W ciągu dwóch ostatnich dekad znacząco wzrosły powiązania niemieckich polityków z biznesem. U naszych sąsiadów jest to legalne. Eksperci dowodzą jednak, że to wzmocniło pozycję niektórych firm i zaburza wolną konkurencję.
Troje niemieckich ekonomistów Andre Diegmann, Laura Pohlan z German Institute for Employment Research oraz Andrea Weber z Central European University wzięło na warsztat powiązania niemieckiego biznesu z niemieckimi politykami różnego szczebla. Ponieważ, jak piszą, w przeciwieństwie do innych krajów, Niemcy pozwalają politykom federalnym zajmować stanowiska korporacyjne, sprawdzili, jak włączenie polityka w struktury przedsiębiorstwa realnie przekłada się na pozycję tej firmy na rynku.
Ich praca dowodzi, że dla uczciwej konkurencji polityków powinno się trzymać bardzo daleko od biznesu.
Widok z Polski
Badanie przeprowadzone w Niemczech jest niezwykle ważne także z polskiego punktu widzenia, w świetle niekończących się od lat, bez względu na rządy, doniesień o obsadzaniu partyjnymi nominatami ważnych stanowisk w korporacjach państwowych.
Jak polityk „w czynnej służbie” wpływa na biznes? Intuicyjna odpowiedź, dość oczywista, zyskała dzięki badaniom z Niemiec merytoryczną podstawę.
Powiązania między polityką i korporacjami są powszechne na całym świecie, politycy i firmy mają po prostu wiele wspólnych interesów. Co ciekawe, im szybciej postępowała globalizacja, tym bardziej zacieśniały się bliskie relacje między biznesem a politykami. Dwa lata temu autorzy pracy “Executives in politics” wykazali znaczny wzrost liczby „polityków biznesowych” w ciągu zaledwie ostatnich dwóch dekad.
Przetargi, kredyty, decyzje
Co politycy dostają od firm widzieliśmy na naszym polskim podwórku właśnie przy okazji decyzji PKW. I tak to, mniej więcej, wygląda na całym świecie.
Niemieckie badania potwierdziły zaś, że dzięki bliskiej współpracy z politykami firmy mogą zaś korzystać przede wszystkim z dostępu do decyzji rządowych, a także kontraktów z zamówień publicznych, dotacji finansowych, czasem ulg podatkowych.
– W literaturze widać dyskusję, czy korzyści firm wynikające z powiązań politycznych pomagają im jedynie przezwyciężyć tarcia rynkowe, czy też powiązane firmy zyskują nieuczciwą przewagę nad konkurentami. Dostępne dowody empiryczne wydają się potwierdzać ten drugi argument. Polityczne poszukiwanie renty przez firmy jest powszechne w wielu kontekstach i prowadzi do nierównowagi w alokacji zasobów publicznych – oceniają Diegmann, Pohlan i Weber w publikacji The impact of political connections on firm outcomes: Evidence from Germany
Już w 2010 roku ekonomiści przedstawili dowody, z których wynikało, że obecność polityków w niemieckich spółkach budowała przewagi tych firm. Doszli do tego, sprawdzając, jak te przewagi zaczęły się zmniejszać, gdy na polityków nałożono bardziej rygorystyczny obowiązek informowania o ich biznesowej aktywności.
Bliskie spotkania najwyższego stopnia
Ale to nie znaczy, że powiązania tego typu przestały mieć znaczenie, bo wciąż rosły. Diegmann, Pohlan i Webe chcieli zaś dokładnie sprawdzić, jak na szeroko rozumiane wyniki firmy wpływa fakt, że politycy federalni pełnią funkcję dyrektorów lub menedżerów.
– Podobnie jak w USA, w ciągu ostatnich 20 lat w Niemczech obserwujemy wzrost udziału firm mających powiązania polityczne – podkreślają badacze z Niemiec.
A sprawdzili niebagatelną liczbę podmiotów i polityków. Zbiór danych, na którym pracowali obejmuje 4084 polityków, którzy zasiadali w parlamencie federalnym od 1949 roku i aż 1,28 mln niemieckich firm. Pod uwagę wzięto z jednej strony okresy kandydowania i urzędowania polityków, z drugiej, na poziomie firm, dane kredytowe, zatrudnienie, sprzedaż, informacje o przyznanych dotacjach oraz dane o zamówieniach publicznych (dane z Unii Europejskiej), plus, ewentualnie informację o zamknięciu firmy.
Z ich analizy wynika, że w zbiorze przeszło 1,2 mln firm aż 3842 mają powiązania z politykiem federalnym (będącym w trakcie lub po zakończeniu urzędowania). Aż 14 078 firm ma powiązania z kandydatem z jednej z list wyborczych.
– Oba udziały – zarówno udział firm z obecnym lub byłym politykiem na stanowisku korporacyjnym, jak i udział firm mających powiązania z politykiem parlamentarnym w trakcie jego kadencji – prawie się podwoiły w ciągu dwóch dekad – oceniają ekonomiści.
Dokładna metodologię opisują w swojej pracy. Wyniki są jednoznaczne: biznes wspierany przez polityka jest na wygranej pozycji w stosunku do pozostałych podmiotów na rynku.
– W porównaniu z firmami, które powołują osoby niebędące politykami na jedno ze swoich stanowisk korporacyjnych, firmy powołujące polityka z mandatem rządowym są o około 7 punktów procentowych mniej skłonne do wyjścia z inwestycji w ciągu najbliższych pięciu lat. Co ciekawe, ta duża redukcja dotyczy również firm powołujących byłego polityka, który zakończył już swoją kadencję parlamentarną – piszą badacze.
Własny polityk to skarb
Bo „posiadanie” własnego polityka – zwłaszcza parlamentarnego – wpływa i na dynamikę zatrudnienia, i na pozyskiwanie nowych kontraktów, a przez to wreszcie na ocenę kredytową i dostęp do kapitału. Jak mówi 300Gospodarce dr Piotr Andrzejewski z Instytutu Zachodniego, podczas covidu (kiedy zawieszono zasady konkurencji na jednolitym rynku UE) i podczas kryzysu cen energii wywołanego wojną to Niemcy każdego roku udzielały ponad 50 proc. całej pomocy publicznej przyznawanej we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
– W Niemczech strategia państwa jest właściwie definiowana przez wielki biznes. Dlatego czasem, gdy się na to patrzy z boku ma się takie wrażenie jakby rząd federalny w działaniach gospodarczych potykał się o własne nogi – jeden krok w przód, dwa kroki w tył, piruet – mówi dr Piotr Andrzejewski.
Podkreśla jednak, że w ostatnich latach zaczęło dochodzić do wewnętrznych tarć pomiędzy różnymi grupami biznesu, zmęczonymi tym rządem określonych korporacji.
– Średni biznes skarży się, że dotacje trafiają głównie do największych i domaga się przywilejów dla siebie. Są zadowoleni zawsze, gdy coś im skapnie z tego wielkiego stołu, ale chcą więcej. A trzeba wiedzieć, że to nie jest wspieranie drobnych firm, bo niemiecki średni biznes to są tzw. cisi czempioni – często to globalne firmy, które w paru dziedzinach mają oligopol a nawet monopol na skalę światową, zwłaszcza w inżynierii maszyn czy optyce – mówi ekspert Instytutu Zachodniego.
Diegmann, Pohlan i Webe bez owijania w bawełnę stawiają wniosek, że wpływ powiązań z politykami wysokiego szczebla w Niemczech jednoznacznie pomaga firmom wzmacniać pozycje konkurencyjną.
– Nawet w wysoce uregulowanym otoczeniu politycy na stanowiskach kierowniczych mogą mieć wpływ na dynamikę firmy. Firmy są chronione przed zamknięciem w najbliższych latach po nawiązaniu powiązań i doświadczają zmian w dynamice zatrudnienia i produktywności. Nasze badania podkreślają potrzebę ciągłej kontroli wpływów politycznych w biznesie w celu zapewnienia uczciwej konkurencji i efektywnych wyników rynkowych – podkreślają niemieccy ekonomiści.
Warto przeczytać także:
- Niemieckie firmy szukają swojego miejsca w Europie. Polska gospodarka na tym korzysta
- Niektóre niemieckie firmy zostają w Rosji. Podają argumenty
- Unia Europejska potrzebuje nowego otwarcia. „Brak jej wizji rozwoju gospodarczego i politycznego lidera” [WYWIAD]
- Firmy przemysłowe szykują się do wyprowadzki z Niemiec. Narzekają na zbyt drogą energię
- Kolejny problem Niemiec: firmy uciekają za granicę. To źle wróży wzrostowi gospodarczemu
- Kryzys w niemieckiej fotowoltaice. Minister finansów nie chce słyszeć o subwencjach dla branży