Warszawa może się poszczycić stosunkowo niedrogim transportem publicznym w oparciu o przeciętny dochód netto mieszkańca. Nieco inaczej jest w przypadku innych stolic europejskich.
Średni koszt miesięcznego biletu miejskiego w Europie to 2,4 proc. przeciętnego dochodu netto z danego miasta – wyliczył Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). W przypadku stolic, ten odsetek wynosi 2,3 proc., a zatem jest niewiele mniejszy.
Warszawa przystępna cenowo
O tym, że stolica Polski może pochwalić się względnie niedrogim dostępem do komunikacji miejskiej pisaliśmy w tym tekście. Obliczyliśmy, jakim procentem miesięcznego wynagrodzenia jest koszt transportu publicznego.
W którym mieście komunikacja miejska jest najtańsza? Sprawdzamy
Najważniejsze wnioski? To bardzo dobra wiadomość, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że stolica Polski dysponuje najdłuższą siecią komunikacji miejskiej w Polsce. A także największą liczbą środków transportu. Jednocześnie w roku 2022 stolica nie wyróżnia się specjalnie na tle współczynnika w innych województwach.
Wywnioskowaliśmy, że koszt biletu miesięcznego na tle średnich zarobków brutto minimalnie przekracza w Polsce 3 procent. W przypadku Warszawy było to 2,38 proc.
PIE natomiast przyjął za kryterium zarobki netto. Zgodnie z wyliczeniami, w stolicy Polski cena miesięcznego biletu dla osoby dorosłej wynosi 1,7 proc. przeciętnego warszawskiego wynagrodzenia netto. Poniżej 2 proc., oprócz Warszawy, znalazł się jeszcze Gdańsk (1,8 proc.).
W Europie drożej
Instytut wziął pod lupę także inne miasta europejskie. Jak się okazuje, najmniej dostępna finansowo jest komunikacja miejska w Londynie. W stolicy Anglii miesięczny bilet kosztuje 4,6 proc. dochodu netto.
Cena powyżej progu 4 proc. dotyczy komunikacji miejskiej w Skopje i Podgoricy – odpowiednio 4,4 proc. oraz 4,2 proc. W przedziale 3-4 proc. znalazły się Zagrzeb (3,8 proc.), Dublin (3,7 proc.) i Lizbona (3 proc.).
Najtańszą komunikacją w stosunku do pensji (nie licząc Luksemburga, w którym transport publiczny jest darmowy) okazała się Praga. Tam cena biletu miesięcznego kształtuje się na poziomie 1,2 proc. przeciętnej praskiej pensji netto.
Jak więc wynika z wyliczeń, Warszawa jest dziewiątą stolicą z najbardziej dostępną finansowo komunikacją miejską dla swoich mieszkańców.
Dobra dostępność komunikacji w stolicy
PIE zbadał również wydajność transportu publicznego, czyli stosunek dostępności i bliskości zbiorkomu. W miastach europejskich jest on na poziomie 0,43. Z kolei polskie miasta, które zostały zbadane – Warszawa, Wrocław oraz Gdańsk – przekroczyły średnią europejską, osiągając kolejno 0,52, 0,47 oraz 0,62.
Warszawa znalazła się ponadto powyżej średniego poziomu wydajności dla europejskich stolic, który wynosi 0,46. Stolicami z najbardziej wydajnym transportem publicznym, wg OECD, są Londyn, Oslo oraz Berlin, których wydajność kształtuje się na poziomie powyżej 0,8. Najsłabszy transport jest w Atenach, Rydze oraz Dublinie – poniżej 0,3.
Komunikacja miejska w polskich miastach jest dla 47 proc. osób środkiem transportu, który jest wykorzystywany codziennie lub przynajmniej kilka razy w tygodniu. Dla największej części badanych taki stan rzeczy ma miejsce w Warszawie (59 proc.) oraz w Krakowie (50 proc.). Własny samochód jest głównym środkiem komunikacji w Katowicach i Wrocławiu (po 49 proc.). Na łączenie samochodu i komunikacji miejskiej decyduje się tylko 2 proc. osób.
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj 300Sekund, nasz codzienny newsletter!
W Polsce dojazd do pracy zajmuje 46,5 proc. czasu, który poświęca się na przemieszczanie się po mieście w ciągu dnia. Mniejszy udział zajmują sprawy osobiste czy zakupy, które stanowią odpowiednio 16,5 proc. i 15,3 proc. czasu oraz edukacja, która zajmuje nieco ponad 9 proc. czasu spędzonego w transporcie.
Dojazd do pracy zajmuje podobną część czasu spędzonego na mobilności w mieście w Portugalii (44,6 proc.), Chorwacji (47,4 proc.) i Łotwie (45 proc.). O wiele mniej dojazd do pracy zajmuje w Belgii, Danii czy Niemczech – odpowiednio 27,7 proc., 28,1 proc., 27,2 proc.
Jednocześnie w powyższych państwach większą część czasu dziennie spędza się na transporcie, którego celem jest wypoczynek (około 30 proc.), podczas gdy w Polsce niecałe 9 proc.
Więcej o transporcie publicznym piszemy tutaj:
- Darmowe autostrady to straty dla gospodarki. „Brak nam polityki transportowej”
- Darmowy zbiorkom to z pozoru świetny pomysł. W praktyce niekoniecznie
- „U nas ceny biletów nie wzrosną”. Wywiad z szefem międzynarodowej firmy przewozowej
- PKP Intercity nie ma na torach konkurencji. Tracą na tym tylko pasażerowie