W poniedziałek chiński bank centralny wpompował w rynki finansowe 173 mld dolarów w ramach planu zabezpieczenia gospodarki państwa przed skutkami rozprzestrzeniania się koronawirusa.
Nic to jednak nie dało – tego samego dnia inwestorzy wycofali z chińskiej giełdy środki o wartości 420 mld dolarów.
Dla porównania, kapitalizacja wszystkich spółek na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych wyniosła na koniec stycznia 1,089 bln zł, czyli niecałe 281 mld dolarów.
Ogłaszając swoje zamiary w niedzielę Ludowy Bank Chin liczył na uspokojenie nastrojów inwestorów przed poniedziałkowym ponownym otwarciem giełdy w Szanghaju. Od 24 stycznia szanghajska giełda pozostawała zamknięta ze względu na obchody chińskiego Nowego Roku.
Zaplanowany zastrzyk o wartości 173 mld dol. był największą jednorazową operacją wsparcia chińskiego systemu finansowego od 2004 roku.
Nie był to jednak jedyny środek zapobiegawczy podjęty przez chińskie władze – w celu wsparcia przedsiębiorstw bank centralny zapowiedział także obniżenie stopy oprocentowania kredytów.
Dodatkowo, aby zapobiec pogorszeniu płynności, opóźniono także wprowadzenie planowanych przez regulatorów zmian prawnych.
Bez względu jednak na te decyzje reakcja rynków podczas poniedziałkowej sesji na giełdzie w Szanghaju była gwałtowna – indeks Shanghai Composite zanotował najgorszy dzień od czterech lat, a jego wartość spadła o niemal 8 proc.
Z kolei chiński juan zanotował spadek wartości o 1,2 proc., a więc poniżej symbolicznego progu 7 juanów za 1 dolara (do 7,0165 juana za 1 dolara).
Inwestorzy odwrócili się także od towarów, którymi handluje się na giełdzie w Szanghaju – ropy naftowej, rudy żelaza i miedzi.
Zdaniem niektórych ekonomistów, wybuch kryzysu związanego z rozprzestrzenianiem się groźnego wirusa w Chinach może skutkować zmniejszeniem kwartalnego wyniku wzrostu gospodarczego nawet o 1 punkt procentowy – do poziomu poniżej 5 proc. w ujęciu rocznym.
„Rynki, a w szczególności rynki akcji w Chinach i Hongkongu, mogą okazać się w najbliższym czasie bardzo niestabilne ze względu na spodziewane rozszerzenie się zasięgu występowania wirusa” – powiedział Prashant Bhayani z BNP Paribas Wealth Management w notce, na którą powołuje się Financial Times.
„Im większe zagrożenie dla gospodarki będzie stanowił kryzys związany z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, tym bardziej Pekin będzie rozluźniał swoją politykę” – dodał Bhayani.
Czytaj także:
>>> Obawa przed koronawirusem ponownie zdominowała światowe rynki akcji
>>> Koronawirus uderza w globalne firmy: Pepsi, Siemens i Peugeot w epicentrum epidemii