Norweski Państwowy Fundusz Emerytalny, największy majątkowy fundusz inwestycyjny świata, sprawdza, czy Orlen nie łamie praw człowieka i nie działa przeciw wolności słowa. Chodzi o przejęcie grupy medialnej Polska Press.
Sytuację monitoruje także inny fundusz-udziałowiec w PKN Orlen, holenderski fundusz MN, poinformował londyński portal inwestycyjny IPE.
O co chodzi Norwegom?
Norweski fundusz majątkowy – który inwestuje pieniądze pochodzące z wydobycia ropy naftowej, aby Norwegowie żyli dostatnio, nawet gdy ropa się wyczerpie – jest posiadaczem około 1,4 proc. wszystkich akcji notowanych na giełdach na całym świecie.
To oznacza, że każda większa decyzja funduszu (np. o wykluczeniu jakiejś spółki z powodów etycznych, tak jak to zrobił z polską spółką energetyczną PGE dwa lata temu) może odbić się echem na świecie.
Norweski państwowy fundusz majątkowy posiada także udziały w polskich spółkach. Na koniec ubiegłego roku był on właścicielem 0,75 proc. akcji PKN Orlen o wartości 427 mln koron norweskich, czyli ok. 185 mln zł.
Wątpliwości norweskiego funduszu wzbudziła możliwość łamania praw człowieka i wolności słowa przez PKN Orlen w związku z przejęciem grupy medialnej Polska Press.
W marcu tego roku PKN Orlen przejął grupę Polska Press. Po przejęciu zwolnionych zostało ośmiu redaktorów naczelnych regionalnych gazet. To z kolei skłoniło norweski fundusz do podjęcia rozmów z PKN Orlen o sytuacji w grupie.
„Zgodnie z ogólną polityką nie komentujemy pojedynczych inwestycji, ale komunikowaliśmy nasze oczekiwania Orlenowi w rozmowach wewnętrznych” – powiedział rzecznik Norges Bank Investment Management (NBIM). Informacjami miał również podzielić się z Radą ds. etyki w funduszu.
Jak dodał, zapewnienie poszanowania praw człowieka jest według nich niezbędne dla dobrych praktyk biznesowych.
„Oczekujemy, że wszystkie firmy będą szanować prawa człowieka, w tym wolność słowa. Oczekujemy, że firmy będą przestrzegać międzynarodowych standardów, takich jak wytyczne OECD dla przedsiębiorstw wielonarodowych oraz wytyczne ONZ dotyczące biznesu i praw człowieka” – powiedział rzecznik NBIM.
PKN Orlen miał przejąć Polska Press, aby – jak podawała firma – zdywersyfikować swoją działalność.
Brak zaufania do Obajtka
To nie koniec działania norweskiego inwestora w Orlenie.
Na walnym zgromadzeniu spółki PKN Orlen, które odbyło się pod koniec maja, fundusz głosował przeciwko wnioskowi o udzielenie wotum zaufania prezesowi Danielowi Obajtkowi.
Przeciwko głosował również holenderski fundusz emerytalny MN, który posiada akcje Orlenu o wartości 6 mln euro.
Zdaniem przedstawicieli inwestora z Holandii, Obajtek był zaangażowany w “nielegalne działania” w postaci licznych transakcji finansowych.
Co grozi Orlenowi?
Najprawdopodobniej niejasności wokół polskiej firmy naftowej nie będą miały większego wpływu na jej dalszy biznes.
Zdaniem analityka, który anonimowo rozmawiał z IPE, ewentualna groźba norweskiego funduszu odnośnie dezinwestycji nie zrobi na spółce większego wrażenia. Istnieje bowiem wiele krajowych funduszy emerytalnych, które są zainteresowane zainwestowaniem w PKN Orlen.
A zgodnie z polskim prawem, fundusze te są zobowiązane do zainwestowania co najmniej 70 proc. swoich aktywów w Polsce.
„Takie rzeczy [jak przejęcie firmy medialnej] zdarzają się w sektorach kontrolowanych przez państwo, takich jak ropa i gaz. Nie jestem pewien, czy inwestorzy zrobiliby lepiej, inwestując w rosyjskie akcje, typu Gazprom. Wszystkie te firmy na rynkach wschodzących są częściowo własnością państwa lub znajdują się pod jego pośrednią kontrolą” – komentuje anonimowy analityk giełdowy.