Gigantyczna inwestycja amerykańskiego koncernu w brandenburskiej Grünheide powoduje zgrzyty między energicznym i śmiałym biznesem zza oceanu a ostrożniejszym i bardziej świadomym ekologicznie niemieckim partnerem.
Elon Musk inwestuje w Niemczech 6 mld euro w budowę gigantycznej fabryki, która będzie produkowała 500 tys. aut elektrycznych rocznie. W tej tzn. Gigafactory Tesli zatrudnienie znajdzie 12 tys. pracowników. Teren inwestycji położony jest na wschód od Berlina, około 80 km od granicy z Polską.
Najpierw buduje, potem pyta o pozwolenie
Uruchomienie fabryki przewidziane było na czerwiec 2021 roku. Jednak tak się nie stanie, gdyż Tesla nadal czeka na konieczne pozwolenia. Dla strony niemieckiej irytujący jest sposób budowania tej fabryki przez stronę amerykańską.
„Wszyscy chcieliśmy, aby Tesla dokonała tej inwestycji w Brandenburgii” – powiedział niemiecki minister gospodarki, Peter Altmaier.
Tymczasem Tesla wyprzedza działania administracyjne i buduje kolejne części fabryki, wychodząc z założenia, że uzyska konieczne pozwolenia.
Ta determinacja i nieprzewidywalność amerykańskiego koncernu budzi po stronie niemieckiej niepokój. Jak się niedawno okazało, położono nawet rury wodne bez zgody administracyjnej, a jest to jeden z najtrudniejszych etapów całej budowy. Już wcześniej Tesla wykazała lekceważenie zasad, gdy wbijała w ziemię betonowe kolumny, które mogły naruszyć wrażliwy w tym regionie system żył wodnych.
Wody nie wystarczy dla wszystkich
Musk nie wykazuje ani skruchy, ani zrozumienia dla problemów z wodą w regionie Grünheide. Tymczasem jego fabryka będzie zużywała 1,4 mln m3 wody rocznie. Wody, której tam brakuje, gdyż Grünheide położona jest na obszarze ochrony wód. Obecnie wody gruntowe starczają dla 170 tys. mieszkańców tego regionu. Regionalne zakłady wodne podały, że zaopatrzenie fabryki Tesli na tym poziomie nie jest możliwe na dłużej. Być może zmieni się to dopiero za pięć lat.
„Myślę, że musimy zdać sobie sprawę z tego, że Tesla nie będzie potrzebował aż tyle wody każdego dnia” – napisał Elon Musk na Twitterze.
Politycy niemieccy przyciągnęli amerykański koncern do Brandenburgii w 2019 roku nie tylko korzyściami podatkowymi, dobrą infrastrukturą i przychylnością administracji, lecz także wystarczającą liczbą dostępnych i wysoko wykwalifikowanych pracowników z Niemiec Wschodnich i zachodniej Polski.
Tesla przeprowadza już pierwsze rekrutacje, jednak z mało satysfakcjonującym wynikiem. Landowy kanał radiowo-telewizyjny RBB w Brandenburgii podaje, że Tesli udało się pozyskać zaledwie kilkuset do tysiąca pracowników. Koncern rozpoczął rekrutację także po stronie polskiej, zachęcając pensjami sięgającymi 2700–3500 euro brutto miesięcznie.
W międzyczasie inwestycja, która miała Brandenburgię zamienić w “doline hightech” stała kłopotliwa dla polityków z nią związanych. Protesty społeczności lokalnej, dociekliwe niemieckie media i mało subtelne wpisy Muska na Twitterze, to niechlubny koniec ambitnego planu podbicia rynku aut elektrycznych made in Germany.