Rosja odgraża się, że będzie nadal prowadzić naloty na ukraińską infrastrukturę krytyczną. Niektóre potencjalne cele są niedaleko polsko-ukraińskiej granicy. To nie tylko energetyka, ale też kopalnie na Wołyniu i sieć kolejowa zachodniej Ukrainy.
Tragedia w Przewodowie pod Hrubieszowem, do jakiej doszło 15 listopada, to bezpośredni skutek rosyjskiego ostrzału przeprowadzonego tego dnia na Ukrainę. Rosja mogła użyć nawet 100 rakiet do uderzenia przede wszystkim w ukraińską infrastrukturę krytyczną. W Przewodowie spadł pocisk ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, który nie zostałby wystrzelony, gdyby nie rosyjski atak tego dnia.
Problem w tym, że Rosja odgraża się, że będzie kontynuowała swoje ataki, a niektóre cele w zachodniej Ukrainie są bardzo blisko granicy z Polską.
Energetyka pod strzałem
W pierwszej kolejności to oczywiście infrastruktura energetyczna – standardowo już stacje elektroenergetyczne oraz elektrownie z leżącą najbliżej nas elektrownią w Dobrotworze na Wołyniu o mocy 500 MW. Z elektrowni wychodzi sześć linii wysokiego napięcia o napięciu 220 kilowoltów (kV).
Elektrownia położona jest około 40 km od granicy z Polską w linii prostej. Od Przewodowa dzieli ją około 45 km.
Ale nie tylko elektrownia w Dobrotworze może być potencjalnym celem dla rosyjskich rakiet. Należy liczyć się z możliwością ataków na infrastrukturę łączącą ukraiński i unijny systemy energetyczne. Jedna, to linia 220 kV wychodząca z Dobrotworu do Zamościa, druga to nieczynna jeszcze linia Widełka – Chmielnicka prowadząca z okolic Rzeszowa do Chmielnickiej Elektrowni Atomowej i przecinająca polsko-ukraińską granicę w rejonie przejścia granicznego Budomierz-Hruszew.
Linia nieczynna jest od prawie 30 lat i wciąż trwają trwają prace nad przywróceniem jej działania – jej uruchomienie zapowiadano na połowę grudnia. W sumie w pasie 100 km od naszej granicy takich obiektów jest kilkanaście, co pokazuje nasza mapa powyżej.
Według Wołodymyra Kudryckiego, szefa operatora energetycznego Ukrenerho w rosyjskich nalotach uszkodzone zostały prawie wszystkie elektrownie cieplne i duże elektrownie wodne na Ukrainie.
– Mówię to, żebyście zrozumieli skalę zjawiska i to, z czym musimy się mierzyć. Niemal wszystkie duże obiekty były poddana atakom rakietowym. Skala zniszczeń jest kolosalna – powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Kijowie (cytujemy za PAP).
Kolej potencjalnym celem
Jednak lista potencjalnych celów jest dłuższa. Już 18 listopada rosyjskie rakiety spadły też na infrastrukturę związaną z wydobyciem gazu ziemnego w rejonie wyzwolonego we wrześniu Izjumu w obwodzie charkowskim. Co oznacza, że Rosjanie mogą – i zapewne będą – atakować również infrastrukturę gazową.
– Na razie wiadomo o kilku zniszczonych obiektach, inne zostały w różnym stopniu uszkodzone – relacjonował szef państwowego koncernu gazowego NAK „Naftohaz Ukrainy” Ołeksij Czernyszew po nalotach z 18 listopada.
Przy granicy z Polską jest co najmniej jeden zagrożony obiekt. To znajdujący się w pobliżu Przemyśla interkonektor Hermanowice-Drozdowicze łączący polską i ukraińską sieć gazociągów. To nim Ukraina odbiera gaz LNG z gazoportu w Świnoujściu. Potencjalny cel ataku to także infrastruktura podziemnych magazynów gazu w Piatniczanach koło Stryja oddalonych od polskiej granicy o ok.85 km.
Ale to nie koniec. W grę wchodzą ataki na kopalnie węgla kamiennego zaopatrujące ukraińskie elektrownie. W pobliżu polskiej granicy znajduje się zagłębie lwowsko-wołyńskie z kopalniami rozlokowanymi w Nowowołyńsku, Czerwonogradzie, Bendiudze, Silcu, Meżyricziu, Sosniwce, Głuchowie.
Jeśli wierzyć w pogróżki kremlowskich propagandzistów celem rosyjskich rakiet może być też infrastruktura kolejowa łącząca Ukrainę z Polską.
Mowa m.in. o terminalach przy przejściach granicznych Dorohusk-Jahodin, Medyka-Mościska, czy infrastrukturze linii szerokotorowej łączącej Ukrainę z polską LHS. A także remontowanej trasie 102 Przemyśl – Malhowice -Niżankowice.
Polecamy także:
- Eksplozja w Przewodowie: co już wiadomo o wybuchu na Lubelszczyźnie
- Ukraina szuka nowych szlaków dla swojego zboża. Polska jest w tej grze
- Rosyjscy energetycy mogli pomagać w planowaniu ataków na ukraińską infrastrukturę
- Shark kontra Szahid, czyli wojna dronów. Ukraina chce mieć ich więcej, w tle dyskusje o produkcji w Polsce