Mongolia wykryła jeden przypadek koronawirusa u pracownika z Francji. Transport do regionu, w którym przebywa został odcięty, a kraj zamknął wszystkie granice.
Jeśli myśleliście, że polski rząd jest skrupulatny, jeśli chodzi o wprowadzanie kolejnych obostrzeń mających na celu prewencję rozprzestrzeniania wirusa, to skończcie z tym przekonaniem czym prędzej.
W Mongolii u jednego z francuskich pracowników firmy wydobywającej uran, Badrakh Energy, w prowincji Dornogovi sąsiadującej z Chinami (Mongolia ma tylko dwóch sąsiadów – Rosję i Chiny, którzy skutecznie odcinają ją od jakiegokolwiek morza), zdiagnozowano koronawirusa.
Natychmiast zawieszono wszystkie lokalne połączenia z prowincją, a rząd w Ułan Bator do 28 marca zamknął granicę z Rosją. Granica z Chinami została z powodu epidemii już wcześniej zamknięta i tym sposobem kraj jest zupełnie odcięty od świata.
Do końca marca zostały też zamknięte szkoły, a także ograniczony transport miejski.
A wszystko przez jednego Francuza. (źródło: Reuters, AKIpress)
>>> Czytaj też: Islandzka gospodarka walczy z koronawirusem. Bank centralny wprowadza rekordowo niskie stopy procentowe