Unia Europejska od rządowych aplikacji do śledzenia kontaktów w czasie pandemii koronawirusa wymaga wprowadzenia tzw. interoperacyjności. Czy to znaczy, że w Polsce zamiast ProteGO Safe będzie można korzystać z zagranicznej aplikacji?
Ponad milion osób w Polsce pobrało już aplikację STOP COVID – ProteGO Safe, która służy m. in. do anonimowego śledzenia kontaktów i informowania użytkowników, jeśli mieli styczność z osobą zakażoną koronawirusem.
To niecałe 2,7 proc. społeczeństwa. Jak pisaliśmy we wrześniu, to jeden z najgorszych wyników w Europie.
Unia Europejska już kilka miesięcy temu zapowiedziała wprowadzenie systemu interoperacyjności pomiędzy aplikacjami z poszczególnych krajów. To znaczy, że osoba z jednego kraju podróżując za granicę nie będzie musiała ściągać tamtejszej aplikacji, aby korzystać ze śledzenia kontaktów – aplikacja z kraju, w którym się mieszka, powinna działać “we współpracy” z innymi.
System tzw. bramy sieciowej został uruchomiony 19 października, jednak aplikacje z poszczególnych krajów będą do niego dołączały stopniowo. Jak dowiedziała się 300Gospodarka z dwóch niezależnych źródeł, polska aplikacja ProteGO Safe dołączy do tego systemu mniej więcej w połowie listopada.
Wtedy umożliwi ona śledzenie kontaktów również za granicą. Zakładając, że w listopadzie podróżowanie do innych krajów będzie możliwe.
Zastanawialiśmy się jednak, czy wprowadzenie interoperacyjności pomiędzy unijnymi aplikacjami do walki z pandemią będzie oznaczało, że osoba mieszkająca np. w Polsce będzie mogła na stałe korzystać z aplikacji z innego kraju.
Powodem mógłby być brak zaufania do rządu (chociaż ProteGO Safe, podobnie jak wiele innych, jest oparta na protokole Google i Apple, który gwarantuje prywatność) lub niepotwierdzone doniesienia o tym, że aplikacja technicznie nie spełnia swojej funkcji.
Okazuje się, że i tak, i nie. Ściągnięcie zagranicznej aplikacji jest jak najbardziej możliwe, jeśli tylko nie ma ona ograniczenia terytorialnego w sklepie Google Play lub App Store, czyli nie można jej ściągnąć tylko na terenie kraju, który ją wyprodukował. Będzie ona spełniała funkcję śledzenia kontaktów i zostaniemy powiadomieni, jeśli ktoś w naszym otoczeniu dostanie pozytywny wynik testu.
Nie będzie jednak możliwe wprowadzenie wyniku testu, który został zrobiony w innym kraju niż ten, z którego pochodzi aplikacja. Czyli jeśli ściągniemy aplikację niemiecką (jedną z najchętniej ściąganych w UE), ale w Polsce zrobimy test na koronawirusa i okaże się on pozytywny, nie będziemy mogli wysłać informacji o tym do systemu, który powiadomiłby osoby, z którymi mieliśmy styczność.
Sens posiadania aplikacji jest więc wtedy tylko częściowy.
Do tej pory do unijnego systemu podłączone zostały aplikacje z Niemiec (Corona-Warn-App), Irlandii (COVID tracker) i Włoch (immuni). Łącznie aplikacje te zostały pobrane przez około 30 mln osób, co odpowiada dwóm trzecim liczby wszystkich pobrań aplikacji w UE.
Testy oxfordzkiej szczepionki na COVID-19 pokazały silną reakcję immunologiczną u seniorów