Więcej przedsiębiorców chce zwiększyć liczbę zatrudnionych, a nie zwiększyć wynagrodzenia już zatrudnionych pracowników. Polski Instytut Ekonomiczny podaje, że tylko 19 proc. spośród firm, które szukają nowych pracowników, myśli o podnoszeniu płac.
Polski Instytut Ekonomiczny wspólnie z Bankiem Gospodarstwa Krajowego prowadzi comiesięczne badania dotyczące zatrudnienia (próba 500 osób, metoda CATI).
W ostatnim, lipcowym badaniu co piąta firma deklarowała plany zwiększenia zatrudnienia w najbliższych trzech miesiącach. Jednak udział firm planujących w tym okresie zwiększenie wynagrodzeń był blisko o połowę mniejszy (11 proc.). Co więcej, wśród firm szukających nowych pracowników tylko 19 proc. myśli o podnoszeniu płac, a 77 proc. chce pozostawić wynagrodzenia bez zmian.
Niepewna sytuacja na rynku pracy
Od stycznia do lipca, wraz ze zmianą sytuacji epidemicznej oraz zamykaniem i otwieraniem gospodarki, zmieniała się sytuacja na rynku pracy. Na początku roku udział przedsiębiorstw planujących zwiększenie poziomu zatrudnienia wynosił 13 proc., w lutym spadł do 11 proc. Natomiast od marca sukcesywnie wzrastał w ostatnich czterech miesiącach o 2 punkty procentowe, licząc miesiąc do miesiąca.
Coraz mniej firm chce zwiększyć wynagrodzenia pracowników. Od stycznia do maja zaobserwowano trend malejący. Wskaźnik spadł o 10 punktów procentowych – z 16 proc. w styczniu do 6 proc. w maju. Jednak w ostatnich dwóch miesiącach udział takich firm wynosi 11 proc.
Firmy budowlane i usługowe szukają pracowników
Plany związane z zatrudnianiem i wynagradzaniem pracowników różnią się w zależności branży przedsiębiorstwa. Z jednej strony, zamykanie i otwieranie gospodarki w różnym stopniu dotykało poszczególne branże. Jednocześnie sezonowość wpisana w działalność pewnych branż wpływa na plany związane z zatrudnianiem.
Więcej pracowników chcą pozyskać przedsiębiorstwa budowlane (w lipcu aż 28 proc. deklarowało chęć zwiększenia grona zatrudnionych) oraz usługowe (26 proc). W przypadku budownictwa zainteresowanie nowymi pracownikami to przede wszystkim wpływ sezonowości.
Zwiększone zapotrzebowanie sektora usług na pracowników wynika przede wszystkim z odmrażania gospodarki i odłożonego popytu konsumentów na usługi.
Na poniższych wykresach przedstawiono, jak zmieniały się plany dotyczące zatrudnienia i podniesienia wynagrodzeń w trzech sektorach (w proc.).
Linia niebieska odpowiada planom zwiększenia zatrudnienia, a czerwona – planom podniesienia płac.
Więcej pracowników, ale za grosze
Od początku roku w większości branż rośnie udział firm, które planują zwiększenie zatrudnienia, ale nie zawsze wiąże się to z podwyżkami wynagrodzeń. Nawet branże aktywnie poszukujące nowych pracowników niekoniecznie chcą im oferować wyższe wynagrodzenia.
Największą dysproporcję zaobserwowano w budownictwie i usługach, w których udział firm planujących wzrost zatrudnienia jest odpowiednio o 12 i 10 punktów procentowych wyższy niż tych, które planują podwyżki.
Mniejsze różnice występują w transporcie, spedycji i logistyce (9 punktów procentowych) i produkcji (8 punktów procentowych). Najmniejsze dysproporcje widać w handlu (5 punktów procentowych).
Jednocześnie w większości branż od początku roku ta różnica się zwiększa, co można zobaczyć na poniższych wykresach. Jedynie na początku roku w niektórych branżach (handel, usługi, produkcja) więcej firm planowało podwyżki niż zatrudnienie. Ta sytuacja jednak była związana z dostosowaniem wynagrodzeń do ustawowej płacy minimalnej.
Planowano przetrwanie, nie podwyżki
Dysproporcja między planami zwiększenia zatrudnienia a podwyżek może wynikać z planów budżetów kadrowych przedsiębiorstw. Pod koniec 2020 r., kiedy firmy planowały swoje budżety na kolejny rok, działały w ogromnej niepewności co do sytuacji pandemicznej i ekonomicznej w następnym roku.
Nie zakładały więc dużych zmian w poziomach wynagrodzeń, zwłaszcza dotyczących podwyżek, dbając o to, by koszty pozwoliły przetrwać kolejny „niepewny” rok.
Majowe odmrożenie gospodarki, mała liczba obserwowanych zakażeń, a także łatwa dostępność szczepień spowodowały znaczący wzrost popytu na produkty i usługi. Przedsiębiorstwa niejednokrotnie zaczęły sygnalizować zbyt małe moce produkcyjne, w tym braki w zatrudnieniu pozwalające zrealizować obserwowany popyt.
Obecna sytuacja kadrowa w wielu firmach wygląda tak, że potrzebna jest większa liczba pracowników od zakładanej, ale firmy często nie mogą zaoferować większego wynagrodzenia niż zakładany w budżecie.
Praca z domu zostanie z nami na dłużej. Trzy czwarte biur chce zachować model hybrydowy