation index plus, WEI+). Wskaźnik ten mierzy całkowite zużycie wody jako procent odnawialnych zasobów słodkiej wody dostępnych na danym terytorium w określonym okresie. Zużycie wody rozumiane jest tu jako różnica między poborem wody a ilością wody zwracanej do środowiska przez sektory gospodarki przed lub po jej wykorzystaniu. Wartości powyżej 20 proc. są uznawane za oznakę niedoboru wody, a wartości przekraczające 40 proc. wskazują na poważny niedobór wody.
Zmiany na minus
Jak podaje Eurostat, w 2022 roku wskaźnik WEI+ dla UE wyniósł 5,8 proc., czyli najwięcej od 2000 r. (w tym roku zaczęto gromadzić dane). Jednocześnie taki rezultat oznacza, że wskaźnik wzrósł o 0,9 punktu procentowego w porównaniu z 2000 rokiem. Wynik Polski to 6,3 proc. Nad Wisłą w ciągu 22 lat wskaźnik podskoczył o 1,1 punktu procentowego. Zatem, wypadamy gorzej niż średnia unijna, zarówno biorąc pod uwagę najnowszy wynik wskaźnika, jak i jego zmianę w czasie.
Jednak w najtrudniejszej sytuacji jest Cypr. Tu WEI+ wyniósł 71 proc., co wskazuje na niezrównoważone wykorzystanie zasobów słodkiej wody. Dla porównania, w 2000 roku wskaźnik WEI+ w tym kraju był na poziomie 59,5 proc. Niepokoi też to, co dzieje się na Malcie i w Rumunii, gdzie WEI+ to odpowiednio 34,1 i 21 proc. Pozostałe unijne państwa znajdują się poniżej progu 20 proc.
– Łotwa, Chorwacja, Szwecja, Słowacja, Litwa, Słowenia, Finlandia i Luksemburg odnotowały wartości wskaźnika WEI+ poniżej 1 proc., co wskazuje, że nie były one dotknięte warunkami stresu wodnego – podkreśla jednocześnie Eurostat.
Problem całej Unii
Jak tłumaczy natomiast Europejska Agencja Środowiska (EEA), niedobory wody nasilają się w większości krajów między kwietniem a wrześniem. Wynika to z połączenia suchej pogody, zmniejszonych przepływów oraz zwiększonego poboru wody na potrzeby rolnictwa czy turystyki.
EEA podkreśla przy tym, że niedobór wody jest szczególnie dotkliwy w południowej Europie, gdzie około 30 proc. ludności mieszka na obszarach z permanentnym deficytem wody, a nawet 70 proc. znajduje się w regionach cierpiących na jej sezonowy niedobór latem.
Jednak problem ten nie ogranicza się do południowej Europy. Europejska Agencja Środowiska potwierdza, że niedobór wody występuje w różnych dorzeczach w całej UE. Czynnikami, które go powodują, są gęstość zaludnienia w miastach oraz duży pobór wody na potrzeby publiczne, energetyczne i przemysłowe. To jednak nie wszystko. Niezależnie od szerokości i długości geograficznej ważną rolę odgrywają także zmiany klimatu.
– W ostatniej dekadzie susze stały się częstsze i bardziej dotkliwe, wpływając na sezonową dostępność wody. Zmiany klimatu prawdopodobnie nasilą sezonowe wahania dostępności zasobów wodnych w Europie. Oczekuje się również, że epizody suszy będą coraz częstsze i intensywniejsze, powodując większe skutki. Biorąc pod uwagę te czynniki oraz obserwowaną tendencję pogarszania się sytuacji od 2010 roku, zmniejszenie niedoboru wody do 2030 roku wydaje się mało prawdopodobne – podsumowuje Europejska Agencja Środowiska.
Polecamy też:
- Większość firm podniesie ceny w najbliższym roku. Podwyżki uzasadniają kilkoma powodami
- Najlepsi w gospodarowaniu wodą. Wrocław zdeklasował Warszawę, Słupsk wygrał z Gdynią
- Jedna trzecia zabytków w Turcji i Grecji może znaleźć się pod wodą. Zagraża im rosnący poziom morza
- Koniec z ekologią tylko na metce. Unia zakazuje haseł niepopartych dowodami