Pandemia koronawirusa spowodowała znaczące utrudnienia w międzynarodowej wymianie towarów, są jednak produkty, na które zapotrzebowanie jest ogromne, niezależnie od położenia geograficznego. Chodzi o maseczki.
Jak wynika z danych Komisji Europejskiej, w pierwszej połowie 2020 roku wartość importu maseczek na twarz do UE wyniosła 14 mld euro wobec 800 mln euro rok wcześniej, co oznacza wzrost aż o 1800 proc.
Pod względem wartości importowanych maseczek Niemcy i Francja deklasują resztę stawki.
Na ósmym miejscu zestawienia znalazła się Polska, która w pierwszym półroczu bieżącego roku sprowadziła maseczki o wartości 289 mln euro.
Jednak w przeliczeniu na mieszkańca zestawienie jest diametralnie inne i Polska ląduje na końcu stawki. Okazuje się, że w pierwszej połowie 2020 roku sprowadziliśmy maseczki ochronne o wartości 8 euro w przeliczeniu na mieszkańca.
To stawia nas na piątym miejscu od końca, nieznacznie przed Szwecją – która zasłynęła swoim oryginalnym podejściem do walki z pandemią i nie wprowadziła lockdownu – i Chorwacją. Oba kraje sprowadziły maseczki o wartości 7 euro na mieszkańca.
Wyprzedziliśmy także przedostatnią Grecję i ostatnią Bułgarię, która wydała zaledwie 3 euro na każdego mieszkańca na maski ochronne.
Z danych wynika, że to Luksemburg miał zdecydowanie najwyższy import masek na mieszkańca na poziomie 121 euro na osobę. Poza tym tylko Belgia, Niemcy i Francja mogą się pochwalić importem powyżej 50 euro na osobę.
Z kolei import na Cyprze, w Polsce, Szwecji, Chorwacji, Grecji i Bułgarii wynosił poniżej 10 euro na osobę.
Eksport też słaby
Jeśli nie sprowadzaliśmy maseczek do Polski, to może sprzedawaliśmy je za granicę? Dane pokazują, że tak nie było.
Analiza eksportu i importu wszystkich produktów związanych z Covid-19 w krajach europejskich pokazuje, że Polska była czwarta od końca pod względem importu i szósta od końca pod względem eksportu produktów związanych z Covid-19.
Warto zaznaczyć, że powyższe dane nie uwzględniają produkcji krajowej i Eurostat nie dysponuje takimi danymi. Jednak w pierwszym półroczu i pierwszych miesiącach pandemii niemal każdy kraj walczył o sprowadzanie zapasów produktów chroniących przed koronawirusem – w tym maseczek – ponieważ uruchomienie produkcji było znacznie trudniejsze i bardziej czasochłonne.
Przykładem może być tu słynny już, opłacony przez KGHM samolot z produktami z Chin, które – jak się okazało później – miały sfałszowane atesty.
A skąd UE sprowadza maseczki?
Jak wynika z danych KE, 92 proc. wszystkich zamówionych maseczek w pierwszej połowie 2020 roku pochodziło oczywiście z Chin.
Czytaj także: