Populacja Europy zmniejszy się o połowę pod koniec XXI wieku. Powodem są rosnące ceny domów w połączeniu z konsekwencjami pandemii. To dlatego pary są zmuszone do posiadania mniejszej liczby dzieci.
Ekonomiści uważają, że jeszcze w tym stuleciu na kontynencie może mieszkać mniej niż 350 milionów ludzi. Dziś Europę zamieszkuje ponad 700 milionów osób – podaje brytyjski dziennik The Telegraph. To oznacza, że ludność Europy skurczy się o połowę.
– Wzrost cen mieszkań obniża współczynniki dzietności, ponieważ pary późno decydują się na pierwsze dziecko. Z jednej strony ludzie mają tendencję do późniejszego zawierania małżeństw, z drugiej muszą dłużej oszczędzać na kupno domu rodzinnego – mówi ekonomista HSBC James Pomeroy, cytowany przez dziennik.
Ludzi nie stać na dzieci
Problem ten zwiększył się po wybuchu pandemii. Napędziła ona popyt na większe nieruchomości. A w konsekwencji – spowodowała wzrost cen domów rodzinnych.
– W Niemczech, Holandii, Kanadzie i Nowej Zelandii ceny domów są o ponad 30 proc. wyższe w stosunku do dochodów niż w 2015 roku. Dla wielu młodych gospodarstw domowych o niższych dochodach domy, zwłaszcza duże, są teraz poza ich zasięgiem finansowym – zaznacza ekonomista HSBC.
W Wielkiej Brytanii dla przeciętnej pary w wieku 20 lat zakup domu jest praktycznie poza zasięgiem. Średnie ceny domów osiągnęły w czerwcu w tym kraju 286 tys. funtów. To oznacza wzrost o 7,8 proc. lub 20 tys. funtów rok do roku – wynika z danych brytyjskiego odpowiednika GUS-u, czyli Office for National Statistics. Wzrost cen ostatnio zwolnił, ale nieruchomości nadal kosztowały w czerwcu niemal 3 tys. funtów więcej niż w maju.
W Polsce ceny nieruchomości także zaczęły wyhamowywać, ale nie wróży to jednak całkowitego odwrócenia trendu. Pisaliśmy o tym m. in. tutaj. Wzrost raty kredytu i zaostrzenie kryteriów przyznawania nowych pożyczek przez banki sprawiły też, że liczba osób ubiegająca się o pożyczkę na zakup mieszkania jest najniższa od 2007 roku.
Zmiany na mapie zaludnienia Ziemi
Koszty życia gwałtownie rosną w całej Europie w związku z postpandemicznymi zakłóceniami w gospodarce oraz rosyjską inwazją na Ukrainę. Dwucyfrowa inflacja nie jest rzadkością w dużej części Europy.
Jeśli obecne trendy się utrzymają liczba ludności na świecie osiągnie szczyt w 2043 roku, czyli 40 lat wcześniej, niż dotychczasowe przewidywania ONZ – wynika z informacji opublikowanych w The Telegraph.
Konsekwencją spadku liczby ludności będzie niższy wzrost światowej gospodarki i większe wyzwania dla finansów publicznych. Mniej młodych pracowników będzie mogło bowiem płacić składki i podatki na sfinansowanie świadczeń publicznych.
Zgodnie z obecnymi trendami, np. populacja Chin spadnie z 1,42 miliarda ludzi dzisiaj do 1,17 miliarda w 2050 roku, podczas gdy Hongkong zmniejszy się z 7,5 miliona do 6,7 miliona. Indie wyprzedzą Chiny jako najbardziej zaludniony kraj świata. W tym państwie liczba ludności spadnie z 1,42 miliarda w tym roku do 1,55 miliarda w połowie wieku.
Także sytuacja w Polsce jest daleka od idealnej. Nasz kraj znajduje się wśród 15 państw świata z najniższym współczynnikiem dzietności. W 2020 roku urodziło się najmniej dzieci od II wojny światowej. Natomiast jedna piąta badanych w wieku do 24 roku życia, nie planuje mieć w ogóle dzieci – wynika z najnowszego sondażu CBOS.
Stany Zjednoczone, wspierane przez wyższy wskaźnik urodzeń niż Chiny i tradycyjną otwartość na migrację, będą miały 345 mln ludzi do 2050 roku. To nieco więcej niż obecnie (338 mln).
Polecamy też:
- Liczba ludności w Unii Europejskiej maleje drugi rok z rzędu. Polska w ścisłej czołówce
- Młodzi Polacy nie chcą mieć dzieci. Najnowsze badania CBOS
- Koszt wychowania dziecka w Polsce coraz wyższy. Dziś to około 265 tys. zł
- Polskie matki są podwójnie obciążone: pracą i opieką nad domem i dziećmi
- ONZ: Pod koniec XXI wieku będzie 11 mld ludzi. To wyzwanie dla polityki demograficznej