Coraz więcej niemieckich firm rozważa przeniesienie produkcji za granicę, alarmuje Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (DIHK). Głównym powodem są zbyt wysokie ceny energii, ale też rozbudowana biurokracja oraz niepewność odnośnie założeń polityki energetycznej.
Szczególnie szybko rośnie liczba dużych przedsiębiorstw przemysłowych planujących wyprowadzkę z Niemiec. Taką decyzję rozważa już 45 proc. przedsiębiorstw. A już ponad połowa firm produkcyjnych zatrudniających ponad 500 pracowników zastanawia się nad przeniesieniem produkcji. Takie wnioski płyną z tegorocznego badania Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (DIHK) zamieszczone w tygodniku Die Zeit.
Eksperci Izby tłumaczą rozterki niemieckiego przemysłu tym, że jest to najbardziej energochłonna gałęź gospodarki niemieckiej. A główny problem tkwi w wysokich cenach energii. Po za tym przedsiębiorcy skarżą się na biurokrację, mozolność rozpatrywania dokumentów oraz brak ogólnego planu w sprawie polityki energetycznej.
Gdzie zatem planuje ekspansję niemiecki przemysł? Od lat niezmiennie strefa euro pozostaje najważniejszym regionem docelowym dla niemieckich firm, w której 65 proc. biznesu widzi dobre perspektywy rozwoju. Drugim wyborem jest Ameryka Północna i Chiny, na które wskazuje kolejno 45 proc. i 33 proc. przedsiębiorstw.
Płonne nadzieje na tanią energię
– Podczas gdy przed 2023 rokiem wiele firm dostrzegało również szanse w transformacji energetycznej dla swojego przedsiębiorstwa, ostatnio zdecydowanie przeważają ryzyka – zwraca uwagę zastępca dyrektora generalnego DIHK, Achim Dercks.
Ceny energii elektrycznej w Niemczech są znacznie wyższe niż przed rosyjską agresją na Ukrainę, a gaz jest droższy niż w USA. Mimo, że ceny stopniowo spadają to nadal nie są one „międzynarodowo konkurencyjne”. Poza tym dla firm ważna jest przewidywalność, a jak na razie brakuje jasnych koncepcji, skąd ma pochodzić cała energia elektryczna i wodór dla przyszłego modelu gospodarczego, ocenia Achim Dercks. Także od 2022 roku systematycznie wzrasta liczba firm traktujących niemiecką biurokrację jako przeszkodę w transformacji. Odsetek skarżących się na biurokrację wynosi już 61 proc.
Według wiceprzewodniczącego IG Metall Jürgena Kernera to, co może uratować przemysł wysoce energochłonny to wprowadzenie subsydiowanej ceny energii elektrycznej. Zresztą jest to rozwiązanie stosowane w wielu krajach europejskich.
– Byłoby fatalnie, gdyby za kilka lat – po zakończeniu rozbudowy odnawialnych źródeł energii i niezbędnych sieci – dostępny był wystarczająco tani prąd, ale ważne firmy i miejsca pracy przeniosłyby się za granicę lub w ogóle się nie pojawiły – powiedział Kerner.
Badanie Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej jest przeprowadzane od 2012 roku i obejmuje około 3300 przedsiębiorstw z niemieckiej gospodarki. Już drugi rok z rzędu firmy źle oceniają wpływ transformacji energetycznej na swoją konkurencyjność.
Polecamy:
- Von der Leyen: Plan na Rzecz Czystego Przemysłu zostanie przedstawiony w ciągu 100 dni
- Chiny liderem w emisjach szkodliwych gazów. To cena za szybki rozwój przemysłu
- Brak zamówień z zagranicy dołuje polski przemysł. To może być zła wiadomość dla całej gospodarki
- Polska liderem w produkcji baterii? Już niedługo. Niemcy depczą nam po piętach, a UE nie pomaga
- Niemiecki rząd chce ściągnąć specjalistów z zagranicy. Pracodawcom się to nie podoba