Strona główna NEWS Problem migracji klimatycznych na świecie będzie narastał. „Niestety to zjawisko przyspiesza” [WYWIAD]

Problem migracji klimatycznych na świecie będzie narastał. „Niestety to zjawisko przyspiesza” [WYWIAD]

Skutki zmian klimatycznych zmuszają miliony osób rocznie do zmiany miejsca pobytu. Skala tego problemu będzie rosła. Najważniejsza jest pomoc w adaptacji do zmian klimatu w najmocniej dotkniętych przez nie krajach.

przez Kamila Wajszczuk

Migracje z powodu zmian klimatycznych to narastający problem, który już dziś dotyka milionów osób. Najważniejsza jest pomoc w adaptacji do zmian klimatu w najmocniej dotkniętych przez nie krajach, mówi rzeczniczka Polskiej Akcji Humanitarnej Helena Krajewska.

Kamila Wajszczuk, 300Gospodarka: Temat uchodźców klimatycznych coraz częściej pojawia się w przestrzeni medialnej. Ale czy mamy w ogóle prawne regulacje dotyczące tej formy uchodźstwa?

Helena Krajewska, Polska Akcja Humanitarna: Nie, nie ma takiej kategorii prawnej jak uchodźca klimatyczny. Te definicje, które istnieją, są całkiem szerokie, ale niestety nie włączają osób, które przemieszczają się ze względu na skutki zmian klimatu czy skutki katastrof naturalnych. Główna definicja, którą się posługujemy, jest związana z prześladowaniami ze względu na przykład na religię, na rasę, na przynależność do określonej grupy społecznej.

Trochę szersze definicje regionalne są przyjęte na przykład w Amerykach albo w Afryce i tutaj już faktycznie uwzględnia się ucieczki przed konfliktem zbrojnym czy zaburzeniem porządku społecznego w dużym stopniu. Można by dyskutować, że katastrofa naturalna w istotnym zakresie zakłóca porządek, choć tylko tymczasowo. Z drugiej strony uchodźcą też można być przez krótki czas, niekoniecznie latami.

Jest kilka dokumentów, które starają się w jakiś sposób włączać osoby zmuszone do przemieszczania się przez zmiany klimatu. Jest nawet światowy pakt z 2018 roku, który wymienia jako jedną z przesłanek właśnie zmiany klimatu. Jednak nie ma takiego narzędzia, jak konwencja z 1951 roku, które faktycznie uznawałoby status uchodźcy w przypadku przemieszczenie ze względu na zmianę klimatu. Nawet Unia Europejska przyznaje, że jest to już bardzo potrzebne.

Nie ma też oczywiście prawnych mechanizmów pomagania osobom, które potrzebują wsparcia w takiej sytuacji. Niestety w zeszłym roku widzieliśmy bardzo wiele przemieszczeń ze względu na zmiany klimatu, więc tym bardziej bolesne są braki w tym zakresie.

Czy są na poziomie globalnym jakieś działania w kierunku wprowadzenia takiej definicji do prawa?

Już od dłuższego czasu się o tym rozmawia. Nawet kilka krajów wprowadziło już takie przepisy u siebie. Oczywiście kraje, które już teraz odczuwają w znacznym stopniu skutki zmian klimatu, są bardziej otwarte na dyskusje na ten temat.


Czytaj też: Trują najmniej, cierpią najbardziej. Kraje wyspiarskie na pierwszej linii w walce ze zmiany klimatu


Ale najważniejsze, aby to zostało uwzględnione na poziomie ONZ, aby Unia Europejska uznawała uchodźców klimatycznych. To na poziomie ONZ i UE są prawdziwe możliwości alokacji środków i objęcia szerszą, zorganizowaną pomocą osób, które uciekają przed skutkami zmian klimatu.

A co wiemy o skali tego zjawiska?

Niestety to zjawisko przyspiesza. Jest przede wszystkim coraz więcej osób, które przemieszczają się wewnątrz swoich krajów. To one stanowią większość uchodźców klimatycznych.

Mamy dostępne tylko dane dotyczące przemieszczeń wewnętrznych, podawane przez Internal Displacement Monitoring Centre (IDMC) w Genewie. Na koniec zeszłego roku niemal 76 milionów osób żyło w stanie uchodźstwa wewnętrznego, z czego 7,7 miliona z nich to były osoby, które uciekły przed zmianą klimatu czy przed katastrofami naturalnymi. Wiele z nich od lat nie mieszka tam, skąd pochodzą.

Inaczej jest z liczbą osób, które przemieściły się w ciągu zeszłego roku. Ponad 26 milionów osób przemieściło się ze względu na zmiany klimatu i katastrofy naturalne. A tylko trochę ponad 20 milionów przez konflikty zbrojne i przemoc. To oznacza, że o wiele więcej osób w 2023 roku się przemieszczało, a później wracało przez to, że nastąpiła susza, nagłe opady, pożary lasu czy osuwiska błotne. Niestety są osoby, które prawdopodobnie będą zmieniać miejsce pobytu kilka razy, na przykład przez kolejne powodzie.

Takich osób będzie tylko przybywać. Bank Światowy kilka lat temu podał prognozę, że jeśli nie zatrzymamy tempa zmian klimatu i nie zastosujemy odpowiednich środków adaptacji do postępującego kryzysu klimatycznego, 216 milionów osób zostanie przemieszczonych wewnętrznie w swoich krajach do 2050 roku. Z kolei Instytut Gospodarki i Pokoju szacował wszystkie przemieszczenia na świecie na 1,2 miliarda do 2050 roku właśnie przez zmiany klimatu. Nie są to więc pomyślne prognozy i zdecydowanie będziemy musieli jako społeczność międzynarodowa ukuć definicję uchodźcy klimatycznego i znaleźć sposoby na pomaganie tym osobom.


Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!


Czy da się tak do końca oddzielić przyczyny związane z klimatem od tych, które są już dziś uznawane za powód do przyznania statusu uchodźcy? Czy na przykład migracje tych osób, które teraz trafią do Europy, można powiązać ze zmianą klimatu?

Myślę, że często tak. Pamiętajmy, że wiele konfliktów i wiele przypadków przemocy wewnętrznej w kraju ma związek z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną czy nagłą katastrofą, która dotknęła jakiś region.

Może być też tak, że u zarzewia konfliktu czy rywalizacji o ograniczone zasoby mamy przyczynę klimatyczną. Mówi się między innymi, że jedną z przyczyn konfliktów na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Syrii, były skutki dużej, przedłużającej suszy. Wydarzenia polityczne idą często za tym, co się wydarzyło wcześniej w gospodarce czy konkretnie: rolnictwie.

Pamiętajmy jednak o tym, że bardzo mała liczba osób decyduje się na przyjazd do Europy, to są promile. Większość osób przemieszcza się w kraju albo tuż poza jego granicę. Na przykład z Syrii i Palestyny do Libanu, do Turcji, z Sudanu Południowego do Sudanu czy z Somalii do Kenii.

Wśród osób, które się przemieściły do Europy, faktycznie jest sporo tych, które po prostu uciekają przed pogarszającymi się warunkami życia. Czyli przed tym, że nie mają już możliwości, żeby zarobić na utrzymanie siebie i rodziny. To są na przykład Somalijczycy, którzy cierpią i z powodu konfliktu wewnętrznego, i z powodu naprzemiennych susz oraz powodzi.

Będzie więc przybywać takich osób, których co do zasady nie będziemy mogli uznawać za uchodźców według obecnych konwencji, ale które zostały zmuszone do ucieczki właśnie przez skutki zmian klimatu. To, co można dla nich zrobić, aby nie musieli uciekać z domów, to mitygować skutki i ograniczyć tempo zmian klimatu.


Zobacz też: Co czwarte małe dziecko zagrożone skutkami ubogiej diety. Nowy raport UNICEF


W jaki sposób można ograniczać wpływ zmian klimatu na życie tych ludzi?

Możemy mitygować te skutki na miejscu, aby jak najdłużej dało się żyć w tych krajach czy regionach, i aby mieszkańcy byli lepiej przygotowani do nagłych katastrof – żeby wiedzieli, co się może stać. Chodzi o to, żeby dostosowywali na przykład swoje tradycyjne metody upraw do zmieniającego się klimatu, żeby wiedzieli, że trzeba magazynować wodę deszczową, analizowali możliwe skutki kolejnych powodzi czy susz.

Organizacje humanitarne teraz coraz bardziej stają się organizacjami prowadzącymi działania z zakresu współpracy rozwojowej. To po prostu ogranicza zasięg i skalę tych przyszłych katastrof, o których mówimy. Praca teraz z lokalnymi organizacjami, lokalnymi ekspertami i przede wszystkim ze społecznością, której to dotyczy, ograniczy koszt i skalę pomocy w przyszłości. Większość organizacji humanitarnych stara się w tym momencie prowadzić właśnie takie działania z zakresu zwanego w sektorze jako DRR – disaster risk reduction.

Koszty katastrof naturalnych są ogromne. Na przykład koszt powodzi, które dotknęły Pakistan w 2022 roku, to 30 miliardów dolarów. Przemieściło się wówczas 8 milionów osób. W zeszłym roku mieliśmy też w Somalii ogromne powodzie, Tam przemieściły się 2 miliony osób, a koszt wyniósł ponad 230 milionów dolarów. Wiele osób straciło życie w powodzi w tym samym momencie w Kenii.

Przykładem działania PAH w Kenii i innych państwach Afryki, które wyprzedza katastrofy, jest stawianie tam piaskowych, czyli konstrukcji, które pomagają gromadzić wodę z rzek sezonowych na czas suszy. Pomaga też prowadzenie upraw hydroponicznych czy tarasowanie. Wprowadza się też nowe nasiona czy sadzonki roślin, które są lepiej dostosowane do zmian klimatu, aby zniosły suszę, trudne warunki pogodowe. Pracujemy też z lokalnymi społecznościami, mapujemy przyszłe kryzysy i udzielamy im rad wraz z ekspertami.


Interesuje cię energetyka i ochrona klimatu? Zapisz się na 300Klimat, nasz cotygodniowy newsletter


Skąd są pieniądze na tego rodzaju działania?

Z jednej strony są to środki instytucjonalne pochodzące od instytucji międzynarodowych – takich jak ONZ, Unia Europejska, USAID. Dużym donatorem PAH jest polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale też w niektórych projektach np. MSZ Niemiec,

Są też duże organizacje międzynarodowe, które decydują się przekazać w formie grantów środki mniejszym organizacjom. Ogromny nacisk kładzie się też na współpracę z lokalnymi organizacjami w krajach, gdzie prowadzi się działalność. W przypadku katastrof często ogłaszany jest dodatkowy nabór, aby organizacje działające na miejscu mogły zareagować odpowiednio szybko. Robi to na przykład biuro koordynacji pomocy humanitarnej ONZ, OCHA.

Drugim źródłem finansowania takich działań mogą być firmy, Mogą one na przykład sfinansować własny projekt przy organizacji humanitarnej i tak się coraz częściej dzieje. Coraz częściej jest tak, że firmy chcą w ramach swoich strategii mieć policzalny wpływ na życie ludzi na Globalnym Południu i na zmniejszanie skutków zmian klimatu.

Trzecia opcja to oczywiście osoby prywatne. To po prostu ludzie, którzy przekazują środki na stałe, co miesiąc czy którzy reagują jednorazowo po katastrofach, nagłych kataklizmach. Mamy teraz na przykład wspaniałą inicjatywę zbudowania studni w Sudanie Południowym przez gminę Zbuczyn. Inni wspierają nas, choćby biorąc udział w maratonach – właśnie zbieramy Niebieską Drużynę na Maraton Warszawski. Za te środki zbudujemy studnie w Madagaskarze.

Polecamy także:

Powiązane artykuły

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Wyświetl wszystkie komentarze
0
Skomentuj artykułx