PKB per capita w Polsce w 2023 roku wynosił 80 proc. unijnej średniej, wynika z danych Eurostatu. Co istotne, PKB na głowę u nas nieznacznie wzrósł. A w dużych gospodarkach, takich jak Niemcy, spadł.
PKB per capita w tym ujęciu policzony jest według standardu siły nabywczej (PPS). To sztuczny statystyczny pieniądz, stworzony przez Eurostat, dzięki któremu porównania danych z poszczególnych krajów są bardziej obiektywne. Bo oczyszcza się je chociażby z wpływu różnić kursowych.
Bądź na bieżąco z najważniejszymi informacjami subskrybując nasz codzienny newsletter 300Sekund! Obserwuj nas również w Wiadomościach Google.
Ostatnia publikacja o produkcie krajowym brutto to dla Polski dobre wieści. Polska gospodarka rozwija się szybciej, niż duże gospodarki Unii Europejskiej, dlatego doganiamy Zachód. W 2023 roku PKB per capita według PPS wynosiło 80 proc. średniej unijnej. To więcej niż w 2022 roku. A tak wyglądało to w ostatnich latach:
Eurostat zwraca uwagę, że w 2023 r. pomiędzy krajami UE były bardzo duże różnice w PKB na mieszkańca, wyrażonym w standardzie siły nabywczej. Pokazuje to nasza grafika poniżej, która obrazuje, jak Polska goniła (i goni) bogaty Zachód w ostatnich latach. Najwyższy poziom odnotowały Luksemburg i Irlandia (odpowiednio 340 proc. i 212 proc. średniej UE), znacznie wyprzedzające Holandię (130 proc. średniej), Danię (128 proc.) i Austrię (123 proc.).
Na drugim biegunie są Bułgaria, z wynikiem 64 proc. średniej UE, a za nią plasowały się Grecja (67 proc.) i Łotwa (71 proc.).
Jak Polska goniła Niemcy
W czołówce tego zestawienia niemal we wszystkich największych gospodarkach Unii w 2023 roku zanotowano spadek. Np. w przypadku Luksemburga PKB per capita spadł z 256 proc. do 240 proc. średniej UE. Spadki zanotowała też Irlandia.
Nas jednak najbardziej interesuje to, co się działo z Niemcami i Francją. To dwie duże gospodarki, do których lubią porównywać tempo polskiego rozwoju ekonomiści i politycy. Wątek tempa doganiania Niemiec często przewija się chociażby w wypowiedziach prezesa NBP Adama Glapińskiego. Dla szefa NBP różnice w tzw. poziomie rozwoju to główny argument, by nie przyjmować w Polsce euro.
Jak więc to wygląda? Wyścig Polski, Niemiec i Francji pokazujemy na poniższej grafice.
Z pewnością stagnacja gospodarcza w Niemczech – i szerzej w strefie euro – pomagają Polsce doganiać główne gospodarki UE. Ale jednak nadal ‚poziom zamożności” w Polsce jest wyraźnie poniżej unijnej średniej.
Polecamy:
- W Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Jesteśmy o krok od przełamania kolejnej ważnej bariery
- Dłuższe życie, niższa emerytura. Ten wskaźnik jest kluczowy dla wielkości wypłat z ZUS
- Boom w inwestycjach tuż za rogiem. Tak mogą zadziałać pieniądze z KPO
- Tyrowicz z RPP: Stopy procentowe w Polsce są zbyt niskie. Inflacja spada zbyt wolno
Chyba PKB Górników, Polityków i budżetówki
Czas przestac porownywac sie z europa ktora od wielu lat jest w stagnacji i zaczac patrzec na panstwa rozwijajace sie typu Korea, Chiny, Tajlandia itd. nie problem gonic stojącego
Moim zdaniem pan Tusk już o to zadba abyśmy nie dogonili Niemiec. Piniędzy ni ma i nie będzie.
Przyjmijmy Albanie, Kosowo czy Czarnogórę, będzie jeszcze wyzej. Pytanie. Jak to się ma obecnie do unii ale
z państwami z 2004 roku
Gdyby jeszcze zarobki rosły proporcjonalnie do wzrostu PKB. Ale nie pracownicy są regularnie okradani z owoców swojej pracy przez pracobiorców
Chyba sobie jaja robicie. Chyba polscy przedsiębiorcy. Pracownik głoduje dalej.
PKB to zwykłego Polaka nie obchodzi tylko zarobki a te są daleko za zachodem,ale ceny to oczywiście zachodnie.I taka jest smutna prawda.