Strona główna NEWS Koniec politycznej bierności. „To kobiety mogą przesądzić o wyniku tych wyborów” [WYWIAD]

Koniec politycznej bierności. „To kobiety mogą przesądzić o wyniku tych wyborów” [WYWIAD]

przez Katarzyna Mokrzycka
(fot. Shutterstock)

Ne tylko kobiety są w stanie reprezentować kobiety. Ale faktem jest, że coraz bardziej zaczyna nas razić to, że o kwestiach kobiecych dyskutują sami mężczyźni. To często wciąż jeszcze widać w mediach, kiedy o równości na rynku pracy czy aborcji w studio siedzą sami mężczyźni.

Badania pokazują, że w tych krajach, w których jest większy odsetek kobiet reprezentantek w parlamencie kwestie, które dotyczą bezpośrednio kobiet, albo kobiet dotykają bardziej niż mężczyzn częściej znajdują się w agendzie władz – chodzi nie tylko o prawa reprodukcyjne, ale też wykluczenie transportowe albo kwestie klimatu. To obecność kobiet sprawia, że o tych tematach zaczyna się dyskutować.

Rzeczywiście w większości głosowań mamy dyscyplinę partyjną, więc to linia partii jest najważniejsza i to linia partii decyduje o tym, jakie decyzje ostatecznie zapadają. Ale jeśli będziemy mieć więcej kobiet wokół mężczyzn, jest szansa, że i ta agenda czy program partii, kierunek, w którym partia idzie, zmieni się.

Bardzo wiele było w tej kampanii o prawach reprodukcyjnych kobiet. Ale bardzo niewiele pojawiło się aspektów ekonomicznych. Nie było głośnych wypowiedzi, deklaracji czy dyskusji o potrzebie wyrównywania płac, przywracania matek na rynek pracy albo zrównania szans na awans przy wychowywaniu dzieci. Czy kwestie finansowe są pomijane, bo są dla kobiet mniej ważne? A może tak naprawdę nie mamy w Polsce takich problemów?

Z pewnością problemy te są obecne. Rzeczywiście, przez bardzo długi czas debata dotycząca kobiet była ograniczona do praw reprodukcyjnych, przede wszystkim do kwestii aborcji. Przewijała się też kwestia antykoncepcji. Ale, jak patrzę na programy partii po konwencjach programowych to widzę, że kwestie ekonomiczne także się pojawiły. Mamy u Lewicy deklarację stworzenia większej liczby miejsc w żłobkach, czy mamy pomysł rodzinnego PIT u Trzeciej drogi.

Z tym, że to są propozycje bardziej dla rodzin niż dla samych kobiet. Co się oczywiście wiąże, ale, przy założeniu równych praw i obowiązków, w tym samym stopniu kierowanych do kobiet co mężczyzn. Brakuje zaś propozycji bardzo konkretnie kierowanych do kobiet, które mogłyby pozwolić na zasypanie różnych luk, jak np. w krajach skandynawskich. Dlaczego?

To może być spowodowane tym, że mamy dość duże zapóźnienie w stosunku do innych krajów europejskich. Najpierw musimy uregulować pewne kwestie bazowe, takie jak dostęp do lekarzy, zapewnienie szerszej opieki dla dzieci – i to się w programach partii pojawia – a dopiero później możemy się zastanawiać nad tymi pozostałymi kwestiami.

Nierówny dostęp do wyższych stanowisk kierowniczych czy nierówności płacowe to są tematy bardzo trudne do rozwiązania i wymagające i czasu, i szeregu działań. A w kampanii wyborczej partie oferują raczej takie rzeczy, które mogą dość sprawnie wprowadzić, i z których mogą być szybko i pozytywnie rozliczone. Ale mamy też programy stricte dla kobiet, jak Aktywna mama u KO, który ma pozwolić na powrót kobiet na rynek pracy.

Na wsiach żyje około 7 mln kobiet – czy ktoś się nad nimi pochylił? To nie jest grupa, o którą warto mocniej zawalczyć?

Wchodzimy w kwestię jakościowej reprezentacji, tego, na ile generalnie klasa polityczna rozumie, czy też utożsamia się w jakiś sposób z tym, co dzieje się w kraju. W mniejszych miejscowościach, w tych grupach, do których klasa polityczna nie należy.

A wieś jest trudna. Raz, że polska wieś przestała być homogeniczna. Mamy tam osoby, które zajmują się rzeczywiście rolnictwem, ale i bardzo wiele takich, które dojeżdżają do miast do pracy. I mamy tych, którzy przeprowadzają się z dużych miast żeby na wsi zamieszkać. Od tego, jakie są te grupy na wsi, zależy to, jakie mają interesy.

Jeśli zaś przyjmiemy to, o czym mówiłam na początku – że w Polsce główną osią konfliktu jest światopogląd – to nawet obietnice rozwiązania pewnych problemów przez partie liberalne mogą nie wystarczyć do przekonania wielu osób ze wsi. Transport czy opieka medyczna albo zamykanie szkół nie będzie ich przekonywać, jeśli w tej samej ofercie jest liberalizacja przepisów aborcyjnych czy związków partnerskich.

Kobiety, o których pani mówi, te wykluczone transportowo, o poglądach konserwatywnych, stają się z automatu elektoratem Prawa i Sprawiedliwości, ze względu na światopogląd, i ze względu na obietnice opiekuńczego państwa. Pozostałe partie nie walczą zawzięcie o ten elektorat, ale starały się dotrzeć do starszych wyborczyń. Kandydaci jeździli i spotykali się przecież z kobietami i z mężczyznami w terenie, zależało im na ich aktywizacji.

W programach też pojawiają się postulaty, które mogą być adresowane do mieszkańców wsi, ale są dosyć ogólnikowe – jak tworzenie godnych miejsc pracy w małych miejscowościach, żłobki, babciowe, poprawa lokalnego transportu publicznego. Tematy, które się przewijają są albo bardzo ogólne, albo skierowane do kobiet młodszych, które mają dzieci. Pozostaje wiele kwestii z agendy kobiet, które wymagają rozwiązania. Nie myślimy jeszcze o równości kobiet, ale o zabezpieczeniu podstawowych kwestii, jak dostęp do lekarza czy do dobrej jakości edukacji.

Ale trzeba dostrzec, że liczba postulatów skierowanych do kobiet i tak znacznie przewyższa to, co było do tej pory.

Czy kobiety głosują na kobiety?

Ciekawe pytanie badawcze, bo nie widziałam na ten temat żadnych badań. To jest trudne do zbadania ze względu na tajność głosowania. Można by się pokusić o takie pytanie w sondażu, być może uda się to pytanie zadać w kolejnym polskim Generalnym Studium Wyborczym.

Bardzo długo nikt nie badał, jak głosują kobiety, jaka jest frekwencja kobiet, dlaczego nie głosują itd. Pokutowało przekonanie, że kobiety głosują rzadziej niż mężczyźni i dlatego wszystkich bardzo zaskoczyły wyniki z ostatnich trzech elekcji, gdy się okazało, że w Polsce głosuje praktycznie tyle samo kobiet co mężczyzn.

Wydaje mi się, że do pewnego momentu kobiety nie głosowały na kobiety, ale to wynikało z tego, że jeszcze dwie, trzy kadencje temu kobiety na listach wyborczych były znacznie mniej rozpoznawalne. Były mało widoczne w telewizji, w sieci, mało kojarzące nam się z polityką. A statystycznie chętniej wybieramy te osoby, które gdzieś już widzieliśmy, usłyszeliśmy. Ogromne znaczenie ma na przykład kontakt osobisty z politykiem, czy nas odwiedził w okręgu. Jest bardzo wiele czynników, które sprawiają, że głosujemy na daną osobę.

Dziś kobiety w polityce są widoczne i rozpoznawalne. Bardzo często są ekspertkami w swoich dziedzinach. Jest ich znacznie więcej na listach, na znacznie lepszych pozycjach, a jeśli chodzi o popularność to mogą śmiało konkurować z mężczyznami.

Więc myślę, że kobiety będą głosować na kobiety, chociaż nie każda kobieta zagłosuje na kobietę, tak samo jak nie każdy mężczyzna głosuje na mężczyzn.

Więcej kobiet kandyduje, więcej wybiera się zapewne do urn. Czy w tych wyborach to kobiety mają szansę zdecydować o ich wyniku?

Tak, kobiety mogą przesądzić o wyniku tych wyborów. Bo kobiety w Polsce bardzo się zmieniły na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Są dziś bardzo świadome swojej sprawczości w polityce. Wiedzą, że rzeczywiście mogą wpłynąć na to, co się dzieje w sferze publicznej. Za tym stoi lepsze wykształcenie, za tym stoi większa otwartość, często związana z tym, że kobiety wyjeżdżają z małych miejscowości w poszukiwaniu pracy czy ścieżek rozwoju. Kobiety interesują się tym, co się dzieje w sferze publicznej, nie odrzucają polityki.

W związku z tym ich decyzje stają się coraz bardziej świadome. Kobiety wiedzą, kogo chcą a przede wszystkim wiedzą, kogo nie chcą popierać. Chcą zawalczyć o własną sytuację, o własny dobrostan. Myślę, że kobiety będą aktywnie uczestniczyły w tych wyborach i będą głosowały raczej na partie, które ich interesy w jakiś sposób akcentują.

Wszystko o kampanii wyborczej 2023:

Powiązane artykuły