Na wielu stacjach benzynowych we Francji ustawiają się od kilku dni kilometrowe kolejki samochodów. Około 15 proc. stacji w kraju nie ma paliwa, głównie z powodu strajków na tle płacowym w koncernach naftowych.
– Nie wolno nam panikować – zaapelował w piątek rzecznik rządu Olivier Veran, pytany o niedobry paliw szczególnie w regionach Ile-de-France i Hauts-de-France.
Rząd zwrócił się w piątek do firm naftowych o podniesienie pensji pracownikom, aby uniknąć strajków, które od kilku dni spowodowały poważne problemy z dostawami paliwa w kraju z koncernów TotalEnergies oraz Esso.
Przyczyną braku paliw na stacjach jest również duży popyt, ponieważ kierowcy chcą korzystać z rabatów na paliwa oferowane przez TotalEnergies.
Związki zawodowe organizują strajki w TotalEnergies z powodu niskich płac oraz dywidendy w wysokości 2,6 mld euro, którą koncern zamierza wypłacić swoim akcjonariuszom.
– Dajemy bardzo dużo udziałowcom, ale zupełnie zapominamy o pracownikach – stwierdził sekretarz rady zakładowej CGT TotalEnergies Thierry Defresne i dodał, że związek nie zgadza się na rekompensatę inflacji kierowcom i akcjonariuszom kosztem pracowników.
Rząd planuje przekazać czek o wartości 100 euro Francuzom, którzy zarejestrują się na platformie oferującej wspólne podróżowanie samochodem, co jest jednym z elementów tzw. planu trzeźwości energetycznej, który we wrześniu zapowiedziała premier Elisabeth Borne, a który szefowa rządu sprecyzowała w czwartek w Paryżu.
Władze chcą zmniejszyć zużycie energii w kraju o 10 proc. do 2024 roku m.in. poprzez obniżenie temperatury w budynkach zimą do 19 stopni i używania klimatyzacji latem dopiero, gdy wewnątrz będzie powyżej 26 stopni C.
Rząd zamierza też nadal promować pracę zdalną, dojazdy do pracy komunikacją miejską, ograniczanie oświetlenia gmachów publicznych i zabytków. Według władz potrzebne jest też instalowanie inteligentnych systemów pomiarów ogrzewania budynków.
Tak ceny prądu dobijają miasta. Czysty transport coraz mniej się opłaca