Niektóre startupy w Polsce znalazły się dziś w sytuacji, w której raptownie zniknęli z ich otoczenia potencjalni inwestorzy. Pieniądze kończą się szybko i istnieje ryzyko, że znaczna ich część nie „przeżyje” pandemii – pisze w komentarzu dla 300Gospodarki Radzym Wójcik, adwokat w Baker McKenzie i dyrektor rady programowej Fundacji DigitalPoland.
Główny problemem? Zapewnienie płynności finansowej
Wirus sprawia, że z obiegu gospodarki pieniądze znikają szybciej niż ludzie z zatłoczonych dotychczas ulic miast. Według danych mBanku, w czasie „lockdown” wyparowało około 1/3 konsumpcji.
Choć początkowo wydawałoby się nam, że wszyscy preppersi, którzy robili zakupy na koniec świata w drugim tygodniu marca raczej podniosą wskaźniki niż go obniżą.
W obawie o skutki gospodarcze pandemii, rządy wielu krajów pracują nad działaniami awaryjnymi. W najlepszych z nich, kluczowe miejsce zajmują instrumenty zapewniające, by w krwiobiegu gospodarki nie zabrakło pieniędzy.
Jednak środowiska startupowe na całym świecie przekonują, że biznesy technologiczne wymagają programu skrojonego specjalnie na ich potrzeby, które są dość specyficzne.
Na czym polega ta specyfika i jak należy pomóc firmom z branż technologicznych? Bardzo celnie i metodycznie podsumowało to niemieckie stowarzyszenie zrzeszające startupy (Der Bundesverband Deutsche Startups).
Zidentyfikowało ono [PDF] 4 fazy działalności startupów, w których niezbędna jest finansowa pomoc państwa. Poniżej streśćmy przemyślenia niemieckich startupowców.
Co warte podkreślenia, rząd Niemiec potrzebował zaledwie 2-3 tygodni, by dać się przekonać do znacznej części z postulatów środowiska startupowego. Szybkie tempo jest tu nie do przecenienia, gdyż jak to mówią: „są dekady, kiedy nie dzieje się nic; i są tygodnie, kiedy decydują się losy dekad”.
Cztery fazy rozwoju startupów, w których będą one potrzebowały wsparcia rządu
1. Wczesna faza rozwoju (startupy, które nie mają jeszcze inwestora)
Zidentyfikowany problem: Na początku startupu jest pomysł. A kiedy startupy prowadzą pierwsze prace nad swoim produktem lub usługą, to nie zarabiają. W związku z tym, nie mają szans na kredyt z banku.
Dotychczas, te początki finansowały granty publiczne, środki własne założycieli startupów (ich znajomych i rodziny), a potem prywatni inwestorzy (tzw. aniołowie biznesu i fundusze venture capital).
Jednak inwestorzy (zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, Londynie i innych miejscach) zaczęli ostatnio myśleć dłużej, inwestować ostrożniej, wyceniać oszczędniej. Można się też spodziewać, że część inwestorów wstrzyma się z inwestycjami do końca pandemii. Kto więc sfinansuje startupy?
Propozycje rozwiązań: Państwo powinno zapewnić niskooprocentowane pożyczki dla startupów (na marginesie, pożyczki proponują już, niezależnie od władz federalnych, niektóre z niemieckich landów).
Wniosek o takie pożyczki powinien być maksymalnie krótki i zawierać tylko absolutnie niezbędne informacje. Założyciele startupów nie powinni być osobiście odpowiedzialni za zwrot pożyczek. Pożyczki powinny być wypłacane w terminie 2 tygodni od decyzji kredytowej.
W przypadku startupów, które już korzystają z pożyczek od państwa, ich spłata powinna zostać zawieszona lub raty powinny ulec zmniejszeniu.
2. Startupy, które posiadają inwestorów venture capital
Zidentyfikowany problem: Zapewnienie płynności finansowej może być problemem nie tylko dla startupów, które mają już inwestorów.
Startupy otrzymują finansowanie od inwestorów “transzami”, w tzw. rundach i ich życie toczy się “od rundy do rundy”. Pieniądze trafiają do startupów nie po to, żeby trzymały je w banku “na czarną godzinę”, ale po to, aby szybko i efektywnie je wydawały i dynamicznie rosły. Cykl między kolejnymi rundami trwa mniej więcej od półtora roku do dwóch lat.
To znaczy, że startupy w fazie rozwoju dysponują środkami na przeżycie maksymalnie 2 lat. Pechowcom, którzy właśnie zbierali nowe pieniądze, gdy uderzył wirus, pieniądze właśnie się kończą.
Propozycje rozwiązań: Ponieważ startupom będzie trudniej pozyskać nowych inwestorów, cała ich nadzieja w środkach własnych założycieli (dobrze, jeśli je mają) lub wsparciu obecnych inwestorów. Przy czym obecni inwestorzy mogą chcieć zainwestować mniej, niż spółka potrzebuje.
Zazwyczaj każda kolejna runda jest większa, dlatego dla niektórych inwestorów, specjalizujących się w spółkach na wczesnym poziomie działalności spółek, sfinansowanie dalszych rund może przekraczać ich możliwości finansowe. Chyba że dołoży coś też państwo.
Stąd postulat, by państwo przyłączyło się do obecnych inwestorów, gdyby zdecydowali się udzielić finansowania awaryjnego swoim spółkom portfelowym. Państwo powinno w takiej sytuacji zakładać, że prywatni inwestorzy swoją decyzję oparli o rynkową analizę sytuacji i nie będą wspierać biznesów bez przyszłości.
Jeśli więc profesjonalni inwestorzy zdecydują, że dalsze trwanie startupu ma uzasadnienie biznesowe (przez chęć zwiększenia zaangażowania finansowego w taki startup), państwo powinno “zaufać” rozeznaniu takich inwestorów i zainwestować w ten startup razem z nimi.
Co więcej, państwo nie powinno prowadzić badania “due diligence” takiej spółki, opierając się na przekonaniu, że skoro prywatni inwestorzy rozszerzają swoją inwestycję, to robią to po rozważeniu rynkowych “za i przeciw”. Propozycja zakładała proporcję zainwestowanych pieniędzy publicznych do prywatnych 1:4.
Najszybszą formą udzielenia takiego finansowania awaryjnego byłaby pożyczka zamienna na udziały (akcje) tzw. convertible notes. Dzięki konstrukcji convertible notes, państwo miałoby również możliwość uczestniczenia w zyskach z inwestycji, gdyby okazało się, że wsparty startup później zwiększy swoją wartość.
3. Rozwinięte startupy (scale-upy)
Problem: Kiedy startup “urośnie” i nie upadnie, to znaczy, że udało mu się stworzyć usługi lub produkty, które znalazły pewną grupę klientów. Zaczyna wtedy dostrzegać “światełko w tunelu”: osiągnięcie progu opłacalności lub nawet exitu. Zatrudnia też coraz więcej pracowników, od dziesięciu do nawet kilkuset. Startupy w tej fazie, nazywane są scale up (np. Delivery Hero, N26 w Niemczech czy Billon w Polsce).
Scale ups są bardzo wartościowe dla inwestorów oraz gospodarki, ponieważ stanowią efekt wielu lat rozwoju i znacznych zainwestowanych środków.
Ich działalność, choć wciąż cechuje się niepewnością, to jest znacznie mniej ryzykowna niż w przypadku startupów na wcześniejszych etapach rozwoju. Dlatego państwo powinno na nie dmuchać i chuchać i uzasadnione jest przygotowanie specjalnego wsparcia właśnie dla nich.
Jeśli jednak spółka szybko rośnie, to zazwyczaj również szybko wydaje. Problem związany z “przeżyciem od rundy do rundy” jest podobny jak w fazie drugiej, ale jego rozwiązanie wymaga większych pieniędzy.
Propozycje rozwiązań: Pożyczki o znacznej wartości, których odsetki powinny być należne dopiero po ustaniu skutków zarazy. Rządowe gwarancje pożyczek, udzielanych przez podmioty prywatne.
Kreditanstalt für Wiederaufbau (KfW, odpowiednik BGK i PFR w Niemczech) powinien rozważyć wprowadzenie mechanizmu “matching fund”, jak ten opisany w poprzednim punkcie, zarówno opartego o “equity”, jak i convertible notes.
4. “Zastępstwo” dla LPsów
Problem: Fundusze Venture Capital nie trzymają na koncie w banku pieniędzy na inwestycje. Dysponują jedynie zobowiązaniem inwestorów, czyli tak zwanych limited partners (LP), że jeśli fundusz znajdzie odpowiednią inwestycję, to oni przeleją pieniądze funduszowi, który będzie mógł te środki zainwestować i przelać dalej do startupu. Żądanie funduszu, aby LP przelał pieniądze nazywane jest capital commitment albo capital call.
Niestety, na skutek epidemii, niektórzy LP sami mogli popaść w kłopoty finansowe. Mogą więc nie móc wypełnić zobowiązania do capital commitment. Może to zmniejszać budżety funduszy VC, a czasem wywołać efekt domina i próby uchylenia się od capital call przez większe grupy LPsów, którzy będą chcieli poczekać na spokojniejsze czasy.
Propozycje rozwiązań: Niemcy postulują, by EIF (European Investment Fund) i KfW były substytutami takich “niepłacących” LPsów i przejmowały ich zobowiązania w funduszach VC.
Tym samym, “łatając” dziury w budżetach funduszy oraz przez swoje spokojne i odpowiedzialne działania w trudnych czasach podtrzymując morale wśród pozostałych LPsów.
Przykłady wsparcia dla startupów z różnych krajów
1. Niemcy
Jak już wspomniałem wyżej, rząd RFN okazał się bardzo podatny na postulaty firm technologicznych. Kilka dni temu ogłosił powołanie “matching fund” z budżetem o wielkości 2 mld euro, który będzie inwestował w proporcji 70:30 z prywatnymi inwestorami.
Inwestycje będą prowadzone przez “profesjonalnych” przedstawicieli państwa (tj. EIF i KfW), którym rząd przekaże na ten cel dodatkowe środki i którzy będą działać zarówno jako fundusze VC oraz fundusze funduszy (czyli inwestować w inne fundusze VC).
Ponadto, rząd obiecał, że scale upy będą mogły korzystać ze środków w ramach Wirtschaftsstabilisierungsfonds – specjalnego planu inwestycyjnego rządu federalnego, o zakładanej łącznej wartości 600 mld euro. Program obejmuje różne narzędzia, pożyczki, gwarancje i inwestycje kapitałowe.
Trwają też prace nad ułatwieniem w pozyskiwaniu inwestorów i innych źródeł inwestowania przez startupy we wczesnej fazie rozwoju. Już teraz państwo przedłuża terminy działania grantów komercjalizacyjnych dla innowacji (EXIST), na kolejne miesiące – tak, aby nie skończyły się one przed końcem pandemii.
2. Francja
Instrument w rodzaju “matching fund” został powołany również we Francji, w ramach programu French Tech Bridge, którym będzie zarządzać Banque publique d’investissement (Bpifrance), państwowy bank inwestycyjny (który również m. in. wykonuje uprawnienia właścicielskie francuskiego rządu do Orange czy Grupy PSA (właściciela marek Peugeot i Citroen).
Program ma pomóc startupom, którym wirus uniemożliwił zebranie kolejnej rundy finansowania i zapewnić im płynność finansową do czasu, kiedy będzie możliwe zebranie kolejnej rundy. Jego łączny budżet to 80 mln euro, a dostępne kwoty finansowania będą w widełkach od 100 tysięcy do 5 mln euro. Finansowanie będzie udzielane w formie convertible notes w proporcjach pieniędzy prywatnych do publicznych 50:50.
Rząd francuski zapewnił również startupom możliwość uzyskania pożyczek dostępnych dla wszystkich przedsiębiorców, w ramach programu o łącznym budżecie 2 mld euro. Możliwa kwota pożyczki to równowartość dwuletnich kosztów zatrudnienia pracowników, zatrudnionych we Francji lub 25 proc. rocznych przychodów (wyższa kwota z tych dwóch).
3. Wielka Brytania
Rząd Wielkiej Brytanii nie przewidział specjalnego programu wsparcia dla startupów. Te z firm technologicznych, które nie zarabiają, nie mogą więc ubiegać się o środki w ramach rządowego programu wsparcia, którego łączna kwota to 330 mld funtów.
Media donoszą też o niezadowoleniu założycieli startupów, od których niektóre banki oczekują osobistego zabezpieczenia ewentualnego długu ich spółki.
Jednocześnie, przedstawiciele czterech największych banków na Wyspach zapewniają, że nie wymagają zabezpieczeń osobistych kredytów udzielanych w związku z wirusem do kwoty 250 tysięcy funtów.
Ostatnio pojawiają się jednak apele do rządu, aby stworzył specjalny “runway fund” – fundusz zarządzany przez British Business Bank (państwowy bank inwestycyjny), który zapewniłby startupom płynność finansową na czas zarazy w formie convertible notes, do wysokości pół miliona funtów.
Na wyspach brytyjskich “rząd” przekonuje obywateli do inwestycji kapitałowych przez różne ulgi i odliczenia podatkowe. Dlatego obecnie w dyskusji również formułowane są pomysły, aby zainwestowane w trakcie pandemii pieniądze w innowacje lub startupy zostały zwolnione w przyszłości z podatku od zysków kapitałowych.
Podsumowanie
Nasz rząd powinien jak najszybciej uwzględnić rozwiązania skrojone na miarę firm technologicznych w tzw. tarczy antykryzysowej. Jeśli tego nie zrobi – istnieje ryzyko, że polskie startupy nie przeżyją pandemii.
Zagraniczne korporacje i startupy (które otrzymały w porę wsparcie od swoich rządów, więc przetrwają sytuację kryzysową) będą potem przechadzać się po zgliszczach polskiego ekosystemu samotnie niczym Will Smith po ulicach Nowego Yorku w “Jestem Legendą”.
I buszować jak na wyprzedaży, skupując nadwiślańskie innowacje w atrakcyjnych cenach.
Radzym Wójcik – adwokat w Baker McKenzie, Dyrektor Rady Programowej Fundacji DigitalPoland. Wszystkie przedstawione opinie są opiniami prywatnymi.
POLECAMY TAKŻE: