Około 60 tysięcy uczniów nie pójdzie 1 września do szkoły. Ich nauka będzie odbywała się w domach. Ta forma edukacji jest coraz bardziej popularna. W ciągu ostatnich 3 lat liczba uczniów w edukacji domowej wzrosła o 80 proc.
W Polsce od ponad 30 lat można legalnie uczyć się poza szkołą. Uczniowie mają prawo uczyć się w domu, podczas podróży czy w innych miejscach, które nie wymagają uczestnictwa w zajęciach w systemie klasowo-lekcyjnym.
Ale dopiero w ostatnich latach popularność nauki w domu zaczęła szybko rosnąć. Według szacunków Fundacji Edukacji Domowej w rozpoczynającym się 1 września roku szkolnym z edukacji domowej skorzysta ok. 60 tys. uczniów. Jeśli te prognozy się sprawdzą, to liczba uczniów, którzy będą w ten sposób się uczyć, zwiększy się o 42 proc. w porównaniu do poprzedniego roku szkolnego.
Ilu uczniów nie chodzi do szkoły?
Tegoroczny wzrost nie będzie jednak wyjątkiem. Liczba uczniów, którzy wolą (lub muszą) uczyć się w domu szybko rośnie w ostatnich latach.
Do wzrostu zainteresowania taką formą nauki przyczyniła się pandemia COVID-19. W 2021 roku poza szkołą uczyło się 19 947 uczniów, ale w 2022 było to już 31 770. W 2023 roku liczba uczniów „domowych” zwiększyła się do 42 329. To dane z raportu “Nowa jakość czy patologia? Edukacja domowa w Polsce”, przygotowanego przez Fundację Edukacji Domowej.
Dlaczego uczniowie zostają w domach?
Jak twierdzą znawcy tematu, niektórzy uczniowie wybierają naukę z domu, ponieważ potrzebują więcej czasu na rozwijanie swoich pasji i umiejętności, a tradycyjna szkoła nie umożliwia im tego. Część uczniów decyduje się edukację domową ze względu na swój stan psychiczny. Mają dość ciągłego stresu i presji narzucanej przez nauczycieli.
Znaczenie mają także problemy z rówieśnikami. Niektórzy uczniowie wybierają nauczanie domowe ze względu na kolegów czy koleżanki, którzy znęcają się nad nimi. Edukacja domowa daje im bezpieczną przestrzeń do rozwoju.
Kto uczy się w domu?
Jak zauważają społecznicy, wzrost liczby uczniów ze szkół podstawowych w edukacji domowej w ostatnich latach jest coraz bardziej dynamiczny. W 2021 roku w domu uczyło się 15 844 uczniów podstawówek, 2022 – 20 159, a 2023 – 23 097.
Jednak to na poziomie szkół ponadpodstawowych widoczna jest największa zmiana. Tu mamy do czynienia z przyrostem aż o 369 proc. w ciągu trzech lat. W 2021 roku w szkołach ponadpodstawowych było 4 103 uczniów w edukacji domowej, następnie w 2022 — 11 611, a w 2023 już — 19 232.
– Dane z lat 2021 i 2023 wskazują także na znaczącą zmianę w udziale procentowym liczby uczniów szkół ponadpodstawowych w stosunku do całości. W 2021 roku uczniowie liceum, technikum, szkół branżowych itp. stanowili zaledwie 20,6 proc., czyli wszystkich uczniów w edukacji domowej, podczas gdy uczniowie szkół podstawowych dominowali w tym zestawieniu – 79,4 proc. Niecałe 2 lata później możemy zauważyć znaczący wzrost liczby uczniów w szkołach ponadpodstawowych, który w 2023 roku wynosi 45,5 proc. – informuje Fundacja Edukacji Domowej.
Oznacza to, że uczniowie szkół ponadpodstawowych, realizujący obowiązek szkolny poza szkołą, stanowią niemal połowę wszystkich uczniów będących w edukacji domowej. Dlaczego tak się dzieje? Autorzy raportu uważają, że młodzież szkolna ma coraz większą świadomość dotyczącą alternatywnych rozwiązań w edukacji oraz w coraz większym stopniu chce realizować potrzebę wolności i indywidualności. Znaczenie ma także większa liczba szkół, które pozytywnie podchodzą do edukacji domowej:
– W dzisiejszych czasach technologia oferuje wiele narzędzi, które ułatwiają naukę. Internet, aplikacje mobilne, platformy edukacyjne i narzędzia komunikacyjne dają uczniom dostęp do bogatych zasobów edukacyjnych, a nawet pozwalają na interakcję z nauczycielami i innymi uczniami bez konieczności fizycznego uczestnictwa w tradycyjnych lekcjach – zauważa Fundacja Edukacji Domowej.
Gdzie edukacja domowa jest najpopularniejsza?
W 2023 roku (stan na 1 maja) najwięcej uczniów korzystających z edukacji domowej zapisanych było do szkół na terenie województwa mazowieckiego (21 687), wielkopolskiego (4 828), i śląskiego (4 721). Mazowsze zdecydowanie wyprzedza inne regiony, ponieważ to tu jest najwięcej prywatnych szkół, a to one w większości umożliwiają edukację domową.
Najmniejszą liczbę takich osób odnotowano w województwie opolskim (197), lubuskim (154) i świętokrzyskim (87). Dlaczego akurat w woj. świętokrzyskim najmniej rodziców i uczniów decyduje się na edukację domową? Bo wybrali szkoły poza tym regionem i tam składali wnioski o możliwość realizowania obowiązku szkolnego w domu.
– Gdy tylko pojawiła się taka możliwość, rodzice wybierali dla swoich dzieci nie najbliższą szkołę, lecz taką, która najbardziej odpowiadała ich potrzebom. Świadczy o tym duża zmiana liczby uczniów w edukacji domowej w województwie świętokrzyskim. Jeszcze w 2021 r., czyli w trakcie obowiązywania rejonizacji, uczniów zapisanych do szkół na terenie tego województwa było 986. W momencie, gdy rodzice zyskali większą swobodę wyboru placówki, liczba uczniów w tym rejonie spadła do 87 – tłumaczy Fundacja Edukacji Domowej.
Jakie są ryzyka edukacji domowej?
Społecznicy z Fundacji Edukacji Domowej zauważają jednak, że tak dynamiczny wzrost popularności nauki w domu niesie za sobą ryzyko pojawienia się przypadków zbyt pochopnej zmiany trybu nauczania. Dla niektórych celem jest uwolnienie się od aktualnego systemu szkolnego, a nie chęć zdobywania wiedzy na własnych zasadach i maksymalizowanie potencjału ucznia.
Trzeba też mieć na uwadze to, że dzieci uczące się w domu mogą nie mieć takiej samej okazji do interakcji z rówieśnikami i budowania relacji społecznych, jakie daje tradycyjne szkolnictwo. Dlatego to rodzice muszą stworzyć dziecku możliwość nawiązywania relacji z rówieśnikami np. poprzez zajęcia dodatkowe czy rozwój pasji w grupie z innymi dziećmi.
300Sekund od września w nowej odsłonie. Zapisz się już dziś na nasz codzienny newsletter.
– Szkolne klasy i korytarze są dosyć specyficznym miejscem do poznawania kolegów i koleżanek, bowiem dzieci są poniekąd zmuszone do ciągłego przebywania w otoczeniu tych samych osób, za którymi niekoniecznie muszą przepadać. W społeczności klasy nie ma miejsca na decyzję, czy dziecko czuje się dobrze w obecności konkretnej osoby lub osób, a zmiana klasy nie zawsze przynosi jakąkolwiek poprawę z racji możliwości kontaktu na korytarzach podczas przerw – zauważa jednocześnie Fundacja Edukacji Domowej.
Poza tym edukacja domowa wymaga od rodziców większego zaangażowania. Bo albo rodzic sam musi przejąć rolę nauczyciela, albo znaleźć szkołę przyjazną edukacji domowej. Może też zatrudnić np. korepetytora.
Fundacja Edukacji Domowej przygotowała swój raport na podstawie danych z 22 szkół oraz rozmów z uczniami i ich rodzicami.
A jak jest w innych krajach?
W Stanach Zjednoczonych, w których nauka w domu jest legalna od lat 80. XX w., korzysta z niej 2,2 mln uczniów. Przepisy dotyczące nauczania domowego różnią się w zależności od stanu. Niektóre stany, takie jak Illinois i Texas, mają niewiele ograniczeń w kwestii nauczania domowego i nie wymagają, aby rodzice się rejestrowali lub aby ich dzieci przystępowały do standardowych testów. Inne stany, jak na przykład Nowy Jork, chcą, żeby rodzice składali co roku pisemne oświadczenie o zamiarze prowadzenia nauczania domowego oraz plan programowy oraz żeby dzieci przechodziły coroczne standardowe testy podczas nauki w szkole średniej.
Zobacz również: Wyprawka szkolna droższa niż Dobry Start. Ceny przyborów wzrosły o 15 proc. [GRAFIKA]
Na Starym Kontynencie edukacja domowa nie jest tak powszechna jak w USA. Np. w Wielkiej Brytanii uczy się w ten sposób ponad 80 tys. uczniów. W Europie edukacja domowa zakazana jest w Niemczech, Holandii i Szwecji, a we Francji trzeba spełnić ściśle określone warunki, aby móc na nią przejść. Dotyczą one np. stanu zdrowia dziecka, jego niepełnosprawności, intensywnej działalności sportowej lub artystycznej.
To też może Cię zainteresować:
- Nauczyciel pilnie poszukiwany. Minister przyznaje: są braki kadrowe w szkołach
- Wzrosły zaległości w systemie oświaty. Większość z nich muszą pokryć byli uczniowie
- Czarne myśli młodych głów. Uczniowie w Polsce przechodzą psychiczny kryzys
- Rodzi się coraz mniej dzieci i zapaść demograficzna się pogłębia. Alarmujące dane