Jak dotąd, trwająca pięć lat batalia o praworządność miała ograniczone konsekwencje gospodarcze dla Polski, ale są sygnały, że cierpliwość UE może się kończyć – pisze o ostatniej odsłonie sporu prawnego między Polską a UE Oxford Economics, brytyjska firma analityczna.
Seria sprzecznych orzeczeń polskiego Trybunału Konstytucyjnego (TK) i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), dotycząca działania Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym, doprowadziła do kolejnego konfliktu między Polską a UE.
Najnowsze wydarzenia są kontynuacją szerszego, trwającego już od kilku lat sporu pomiędzy obecnym polskim rządem a organami Unii Europejskiej. Instytucje unijne zarzucają Polsce łamanie zasad rządów prawa i podważanie niezawisłości sądownictwa.
Sankcje mało prawdopodobne, inne naciski możliwe
W notatce dla klientów z 15 lipca, do której dotarła 300Gospodarka, analityk Oxford Economics przypomina, że procedura naruszeniowa z art. 7, która została uruchomiona przeciw Polsce w 2017 r., ma zostać wznowiona 22 lipca.
Procedura przewiduje sankcje dla państw członkowskich w przypadku wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości unijnych.
Jednak nałożenie wprost sankcji na Polskę przez UE w ramach artykułu 7. jest mało prawdopodobne, ale UE może sięgnąć po inne narzędzia.
„Dalsza eskalacja konfliktu mogłaby skłonić UE do do zastosowania alternatywnych mechanizmów dyscyplinujących, takich jak zawieszenie płatności z unijnego Funduszu Odbudowy (o wartości 7 proc. polskiego PKB). Co więcej, niezastosowanie się do wyroków TSUE może pociągnąć za sobą wysokie kary finansowe” – wskazuje w notatce dla klientów Mateusz Urban z Oxford Economics.
Fundusz Odbudowy UE ma sfinansować odbudowę gospodarczą po pandemii. Polska ma z niego otrzymać 23,9 mld euro w formie bezzwrotnych dotacji oraz 34,2 mld euro w postaci niskooprocentowanych pożyczek.
Polski rząd planuje przeznaczyć unijne środki na inwestycje w rozwój, infrastrukturę, środowisko, edukację, zdrowie oraz tworzenie nowych miejsc pracy, w dużej części w ramach swojego sztandarowego programu Polski Ład.
Bez szkód dla wzrostu, ale…
Jak wskazuje Oxford Economics, sankcje (lub nawet realna ich groźba) raczej tylko osłabiłyby – a nie trwale zaszkodziły – trwającemu obecnie ożywieniu gospodarczemu naszego kraju.
Jednak jak zauważa Mateusz Urban, nawet tylko rosnące prawdopodobieństwo eskalacji konfliktu może wywrzeć presję na polskiego złotego i inne polskie aktywa, takie jak polskie obligacje.
Oznacza to, że realna groźba sankcji może sprawić, że jeśli oprocentowanie polskich obligacji pójdzie w górę, Polska zapłaci więcej za pożyczanie pieniędzy na rynkach międzynarodowych niż dziś.
To wywarłoby presję na polskiego złotego (czyli nasza waluta osłabiłaby się) i przeciwdziałało nie tylko pozytywnym efektom szybszego niż w innych krajach wzrostu gospodarczego, ale także dobrym skutkom dużej nadwyżki na rachunku obrotów bieżących Polski – wskazuje firma analityczna.
Oxford Economics zauważa także, że wzmożenie sporu może także postawić pod znakiem zapytania atrakcyjność Polski dla inwestorów zagranicznych (choć jak na razie takiego zjawiska nie widać w statystykach, a inwestorzy międzynarodowi bardzo chętnie inwestują w naszym kraju).
Jak pisaliśmy pod koniec 2019 roku, główna ekonomistka Banku Odbudowy i Rozwoju uważa, że spór Polski i Węgier z UE może zaszkodzić polskiej gospodarce.
Oxford Economics to firma doradcza z siedzibą w Oksfordzie w Wielkiej Brytanii. Firma dostarcza komentarze ekonomiczne, analizy i prognozy do ponad 2 tys. swoich klientów, wśród których są międzynarodowe firmy, instytucje finansowe, organizacje rządowe i uniwersytety.
Oprócz Oksfordu firma ma stacjonarne biura w Londynie, Frankfurcie, Nowym Jorku, Singapurze i Sydney.