Strona główna Analizy Kryzys finansowy i jego echa. Świat odebrał lekcję z upadku Lehman Brothers

Kryzys finansowy i jego echa. Świat odebrał lekcję z upadku Lehman Brothers

przez Marek Chądzyński
Wydatki na kryzys, Fot. Shutterstock.com

Wydarzenie sprzed 13 lat zmieniło światową gospodarkę na zawsze. Dziś lepiej stosujemy narzędzia, które wówczas dopiero testowaliśmy.

Dokładnie 15 września 2008 roku upadł bank Lehman Brothers. Doprowadziło to do głębokiego kryzysu finansowego i zmusiło do interwencji rządy największych gospodarek świata. Echa tamtych wydarzeń do dziś widzimy w bilansach banków centralnych. A pojęcie „luzowanie ilościowe” na trwałe weszło do ekonomicznego słownika.

Bilanse banków centralnych spuchły od programów skupu aktywów, które uruchomiono w bezpośredniej odpowiedzi na szok, jakim było bankructwo jednej z największych instytucji finansowych świata. Widać to na wykresie powyżej, a także tym, który publikujemy z danymi z Europejskiego Banku Centralnego.

Działania te miały stabilizować sytuację na rynku finansowym i pośrednio wpływać na gospodarkę realną.

Pierwsza część planu się powiodła, jeśli mierzyć to wzrostem indeksów giełdowych. W USA, gdzie kryzys się zaczął, łączna kapitalizacja notowanych firm w ubiegłym roku wyniosła prawie 160 proc. PKB. To więcej, niż przed upadkiem Lehman Brothers.

Trochę słabiej wypadają statystyki dla rynków azjatyckich i europejskich. Ale i tam większość strat udało się odrobić. Szczegóły znajdziecie na tym wykresie:

Warto zauważyć, że kryzys nieco osłabił rolę banków w finansowaniu dużych gospodarek. O ile w USA krótko przed wybuchem kryzysu wartość kredytów dla sektora prywatnego sięgała 60 proc. PKB, to teraz jest to o 10 pkt proc. PKB mniej. Podobne relacje można zobaczyć w Unii Europejskiej.

Wynika to zapewne z doregulowania działalności banków, by w przyszłości zapobiec wybuchowi kolejnego podobnego kryzysu. Upraszczając, banki muszą utrzymywać odpowiednio wysokie kapitały, jeśli chcą bezpiecznie pożyczać pieniądze firmom i klientom indywidualnym.

Od tych tendencji wyraźnie odstaje Azja Wschodnia i Pacyfik – tam udział banków w kredytowaniu gospodarki gwałtownie wzrósł.

Słabo powiodła się natomiast druga część planu, czyli odbudowa gospodarki. Na tym wykresie widać, że po kryzysie finansowym nie udało się już wrócić do około 4-proc. wzrostu światowego PKB, jako notowaliśmy na kilka lat przed upadkiem Lehman Brothers.

Z czego to może wynikać? Przede wszystkim banki centralne w pewnym sensie sama sprzątały pokryzysowy bałagan. Prowadziły skup aktywów, czego beneficjentem był przede wszystkim sektor finansowy. Duża płynność, jaką wtedy pozyskał, przekładała się na wzrost cen akcji, czy niektórych surowców. Jednak niekoniecznie zwiększało to akcję kredytową, która miała być zaczynem dla pokryzysowej odbudowy.

Do tego w polityce rządów dominowało wtedy podejście, by nie zwiększać nadmiernie wydatków budżetowych. Po pierwszym uderzeniu kryzysu spadły wpływy z podatków, co przełożyło się na zwiększenie deficytów w budżetach. Reakcją większości władz, zwłaszcza w Europie, było fiskalne zacieśnienie, które w efekcie doprowadziło do zdławienia odbudowującego się gospodarczego wzrostu.

Dziś podejście jest inne: banki centralne nadal dostarczają płynność, ale polityka fiskalna też została znacznie poluzowana. A wygenerowane w ten sposób transfery trafiają bezpośrednio do firm i gospodarstw domowych. Dzięki temu odbudowa gospodarki po pandemii przebiega znacznie szybciej, choć ma to też swoje uboczne skutki, choćby w postaci zwiększonej inflacji.


Podobał Ci się ten artykuł? Zapisz się na nasze unikalne newslettery:

Chcę otrzymywać:

Tygodnik Klimatyczny 300KLIMAT
Codzienny newsletter 300SEKUND

Powiązane artykuły