Wczoraj ambasadorowie 27 państw Unii Europejskiej poparli w końcu przedłużony do końca stycznia deadline na brexit, a Boris Johnson „przyklepał go”, jednak ostrzegł Izbę Gmin, że Bruksela nie będzie przychylna kolejnym przedłużeniom, informuje The Times.
Dlatego na tapet (tak, na „tapet” – nie na „tapetę”) trafiło wysłanie wyborców do urn (wyborczych) 12 grudnia, niemniej przepadło w głosowaniu. Aby doszło do przedterminowych wyborów, musi zostać osiągnięta większość dwóch trzecich, czyli 434 głosów.
Wczoraj pomysł wyborów 12 grudnia poparło 299 deputowanych. Czyli od grudniowych wyborów wciąż dzieli Wielką Brytanię niebagatelne 135 głosów.
Boris Johnson jest jednak niestrudzony i podejmie w tym tygodniu drugą próbę zorganizowania wyborów parlamentarnych przed świętami Bożego Narodzenia.
>>>Czytaj też: Boris Johnson: Brexit albo przedterminowe wybory