Usługi medyczne na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy podrożały w Polsce najmocniej w Europie – wynika z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Czy podobny skok cenowy może spotkać również produkty żywnościowe?
W sierpniu 2020 roku ceny usług wzrosły o 6,6 proc., a towarów o 1,5 proc. w ujęciu rocznym. Najwyższą dynamikę wzrostu cen odnotowano w przypadku następujących usług: wywóz śmieci (o 50,5 proc.), finansowych i świadczonych przez banki (42,9 proc.), fryzjerskich, kosmetycznych i pielęgnacyjnych (13,5 proc.) oraz opieki społecznej (12,4 proc.).
Zwraca uwagę wysoki wzrost cen niektórych towarów i usług związanych ze zdrowiem, co obrazuje poniższy wykres.
„Według GUS w segmencie zdrowia w sierpniu 2020 roku, w porównaniu z analogicznym miesiącem 2019 roku, najbardziej wzrosły ceny usług stomatologicznych (14,5 proc.) i lekarskich (9,3 proc.)” – napisano w raporcie PIE.
Z kolei według danych Eurostatu wzrost cen usług stomatologicznych i lekarskich w Polsce był jednym z najwyższych w Europie.
„Wysoka dynamika cen usług lekarskich i stomatologicznych wynikała ze wzrostu kosztów związanych z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa sanitarnego pracownikom i pacjentom, a także z chęci, choćby częściowej, rekompensaty strat związanych z czasowym brakiem możliwości świadczenia tych usług podczas zamrożenia gospodarki” – napisano w raporcie PIE.
Ekonomiści PIE wskazują, że w kolejnych miesiącach dynamika wzrostu cen usług medycznych powinna wyhamować, jeśli znacząco nie zwiększy się liczba zachorowań na COVID-19.
Widać więc wyraźnie, że pandemia spowodowała skokowy i bardzo wyraźny wzrost cen usług zdrowotnych. Ale czy w dłuższej perspektywie może wywołać również wzrost cen żywności?
Z raportu wynika, że jak dotąd udało się zapobiec załamaniu w handlu produktami rolno-spożywczymi w czasie pandemii.
„W trakcie kryzysu lat 2008-2009 33 państwa wprowadziły ograniczenia eksportowe na znaczną skalę. W tym roku zaś na taki krok zdecydowały się 22 państwa (zakaz eksportu obowiązuje obecnie tylko w Kirgistanie). Część państw, zwłaszcza rozwijających się, uruchomiła rezerwy strategiczne i kontrolę cen na własnych rynkach. Na tych rynkach skutki pandemii obniżyły bezpieczeństwo żywnościowe” – napisali ekonomiści PIE.
Wciąż istnieje jednak ryzyko wzrostu cen artykułów spożywczych.
Jak wskazują ekonomiści, dla producentów głównym zagrożeniem pozostanie dylemat opłacalności wytwarzania w kontekście niepewnej przyszłości.
„Gdyby doszło do ponownego zamknięcia szkół i restauracji, mogłoby to spowodować trwałą redukcję mocy wytwórczych, np. przez redukcję liczebności stad czy sprzedaż ziemi uprawnej. To doprowadziłoby do wzrostu cen w kolejnych latach. Innym zagrożeniem są zmiany klimatu, które prowadzą do zwiększenia częstotliwości występowania ekstremalnych warunków pogodowych (m.in. susze, powodzie, pożary) i wpływają na uprawy” – napisali.
Ich zdaniem może to spowodować np. wzrost podaży wieprzowiny na rynku europejskim, a w konsekwencji spadek cen i pogorszenie sytuacji finansowej polskich hodowców trzody chlewnej.
Z kolei ceny polskich jabłek wiosną osiągnęły rekordowe poziomy w związku z niewielkimi zapasami w chłodniach w Europie oraz obawami przed importem jabłek z Włoch.
Poniżej wykres prezentujący zmiany wartości indeksów poszczególnych rodzajów żywności na przestrzeni ostatniego roku.
Z powyższej grafiki wynika, że indeks cen żywności jeszcze nie wrócił do poziomów sprzed pandemii, ale od maja cechuje się tendencją wzrostową.
Czytaj także: